25 Lip 2017, Wto 22:39, PID: 707994
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25 Lip 2017, Wto 22:41 przez qaz21122.)
(25 Lip 2017, Wto 22:04)podróżnik napisał(a): @ewl dzięki za komentarz, fajnie poczytać, że ktoś czuje coś podobnego i ma podobne przemyślania.
@Aqarius wydaje mi się, że w czasach kiedy chłop odrabiał pańszczyznę to kościół miał bardzooooo duży wpływa na ludzi i ludzie wierzyli, że ktoś taki jak Bóg istnieje i mogą skończyć w "piekle". Co do rozmyślań chłopa to ten chłop żył w czasach, gdzie kwestia urodzenia miała znaczenie i jak się nie urodził na dworze to z góry miał raczej narzucone co będzie robił i ludzie w tamtych czasach raczej nie byli piśmienni i oczytani, także nie zastanawiali się nad życiem (tak przynajmniej myślę). Obecnie mamy XXI wiek, zrobiliśmy ogromny postęp i kwestia urodzenia już nie ma aż takiego znaczenia (a przynajmniej w Europie), więc człowiek zaczał myśleć. Poza tym ludzie zaczeli zgłębiać "życie" i rozmyślać. Od małego słyszałem "korzystaj z życia", "możesz być kim chcesz", "Boga nie ma", "religia to biznes" itd od różnych osób i człowiek zaczął sie zastanawiać nad tym. W tamtych czasach raczej by go spalili na stosie za herezje. Hmmm to czy ten postęp nie namieszał nam w głowach, a ta mnogość możliwości przytłacza nas i sami nie wiemy co wybrać lub o co w tym wszystik chodzi?
@"Zas" co do wychowania to mam teorię, że nasi starzy też nie wiedzieli (teraz jak są już starsi to może im wszystko jedno i już niby wiedzą) jak żyć. Ich rodzice wychowali ich z mentalnością swoją, czyli różnicy jakiś 5-10 lat, a nasi rodzice wychowali nas z mentalonścią swoją czyli lat 70-80 w latach 90-2000. Problem w tym, że skok między naszym pokoleniem, a ich był dużoooo większy. Sam pamiętam jak babcia mi mówiła, skończ studia, zdobądź pracę, kup mieszkanie (wynajmuję obecnie) i ożeń się jakby te 3 rzeczy zapewniły mi szczęście. Na razie ostatnią opcję zostawiłem, bo nie czuję aby dała mi ona szczęście, a może powodować dużo problemów jezeli sie źle wybierze. Poza tym czuję, że to czym oni żyli u nas się już nie sprawdza, a tyczy się to pracy. Oni pracowali na umowie o prace i ta praca raczej była (jak była taka była), a teraz każdy wie jak jest. Nie chcę tutaj ich osądzać, bo sam nie wiem jak zyć, ale ci co teraz mają dzieci małe to za 20 lat to też będzie przepaść, a jak wejdzie szerzej sztuczna inteligencja to to co mamy teraz (zasady, wartości itd) też ulegną zmianie. Nie wiem czy dobrze to przedstawiłem, ale może ktoś to zrozumie.
@"NieWiem123" a z tą woją i konflikatmi wenętrzymi też myślałem. Może faktycznie brakuje nam jakiegoś zrywu, który pokazał by nam w jakim celu iść lub się poświęcić, tylko jak się nad tym zastanowić to czy jest sens? I tak zginiemy... i ..e koło się zamyka.
Problemem jest wlasnie roznica wieku. Rodzice sa dla nas pewnym wzorcem, to oni nam wpajaja pewne wartosci i przekonania. Staja w pewien sposob na piedestale, kiedy wreszcie dorastamy zaczynamy w pewien sposob sie do nich porownywac majac w glowie ich obraz czasami odrobine wyidealizowany. Sam mam czasem wrażenie że moi rodzice byli bardziej odpowiedzialni czy zaradni w moim wieku. Zapominamy jednak że wraz z czasem normy i przekonania spoleczne ewoluują, zmieniaja sie priorytety i wartosci, cale tlo sie zmienia. Wlasnie przez to ze nasze zachowania oceniamy przez pryzmat poprzedniego pokolenia i pewnego obrazu który sobie wykreowalismy w glowie na temat naszych odpowiedników z tamtych lat wydaje nam sie ze jestesmy gorsi czy bardziej dzeicinni.
Nie uważam jednak by wychowanie i to gdzie sie urodzilismy bylo glownym czynnikiem ktore stanowi kim jestesmy. Jasne to spoleczenstwo narzuca nam pewne ramy jednak to od naszych decyzji zalezy kim sie staniemy w przyszlosci a mowienie ze to jest czyjas wina ze jestesmy kim jestesmy jest zwyklym usprawiedliwieniem naszej slabosci która nie pozwala nam sie ogarnac zaczac myslec i dzialac. za bardzo uwierzylismy ze to co glosi wiekszosc jest prawda, a droga ktora nam ukazuja jest jedyna wlasciwa. szkola->praca->rodzina->dom->emerytura kazdy probuje podazac ta droga jednak moze nie dla wszystkich jest ona odpowiednia i dlatego nagle pojawia sie zwatpienie bo jednak nie daje nam to radosci a kolejne zboczenia z tego kursu powoduja poczucie winy i niedopasowania.