29 Gru 2015, Wto 16:18, PID: 500364
vesanya napisał(a):Widzę, że panuje zgodność co do faktu, że towarzystwo młodej osoby jest bardziej stresujące niż kogoś starszego. A ja zupełnie tak nie mam. Np. przysiadające się do mnie w komunikacji miejskiej starsze panie, którym się zachciało pogawędki z obcą osobą, zawsze bardzo mnie krępowały. Chyba nawet własna babcia trochę mnie krępuje. Mam zakodowane, że starszych ludzi trzeba szanować i uważać, żeby mówić przy nich same właściwe rzeczy. Kontakt jest bardziej sztywny i oficjalny. Nie czuję się swobodnie. Przy młodych też nie czuję się super, ale nie mam poczucia, że muszę się aż tak pilnować.
Myślę, że taki stan rzeczy może wynikać z wielu względów, m.in. wcześniejszymi nieprzyjemnymi problemami z rówieśnikami. Nasz umysł mógł zakodować sobie jako mechanizm obronny, że młoda osoba to osoba niebezpieczna na którą trzeba uważać. Inna sprawa, że młodzi ludzie w naturalny sposób ze sobą rywalizują o "pozycję w stadzie". Z osobami starszymi nie ma takiego ciśnienia, właśnie ze względu na to że w naszej kulturze należy im się z góry szacunek i wiadomo, że są "powyżej".
A dlaczego masz również problemy z osobami starszymi, to ciężko mi powiedzieć. Może właśnie przez te konwenanse.
Cytat: jak mnie bił taki chłopak na podwórku i się poskarżyłem, to kazali mi oddać. Oddałem miałem spokój. Mało razy się później w podstawówce tłukłem z dzieciakami, często z powodzeniem, a potem w gimnazjum nagle nawet oddać nie potrafiłem.
U mnie to chyba było na odwrót. Trochę zbyt późno zdałem sobie sprawę, że złamany nos goi się szybciej niż zraniona duma. Sprawy w szkole wyprostowałem, a zraniona dusza została.
Cytat:Dokładnie tak, mało razy mnie mówiono, że taki poważny i w ogóle. Stary młody był, a teraz dzieciuch, jak to matka mówi.True story. "O jaka poważna firma", "jesteś nad wyraz dojrzały", a teraz "dorośnij w końcu", "ile ty masz lat", "spoważniałbyś w końcu".
Cytat:Byłam spokojniejsza i poważniejsza od rówieśników, ale nie dostrzegałam wtedy, że się od nich różnię jakoś bardzo. Wolałam bawić się sama, ale nie widziałam w tym problemu. Kiedy byłam poniżana i prześladowana przez rówieśników, zaczęłam czuć, że nie są dla mnie odpowiednim towarzystwem. Starałam się od nich odcinać, ale mimo to nie czułam strachu. Paradoksalnie lęk uderzył mnie wiele lat później, bo ani w podstawówce ani w gimnazjum ani w początkowych klasach liceum nie miałam fobii (pewnie była w fazie rozwoju).Miałem trochę inaczej, choć podobnie. Nawet jak wyprostowałem swoje sprawy i zaczęli mnie naprawdę lubić; dziewczynom z klasy zaczynałem się nawet podobać, to w środku czułem się beznadziejnie i powoli zrywałem z nimi kontakt. Zresztą nie tylko z nimi. Ze wszystkimi.