30 Lip 2008, Śro 18:13, PID: 49155
Prawdziwych kolegów mam w sumie 1, nie licząc siostry - nie zwierzam się jej całkowicie. Do tego "koledzy z ławki", z którymi kontakt się urywa od ostatniej do pierwszej godziny lekcyjnej. Z tym 1 kolegą spotykam się rzadko, ale bardzo go cenię za pomoc w trudnych chwilach, za wsparcie psychiczne (szczególnie przy mojej pierwszej i ostatniej miłości - byłej). I oczywiście za to, że można z nim pogadać. Jednak ostatnio wszyscy nabrali dynamiki, wszyscy coś robią, nie mają czasu, a ja mam czas zawsze. Inni pomyślą - fajnie, z drugiej strony dla mnie to gehenna...