11 Sty 2016, Pon 10:52, PID: 505558
Większość znajomości jest bardzo powierzchownych, dopóki osoby mają wspólny cel, wspólne środowisko nauki, pracy, to utrzymują ze sobą kontakt. Po skończeniu danej szkoły, kursu itp. każdy idzie w swoją stronę i nawiązuje znajomości w innym otoczeniu, w którym aktualnie się znalazł. Na pewno jest wiele wyjątków od tego, ale ja jakoś nie spotkałam się z osobami, które utrzymywałyby kontakt po skończeniu danej szkoły itp. Wychodzi na to, że ci, których uważaliśmy za przyjaciół, tak naprawdę nimi nie byli. Dopóki ludzie mają jakąś korzyść ze znajomości z nami albo widują nas prawie na co dzień, to jakoś się integrują, ale potem to się rozpada. Jeśli na etapie szkoły, studiów nie nawiąże się wartościowych znajomości, to już później jest coraz trudniej, bo każdy zaczyna mieć swoje sprawy i już nie wpuszcza nowych osób do swojego życia. Co do fobii X lat temu, kiedyś na pewno była postrzegana jako silna nieśmiałość. Nawet w tych czasach o fobii społecznej mówi się rzadko, albo wcale. Tylko osoby, które same dostrzegają ten problem u siebie, szukają o niej informacji. Możliwe, że fobia to choroba czasów, wynikająca z tego, że ludzie coraz bardziej oddalają się od siebie, zawierają powierzchowne znajomości i stają się coraz wrażliwsi na niepowodzenia, krytykę. Ludzie są coraz bardziej nieprzystosowani społecznie, bo taki skomputeryzowany, nieco bezduszny świat z jakim się stykają, musi siłą rzeczy budzić w ludziach blokadę. No i kiedyś ludzie szybko zakładali rodziny, nawet w wieku 15 lat to było coś normalnego. Dziś ludzie dłuźej mieszkają z rodzicami, nie muszą się martwić o to, by być bardziej samodzielni, ale w momencie, gdy zaczyna się tego od nich wymagać (np. w wieku lat 17-18 lat), wpadają w popłoch. Stąd fobia ujawnia się w wieku, w którym wchodzimy w dorosłość, bo wtedy uświadamiamy sobie z całą mocą, że nie zdążyliśmy się społecznie przystosować, towarzysko zaadaptować itp.