06 Mar 2016, Nie 20:48, PID: 520542
Ja miałem ze zdawaniem na prawo jazdy ciężką przeprawę, więc aż się zarejestrowałem żeby się wypowiedzieć. Zdałem niedawno z SIÓDMYM razem. Zacząłem jak wszyscy zaraz po osiemnastce. Dwa lata, sześć egzaminów i parę tysięcy złotych później dałem sobie spokój. Stwierdziłem że kierowcą to ja już pewnie nie będę. Ale jednak z wiekiem człowiek mądrzeje i po siedmiu latach od ostatniego podejścia wróciłem do jeżdżenia. Nową teorię zdałem za pierwszym razem, zrobiłem prawie cały kurs od nowa i zdałem. Zupełnie inaczej mi się jeździło teraz niż parę lat temu, zarówno na kursie jak i egzaminie. Ale wiadomo - prawdziwa nauka jazdy zaczyna się po egzaminie.
Więc moja rada dla tych którzy nie mogą zdać mimo wielu prób - zróbcie sobie dłuższą przerwę, powtórzcie szkolenie z innym instruktorem i próbujcie.
Co do small talku w czasie jazdy - tak jak ktoś pisał, zależy od instruktora. Jeden będzie milczał całą drogę a z innym będziecie się znać jak najlepsi przyjaciele po dwóch jazdach. Na pewno nie próbuj zagadywać egzaminatora na egzaminie!
I z doświadczenia mojego i innych osób - lepiej mieć instruktora kobietę. Dla mężczyzn (nie wszystkich oczywiście) często ważniejsze jest własne ego niż nauczenie czegoś kursanta. Taki to łaskę ci robi, że w ogóle z tobą jeździ i zamiast spokojnie tłumaczyć to opieprza za każdy błąd.
Więc moja rada dla tych którzy nie mogą zdać mimo wielu prób - zróbcie sobie dłuższą przerwę, powtórzcie szkolenie z innym instruktorem i próbujcie.
Co do small talku w czasie jazdy - tak jak ktoś pisał, zależy od instruktora. Jeden będzie milczał całą drogę a z innym będziecie się znać jak najlepsi przyjaciele po dwóch jazdach. Na pewno nie próbuj zagadywać egzaminatora na egzaminie!
I z doświadczenia mojego i innych osób - lepiej mieć instruktora kobietę. Dla mężczyzn (nie wszystkich oczywiście) często ważniejsze jest własne ego niż nauczenie czegoś kursanta. Taki to łaskę ci robi, że w ogóle z tobą jeździ i zamiast spokojnie tłumaczyć to opieprza za każdy błąd.