22 Lip 2017, Sob 19:00, PID: 707649
(13 Lip 2017, Czw 12:45)Promyk napisał(a): W gimnazjum dzieci się mnie czepiały. Wstydziłam się odzywać, więc nazywały mnie "niemową". W liceum też się czepiali mnie i przyjaciółki, która chodziła do tej samej klasy. Tylko z nią się zadawałam. Zawsze słyszałam teksty w stylu: "Co ty taka cicha, czemu się nie odzywasz?". Najgorsze szykanowanie zaczęło się teraz, gdy przytyłam od choróbsk. Wujkowie zaczęli po mnie jeździć przy każdej okazji. Nazywają mnie "grubym potworem", czepiają się wszystkiego począwszy od wagi poprzez makijaż a skończywszy na kolorze włosów. Witają się ze mną słowami: Hej grubasie, a gdy raz na jakimś weselu wyglądałam trochę lepiej, to stwierdzili, że jak "głupia landrynka" i że mam zmienić kolor włosów. To są bardzo prości i żałośni ludzie, więc czego można się po nich spodziewać, ale ich uwagi bolały tak bardzo, że zerwałam kontakt z rodziną, już nie chodzę na żadne komunie, chrzciny i inne imprezy, a jak przyłażą, to nie wychodzę ze swojego pokoju i dzięki temu uwolniłam się od tego szykanowania. Żałuję, że nigdy nie odwinęłam się jednemu czy drugiemu, teraz bym im tak dogadała przy stole, że by im w pięty poszło.
Dowód na to, że z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach. Do tego potrafią bardziej uprzykrzyć życie niż pierwsza lepszy oprawca, który prześladował w szkole.
Ja w sumie nie wierze w karmę, nie znam ani jednego przykładu w którym oprawca by ucierpiał po czasie(Chyba, że ma to dopiero nastąpić). Z resztą czy by to coś zmieniło? Szczerze mówiąc średnio już mnie obchodzą Ci ludzie, którzy "atakowali" mnie w szkole. Nie mam pojęcia nawet co się z nimi dzieje i co robią w życiu. Niechęć do nich, jakieś negatywne emocje raczej tylko by pogorszyły moją sytuacje. Więc wszystko mi jedno czy kiedyś ucierpią czy też nie.