03 Wrz 2017, Nie 18:24, PID: 710543
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03 Wrz 2017, Nie 18:25 przez Mighty.)
Moja historia z poszukiwaniem pracy zaczęła się na początków studiów zaocznych. "Heh, studia zaoczne, więc trzeba coś znaleźć." Zależało mi na zwykłej, spokojnej, tymczasowej pracy, niewymagającej kontaktów z klientami. Najlepiej coś sezonowego na szarą jesień i zimę. Byleby uzbierać na następny rok studiów. W wiosnę i lato bym sobie jeździł, a po lecie znów szukał czegoś. Niestety ten plan mi się nie udał. Wtedy nie miałem żadnego pojęcia na temat pracy, kodeksu, praw, więc nie wiedziałem co to np. umowa o pracę, wakaty, praca na akord. Zarejestrowałem się w jakiejś agencji pracy tymczasowej, gdzie dużo ogłoszeń jest skierowanych dla studentów i nawet uczniów. Po paru dniach akurat w środku zakupów w hipermarkecie, zadzwonił do mnie jakiś pan i od razu chce, żebym następnego dnia przyszedł w dane miejsce i poprzenosił do jakiegoś urzędu komputery. Od razu mnie wziął strach. Było czuć we mnie wielką niepewność i jednak zgodziłem się. Nie nadaję się do przenoszenia 10 kg paczek. Tak się bałem, że to tak znienacka, bez żadnej rozmowy kwalifikacyjnej. Myślałem, że godząc się już od razu jestem jego pracownikiem i nie ma odwrotu. Teraz bym wiedział, że bez umowy może mnie pocałować w dupę. W domu nie mogłem na mapie znaleźć tego adresu, więc po paru godzinach zadzwoniłem i spytałem się czy to jest ten taki biały budynek (chyba tak). Odpowiedział, że już znalazł innego pracownika. Odetchnąłem z ulgą. Odpuściłem szukanie pracy fizycznej.
Potem szukałem na gumtree, bo na innych stronach szukają ludzi na wysokie stanowiska. Ciekawiło mnie pakowanie kosmetyków, lecz nie chcą płci męskiej. Byłem na rozmowie kwalifikacyjnej w agencji. Miałem pracować 2 tygodnie w drukarni w niedalekiej okolicy jako pomocnik. Przyklejałbym naklejki i coś tam liczył. Jednak po rozmowie nie dostałem odpowiedzi czy chociaż się nie udało... Typowo. Miałem odzew od sortowni poczty, lecz już wtedy nie byłem przekonany, bo nie dałbym rady tak długo stać przez 8 godzin. Najbardziej mi zależało, żeby to było niedaleko i nie trzeba by było przedzierać się przez Warszawę. W końcu na gumtree dostałem odzew od jakiegoś gościa. Potrzebował kogoś przy komputerze, żeby dodawał ogłoszenia o nieruchomościach. Umówiliśmy się na następny dzień, żeby pokazał jak to się robi. Podobała mi się jego nieformalna gadka. Na początku nie mogłem znaleźć miejsca tej pracy, a tu się okazuje, że to było w izbie rzemieślniczej . Byłem w małym pomieszczeniu i po prostu klikałem. Miałem dostawać 1500 zł na rękę. Jednak wciąż nie znałem moich praw i dopiero potem szef po moim przypominaniu wydrukował umowę. Pracowała też jakaś Ukrainka, która dzwoniła do klientów. Praca bardzo luźna. Czułem się jakby szef był kimś bliskim, np. wujkiem, więc było naprawdę luźno. Dojazdy były okropne i długie, bo do centrum Warszawy. Chwalił mnie, że tak szybko dodawałem ogłoszenia. Tu miał rację. Widać, że nie znał się na np. skrótach klawiszowych i jemu to wychodziło bardzo powoli. Przez 90% czasu siedziałem sam, bo szef przez całe dnie jeździł po tych nieruchomościach i oprowadzał klientów czy co tam robił. Pracowałem chyba od 8 do 16. Po niewielu dniach otrzymałem propozycję pracowania w domu. Wsadził komputer biurowy do wielkiego bagażu na kółkach. Powiedział, żebym wyrzucił ten bagaż, bo nie ma jednego kółka. No faktycznie! Ciągnąłem ten bagaż od przystanku do domu. W życiu nie miałem takich ciężkich zakwasów przez 3 tygodnie! No i pracowałem w domu. Nie podobało mi się takie długie siedzenie przy komputerze. Przynajmniej w międzyczasie mogłem sobie łazić po domu i nawet obejrzeć film, kiedy nie było co robić . Minus był taki, że część dzisiejszych ogłoszeń mogła zostać szybko usunięta przez moderatorów gumtree, gratka, itp. Pracowałem od początku stycznia i dopiero w drugiej połowie lutego dostałem marne 500 zł . Facet ciągle się tłumaczył, że przeleje mi na konto. Tak naprawdę przez 2 godziny dodawałem wszystkie ogłoszenia na dzisiaj i potem najwyżej dodawałem znów, bo moderatorzy usuwali. Swangoz częściej się zdarzało, że usuwali wszystko, co zamieściłem dzisiaj. Szef posiadał dziesiątki różnych numerów komórkowych i wszystkie były przekierowane na jego komórkę. W połowie marca powiedział, że to już koniec, bo wszystkie ogłoszenia były już usuwane po równo w sekundę i nic się nie da z tym zrobić. Przestał odbierać na telefony. Oprócz tych 500 zł, nie dostałem nic więcej. O dziwo nie zainteresował się komputerem biurowym, więc mam go schowanego do dzisiaj. Poczytałem o nim w Internecie i okazało się, że to oszust. Zgłosiłem go w inspekcji pracy, napisałem adres, który był na umowie. Dostałem list, że inspektor tam poszedł, zapukał i nikogo nie zastał. Adres przedstawiał inne miasto! Jego firma była widocznie nieprawdziwa. Napisałem wiadomość do izby rzemieślniczej i napisali, że facet już tam nie przesiaduje i nic więcej o nim nie wiedzą. W Internecie można znaleźć informacje o tym, że kiedyś był sponsorem/trenerem drużyny piłkarskiej w Piasecznie (sąsiaduje na południe z Warszawą) i cieszył się złą opinią. Nie płacił swoim pracownikom. Pracownicy przychodzili do niego na kolanach i dostawali 1/5 wypłaty. Niektórzy piłkarze go poszukują, choć te informacje były napisane lata temu, więc go nie znaleźli . Nie wiem gdzie mieszka i co teraz robi.
Potem nastała wiosna, więc sobie odpuściłem. Na początku jesieni nie udawało mi się znaleźć niczego dobrego. Ciągle poszukują wysoce komunikatywnych . Znalazłem fajne ogłoszenie na temat pakowania szamponów i mydeł. Bardzo szybki i wygodny dojazd pociągiem do Chotomowa. Prawdziwa, zweryfikowana firma ze stroną internetową i fanowską. Pakowanie na działce u jakiegoś starszego małżeństwa. Jednak ich skrzynka telefoniczna była zapchana i nie mogłem się do nich dodzwonić. Teraz zraziłem się do poszukiwania pracy i nie robiłem już tego od dwóch lat . Na pewno wznowię poszukiwania, kiedy ukończę studia. Nie wyobrażam sobie niepracowania po studiach. Nie zależy mi na karierze, choć dobrze rysuję. Nie to co mój kolega, który najchętniej by wybrał super-poważną pracę 24h/7, zaś ja wolę coś spokojnego i skromnego. Nawet fajnie byłoby pracować na dworze. Póki co, trzeba będzie od października lub listopada szukać praktyk. Coś czuję, że to może być powód, dla którego nie ukończę ostatniego roku studiów.
Potem szukałem na gumtree, bo na innych stronach szukają ludzi na wysokie stanowiska. Ciekawiło mnie pakowanie kosmetyków, lecz nie chcą płci męskiej. Byłem na rozmowie kwalifikacyjnej w agencji. Miałem pracować 2 tygodnie w drukarni w niedalekiej okolicy jako pomocnik. Przyklejałbym naklejki i coś tam liczył. Jednak po rozmowie nie dostałem odpowiedzi czy chociaż się nie udało... Typowo. Miałem odzew od sortowni poczty, lecz już wtedy nie byłem przekonany, bo nie dałbym rady tak długo stać przez 8 godzin. Najbardziej mi zależało, żeby to było niedaleko i nie trzeba by było przedzierać się przez Warszawę. W końcu na gumtree dostałem odzew od jakiegoś gościa. Potrzebował kogoś przy komputerze, żeby dodawał ogłoszenia o nieruchomościach. Umówiliśmy się na następny dzień, żeby pokazał jak to się robi. Podobała mi się jego nieformalna gadka. Na początku nie mogłem znaleźć miejsca tej pracy, a tu się okazuje, że to było w izbie rzemieślniczej . Byłem w małym pomieszczeniu i po prostu klikałem. Miałem dostawać 1500 zł na rękę. Jednak wciąż nie znałem moich praw i dopiero potem szef po moim przypominaniu wydrukował umowę. Pracowała też jakaś Ukrainka, która dzwoniła do klientów. Praca bardzo luźna. Czułem się jakby szef był kimś bliskim, np. wujkiem, więc było naprawdę luźno. Dojazdy były okropne i długie, bo do centrum Warszawy. Chwalił mnie, że tak szybko dodawałem ogłoszenia. Tu miał rację. Widać, że nie znał się na np. skrótach klawiszowych i jemu to wychodziło bardzo powoli. Przez 90% czasu siedziałem sam, bo szef przez całe dnie jeździł po tych nieruchomościach i oprowadzał klientów czy co tam robił. Pracowałem chyba od 8 do 16. Po niewielu dniach otrzymałem propozycję pracowania w domu. Wsadził komputer biurowy do wielkiego bagażu na kółkach. Powiedział, żebym wyrzucił ten bagaż, bo nie ma jednego kółka. No faktycznie! Ciągnąłem ten bagaż od przystanku do domu. W życiu nie miałem takich ciężkich zakwasów przez 3 tygodnie! No i pracowałem w domu. Nie podobało mi się takie długie siedzenie przy komputerze. Przynajmniej w międzyczasie mogłem sobie łazić po domu i nawet obejrzeć film, kiedy nie było co robić . Minus był taki, że część dzisiejszych ogłoszeń mogła zostać szybko usunięta przez moderatorów gumtree, gratka, itp. Pracowałem od początku stycznia i dopiero w drugiej połowie lutego dostałem marne 500 zł . Facet ciągle się tłumaczył, że przeleje mi na konto. Tak naprawdę przez 2 godziny dodawałem wszystkie ogłoszenia na dzisiaj i potem najwyżej dodawałem znów, bo moderatorzy usuwali. Swangoz częściej się zdarzało, że usuwali wszystko, co zamieściłem dzisiaj. Szef posiadał dziesiątki różnych numerów komórkowych i wszystkie były przekierowane na jego komórkę. W połowie marca powiedział, że to już koniec, bo wszystkie ogłoszenia były już usuwane po równo w sekundę i nic się nie da z tym zrobić. Przestał odbierać na telefony. Oprócz tych 500 zł, nie dostałem nic więcej. O dziwo nie zainteresował się komputerem biurowym, więc mam go schowanego do dzisiaj. Poczytałem o nim w Internecie i okazało się, że to oszust. Zgłosiłem go w inspekcji pracy, napisałem adres, który był na umowie. Dostałem list, że inspektor tam poszedł, zapukał i nikogo nie zastał. Adres przedstawiał inne miasto! Jego firma była widocznie nieprawdziwa. Napisałem wiadomość do izby rzemieślniczej i napisali, że facet już tam nie przesiaduje i nic więcej o nim nie wiedzą. W Internecie można znaleźć informacje o tym, że kiedyś był sponsorem/trenerem drużyny piłkarskiej w Piasecznie (sąsiaduje na południe z Warszawą) i cieszył się złą opinią. Nie płacił swoim pracownikom. Pracownicy przychodzili do niego na kolanach i dostawali 1/5 wypłaty. Niektórzy piłkarze go poszukują, choć te informacje były napisane lata temu, więc go nie znaleźli . Nie wiem gdzie mieszka i co teraz robi.
Potem nastała wiosna, więc sobie odpuściłem. Na początku jesieni nie udawało mi się znaleźć niczego dobrego. Ciągle poszukują wysoce komunikatywnych . Znalazłem fajne ogłoszenie na temat pakowania szamponów i mydeł. Bardzo szybki i wygodny dojazd pociągiem do Chotomowa. Prawdziwa, zweryfikowana firma ze stroną internetową i fanowską. Pakowanie na działce u jakiegoś starszego małżeństwa. Jednak ich skrzynka telefoniczna była zapchana i nie mogłem się do nich dodzwonić. Teraz zraziłem się do poszukiwania pracy i nie robiłem już tego od dwóch lat . Na pewno wznowię poszukiwania, kiedy ukończę studia. Nie wyobrażam sobie niepracowania po studiach. Nie zależy mi na karierze, choć dobrze rysuję. Nie to co mój kolega, który najchętniej by wybrał super-poważną pracę 24h/7, zaś ja wolę coś spokojnego i skromnego. Nawet fajnie byłoby pracować na dworze. Póki co, trzeba będzie od października lub listopada szukać praktyk. Coś czuję, że to może być powód, dla którego nie ukończę ostatniego roku studiów.