02 Mar 2016, Śro 3:29, PID: 519236
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02 Mar 2016, Śro 3:37 przez Banita.)
Miałem identyczny wzlot na początku swoich studiów. Trwał on ponad pół roku. Zawiązałem wtedy kilka bliższych znajomości, rozmawiałem swobodnie właściwie ze wszystkimi. Jakieś żarty cały czas leciały, nieopanowane śmiechy. Nie mam pojęcia czym było to spowodowane. Niestety po pewnym czasie, nie wiedzieć czemu, zacząłem się odsuwać na bok, udzielać się coraz mniej, przestałem czuć się swobodnie. Zacząłem przychodzić punktualnie na zajęcia, żeby za długo nie czekać i nie musieć nawiązywać kontaktów przed salą. Wtedy ludzie stopniowo zaczęli się ode mnie odsuwać, przez co wpadłem w dość mocny dołek. Gdybym cały czas był taki, jak w momencie tego wzlotu, to prawdopodobnie byłbym szczęśliwą osobą. Pytanie co zrobić, aby ta energia wróciła i została na dłużej :-) .
Co do problemów wyrażania swoich myśli z sensem, to też mam z tym problem (chociaż w sumie w Twoim tekście wszystko się trzyma kupy, także rzeczywiście może masz tylko takie wrażenie). Czasem tłumacząc coś komuś, zamiast jasnej wypowiedzi wychodzą jakieś bzdury, nie przekazujące tego, co miałem na myśli. I co gorsza, ciężko mi wytłumaczyć to tej osobie w jakiś inny sposób, próby kończą się jeszcze większym bełkotem :-) . Nawet posty na forum przed wysłaniem poprawiam kilka minut, gdyż niektóre zdania wydają mi się nie do końca zrozumiałe.
Co do problemów wyrażania swoich myśli z sensem, to też mam z tym problem (chociaż w sumie w Twoim tekście wszystko się trzyma kupy, także rzeczywiście może masz tylko takie wrażenie). Czasem tłumacząc coś komuś, zamiast jasnej wypowiedzi wychodzą jakieś bzdury, nie przekazujące tego, co miałem na myśli. I co gorsza, ciężko mi wytłumaczyć to tej osobie w jakiś inny sposób, próby kończą się jeszcze większym bełkotem :-) . Nawet posty na forum przed wysłaniem poprawiam kilka minut, gdyż niektóre zdania wydają mi się nie do końca zrozumiałe.