29 Sty 2017, Nie 23:32, PID: 611819
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29 Sty 2017, Nie 23:33 przez Radek.)
Dopóki nie myślałem o niektórych sprawach i żyłem sobie we własnym, żałosnym świecie, nie było źle. Nie byłem ani szczęśliwy ani nieszczęsliwy, tak po prostu dzień za dniem.
Odkąd naszło mnie jakby otrzeźwienie i zdałem sobie sprawę w jakim żałosnym stanie jestem ja i moje życie, i jak marnie wygląda moja przyszłość, ciężko mi jest się na czymkolwiek skupić, nic mnie nie ekscytuje, nie cieszy. Ciągle z tyłu głowy jest jakoś powstrzymywany strach i depresja. Zazwyczaj nie mogę się za nic konkretnego zabrać, zadania wykonuję wolniej niż powinienem.
Odkąd naszło mnie jakby otrzeźwienie i zdałem sobie sprawę w jakim żałosnym stanie jestem ja i moje życie, i jak marnie wygląda moja przyszłość, ciężko mi jest się na czymkolwiek skupić, nic mnie nie ekscytuje, nie cieszy. Ciągle z tyłu głowy jest jakoś powstrzymywany strach i depresja. Zazwyczaj nie mogę się za nic konkretnego zabrać, zadania wykonuję wolniej niż powinienem.