30 Kwi 2016, Sob 1:03, PID: 536826
Wątek zakładałem w grudniu, a od tego czasu wiele się zmieniło. Już mi w sumie wisi co pomyślą sobie o mnie kierowcy, którzy jadą za mną. Chyba się wyrobiłem. :-P
Ostatnio miałem przygodę w Poznaniu. Stoję na światłach, zapala się zielone światło, a ja za słabo depnąłem w dechę i mi samochód zgasł. Próbuję odpalić, ale ten za cholerę nie chce współpracować. Oczywiście poznańskie pyry trąbią na mnie jak na jakiegoś zawalidrogę. A ja spokojnie włączam światła awaryjne, liczę do trzech, próbuję zapalić i.. jest udało się.
Niby taka błaha i głupia sytuacja, a ile radości sprawia jak człowiek sobie z nią dobrze poradzi.
Ostatnio miałem przygodę w Poznaniu. Stoję na światłach, zapala się zielone światło, a ja za słabo depnąłem w dechę i mi samochód zgasł. Próbuję odpalić, ale ten za cholerę nie chce współpracować. Oczywiście poznańskie pyry trąbią na mnie jak na jakiegoś zawalidrogę. A ja spokojnie włączam światła awaryjne, liczę do trzech, próbuję zapalić i.. jest udało się.
Niby taka błaha i głupia sytuacja, a ile radości sprawia jak człowiek sobie z nią dobrze poradzi.