23 Lip 2017, Nie 19:43, PID: 707732
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23 Lip 2017, Nie 20:40 przez Mighty.)
Cytat:Życie po śmierci to bujda na resorachSpokojnie . Nie ma potrzeby urażania uczuć religijnych. Każdy wierzy w co wierzy i należy to uszanować.
Co do wyśmiewania, to raczej mi się zdarzały pojedyncze przypadki. Szkoda, że nie mogę żadnej z nich sobie przypomnieć. W czwartej klasie podstawówki pewien koleś z klasy nagle zaczął mnie gnębić. Ciągle mnie szturchał i nazywał "szczurkiem". Nie należał do żadnych gnębicieli i towarzyskich uczniów. Pewnie mu się to spodobało, że nie robiłem nic, żeby go zatrzymać, powiedzieć mu coś. To mogło trwać przez parę miesięcy i potem mu przeszło. Stał się normalny. Będąc w takim wieku i wiedząc, że w klasie był takim trochę frajerem, nie wywarło to na mnie wrażenia. W tej samej klasie doszedł do nas chłopiec, który lubił łobuzować i niektórych gnębić. Dostawał same jedynki. Raz odkręcił w sali od języka angielskiego jakiś zawór i tryskała zimna woda po ławkach. Widząc jak gnębi niektóre osoby, raczej z młodszych klas, miałem małe obawy, że zainteresuje się mną prędzej czy później, więc starałem się go udobruchać. Po prostu zadawałem mu koleżeńskie pytania jak "Ćwiczysz dzisiaj? Wiesz, że dzisiaj mamy sprawdzian?". Stał się do mnie przyjazny. Pamiętam jak po lekcjach czekaliśmy na coś, już nie pamiętam co. Na korytarzu w szatni było pusto oprócz ucznia z młodszego rocznika. Zaczął go gnębić obok mnie tak, że ten wybiegł z płaczem i tak dalej czekaliśmy. Po jakimś czasie zjawił się tata gnębionego i zaczął na niego krzyczeć, a ja sobie siedziałem obok. To ciekawe, że udało mi się go nastawić przyjaźnie na mnie.
W gimnazjum zdarzały mi się rzadko pojedyncze przypadki. Za każdym razem czułem silny lęk, jakbym stanął twarzą w twarz z gangiem morderców czy jakbym został całkowicie odrzucony przez ludzkie środowisko i lepiej, żebym nie wracał do szkoły czy nawet do domu. Tak się działo przy takich momentach jak niemiły komentarz na temat mojej cichości. Nie byłem bity. Wystarczyły złośliwe komentarze, uśmieszki i już czułem się stracony.
Na studiach u mnie każdy jest normalny, starszy i kulturalny. Jednak trafił się jeden pozer, który wciąż siedzi mentalnie na poziomie gimnazjum. Czarna, skórzana kurteczka i odjazdowa fryzura z wystającą grzywką. Znalazł sobie kolegę, z którym szeptem komentuje inne osoby, np. na przerwach. Na pierwszym roku był w mojej grupie, zanim na początku drugiego roku grupy się pomieszały. Na przerwie zauważył mój nieatrakcyjny wygląd i powiedział "Popatrz na te dziewczyny. Która ci się najbardziej podoba? Zagadaj do którejś, hehe!". Odpowiedziałem "Daj spokój. Wiem jak wyglądają takie zaczepki. Nie będę odpowiadać ci na takie pytania." i zignorowałem go. To była jego pierwsza i ostatnia zaczepka. Do tej pory zachowywał się do mnie normalnie. A to czasem spyta się gdzie mamy następne zajęcia, to przyjaźnie odpowiadałem. Witałem się z nim jak gdyby nigdy nic. W tym roku, na początku marca, czyli na początku nowego semestru grupy znów się pomieszały. Tym razem było mniej osób, lecz trafił znów na moją grupę. Trafił też taki nerd. Od razu zauważyłem, że jest gnębiony przez pozera. Przynajmniej są to tylko słowne zaczepki z głupimi pytaniami. Widzę, że chociaż odpowiada na nie żartobliwie. Słyszał takie pytania jak „Hehe, co robiłeś w weekend? Pewnie grałeś w Tibię, hehe.”, „Pocałowałeś kiedyś jakąś dziewczynę?”. Minęło parę miesięcy. Każdy zachowywał się normalnie, tylko on dalej to kręcił. Wciąż nie dawał mu spokoju. Nikt mu nie wtórował. Myślałem sobie „Reeety. Ile można się w to bawić? Nie może znaleźć sobie innego zajęcia?”. Robiłem z osobą gnębiącą projekt i oddaliśmy go na początku lipca. Czekaliśmy godzinę na naszą kolej, a przez ten cały czas pozer robił sobie z niego jaja. Zauważyłem, że podniósł poziom chamstwa w swoich zaczepkach. Jak można przez całą godzinę się w to bawić? To był chyba mój ostatni pobyt na uczelni do tej pory, bo są wakacje. Ostatnio parę razy wracałem tramwajem w kierunku domu z osobą gnębiącą. Podczas niezręcznych rozmów w trakcie powrotu podejmowałem parę prób rozpoczęcia tematu o tym, że jest gnębiony i czy źle się z tym czuje, lecz jak zwykle miałem blokadę. To dobrze, że chociaż odpowiada żartobliwie, to jednak odpowiadając na zaczepki, dalej go podsyca.