30 Gru 2015, Śro 18:56, PID: 500926
Skłonność do nadmiernego myślenia tylko pogarsza sprawę, ale do tego dochodzi jeszcze ta niska samoocena, różne, trudne doświadczenia, które doprowadziły nas do punktu, w którym teraz jesteśmy. Chciałabym zresetować się do stanu przed fobią, naprawdę. Tylko nie bardzo wiem, w którym momencie mojego życia już miałam w sobie ten lęk, a w którym był on dopiero w fazie rozwoju. Może miałam tę blokadę w sobie od zawsze i z czasem ewoluowała w fobię? Trudno to jednoznacznie ocenić. Te automatyczne myśli, że sobie z czymś nie poradzę są paraliżujące. Nie widzę przeciwskazań, by nie określać lęk o takim nasileniu niepełnosprawnością społeczną. Wszystko to, o czym ktoś inny nawet by nie pomyślał jako o źródle stresu, przy fobii społecznej staje się problemem. Wydaje się, że aby to zniwelować trzeba się jak najbardziej odcinać od własnych myśli. Nasza psychika mówi: "boisz się, czujesz się źle, nie radzisz sobie", a my na przekór temu powinniśmy iść i robić swoje. Nikt za nas żyć nie będzie. Każdy tutaj na forum w mniejszym lub większym stopniu czuje, że ten problem go przerasta. Niby walczyć trzeba, ale psycha odmawia współpracy. Ciężko.