19 Sie 2008, Wto 10:50, PID: 56222
Tak tylko własnie jak słucham wszystkich opini to wynika z tego, że nikt nie pozbył się lęku, nikt nie pozbyl się dyskomfortu.
Jestem teraz trochę załamany . Przestałem miesiąc temu brac leki i to pewnie też w jakiś sposób na mnie wpłynęło, ale już powoli przestaję wierzyć .
Zawsze chciałem być dobrym mówcą a tu ch#$ nic z tego, nawet będąc na indywidualnej terapii , biorąc większą dawkę leków , nie odczuwając dyskomofrtu w podstawowych czynnościach wymagających kontaktu z ludźmi , myśląc , że jest dobrze , lęk zawsze pojawiał się przy wystąpinieach i to nie lęk a paraliż. Paraliż, który przeżywalem, kilka tygodni ....jesli nie nawet kilka miesięcy. Później sobie już tylko wmawiałem, widzisz debilu chciałeś walczyć to masz za swoje ..... Myślałeś , że lęk da się oszukać , to się myliłeś , to tylko potwierdziło moją tezę , że nigdy się jego nie pozbędę .
Po takiej dawce lęku już znowu nie mogę sie przełamać , na samą myśl o wystapieniach publicznych poca mi sie ręcę i mam drgawki.
Następna sprawa kobiety ...temat rzeka, też mnie stresują potrafię z tym wlaczyć ale też łapie mnie lęk.... kiedyś notorycznie teraz mam często "zapowietrzenie " ale to też mnie zraża.
Zawsze się pytam ile mam tak żyć ?? Czy warto tak się męczyć??Przecież wysiłek i przezwyciężenie lęku, zdecydowanie więcej mnie kosztują niż korzyści wynikające z przełamania się ... i uraz się tylko pogłębia. Pojawia się znowu chęć wycofania , bo zyski nie kompensują strat ...do chu#$ z takim życiem. Swangoz częściej chcę być samotnikiem , odciąć sie od świata wyjechać gdzieś za granicę i nawet być bezdomnym.
Jestem teraz trochę załamany . Przestałem miesiąc temu brac leki i to pewnie też w jakiś sposób na mnie wpłynęło, ale już powoli przestaję wierzyć .
Zawsze chciałem być dobrym mówcą a tu ch#$ nic z tego, nawet będąc na indywidualnej terapii , biorąc większą dawkę leków , nie odczuwając dyskomofrtu w podstawowych czynnościach wymagających kontaktu z ludźmi , myśląc , że jest dobrze , lęk zawsze pojawiał się przy wystąpinieach i to nie lęk a paraliż. Paraliż, który przeżywalem, kilka tygodni ....jesli nie nawet kilka miesięcy. Później sobie już tylko wmawiałem, widzisz debilu chciałeś walczyć to masz za swoje ..... Myślałeś , że lęk da się oszukać , to się myliłeś , to tylko potwierdziło moją tezę , że nigdy się jego nie pozbędę .
Po takiej dawce lęku już znowu nie mogę sie przełamać , na samą myśl o wystapieniach publicznych poca mi sie ręcę i mam drgawki.
Następna sprawa kobiety ...temat rzeka, też mnie stresują potrafię z tym wlaczyć ale też łapie mnie lęk.... kiedyś notorycznie teraz mam często "zapowietrzenie " ale to też mnie zraża.
Zawsze się pytam ile mam tak żyć ?? Czy warto tak się męczyć??Przecież wysiłek i przezwyciężenie lęku, zdecydowanie więcej mnie kosztują niż korzyści wynikające z przełamania się ... i uraz się tylko pogłębia. Pojawia się znowu chęć wycofania , bo zyski nie kompensują strat ...do chu#$ z takim życiem. Swangoz częściej chcę być samotnikiem , odciąć sie od świata wyjechać gdzieś za granicę i nawet być bezdomnym.