18 Sie 2016, Czw 18:46, PID: 567907
Widzisz..Problem w tym że udawanie kogoś kim się nie jest bardzo męczy i wyniszcza na codzień..Pytanie dlaczego udajesz,dlaczego nosisz maske?Myślisz że nie jesteś wart prawdziwej przyjaźni?Że nikt Cię nie pokocha takiego jakim jesteś?Prawdopodobnie obydwoje żyjemy w tym błędzie..Ja zadręczam się tym już wiele,wiele lat..Przez ten stan udawania szczęścia,udawania osoby przystępnej ,otwartej nabawiłam się chorób żołądka,migreny..nerwicy.. Nie mówiąc o sztucznym,przyklejonym do twarzy,codziennym uśmiechu ..Opanowanym wręcz do perfekcji..Zawsze czułam że nie pasuje, a raczej miałam wrażenie że grupa znajomych mnie przytłacza, męczyło mnie ich towarzystwo..Najlepiej czułam się sama..Poczucie ukojenia odnajdywałam w muzyce i górskich spacerach z moim mężczyzną...Idealnie było mi w tym stanie.. Niestety.. Oczekiwałam zbyt dużo..Może od niego?Na pewno od siebie...Zrezygnowałam z szansy prawdziwej miłości,ponieważ czułam że nie jestem warta tego by z nim być..Zostałam sama..Szczęcie uśmiechneło się do mnie po raz kolejny,..Miesiąc temu otrzymałam propozycje idealnej pracy..Każdy mi powtarza ,jesteś zdolna ,nie schrzań tego..Nic Ci nie brakuje..a ja? Ja czuje się tak mała, jak mrówka w tym wielkim świecie..Z trudnością przeżywam dzień w korporacji..faszeruje się ziołąmi na uspokojenie..Naprawdę się staram..Boję się że nie dam rady przełamać tej bariery,choć w głebi duszy chce być taka jak każdy..Chce czuć się szcześliwa..Może ktoś podpowie jak wyrwać się z przekonania że nie zasługuje na szczęście..