19 Lis 2017, Nie 1:20, PID: 717328
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19 Lis 2017, Nie 1:23 przez Lonely Boy.)
Zabrzmi to zapewne powszednio, ale od zawsze czułem że jestem inny.
Przekonanie o mojej inności wzrastało wraz z wiekiem,im mniejszy tym mniejsze nawet minimalne,marginalne,im starszy tym coraz większe.
Kiedy kończyłem szkołę podstawową wiedziałem o sobie o wiele mniej niż kiedy ją zaczynałem,jedno natomiast było jasne - jest coś ze mną bardzo nie tak,albo jestem zupełnie inny od reszty.Albo jedno i drugie.
Tylko to był jeden jedyny pewnik.Reszta była jednym wielkim olbrzymim i niezaspokojonym pytaniem.
Jakoś w trzeciej gimnazjum zacząłem natrafiać na nić po której idę do chwili obecnej.Teraz trzymam ją mocno,to prawie sznur.Ale jego początek który był nitką złapałem w ostatniej klasie gimnazjum.
Innymi słowy,wtedy zacząłem chyba rozumieć o co ze mną tak naprawdę chodzi.Ba!Dziś także mam wiele pytań,ale mam już pewne punkty odniesienia.Coś stałego,w miarę twardy grunt.To rodzi kolejne pytania rzecz jasna.
Czy mam fobię społeczną?Tego nie wiem,oficjalnie jestem zdrowym i dobrze rozwijającym się młodym człowiekiem.
Fobię u siebie stwierdzam sam,wiem że to brzmi śmiesznie,ale to co przeczytałem,ile przeczytałem,ile zweryfikowałem daje wynik jasny - mam olbrzymie kłopoty społeczne.Moje liczne objawy fobii i prawie pewna osobowość unikająca,depresja także ponad wszelką wątpliwość ale to jako dodatek.Depresja to prawdopodobnie wynik następstw mojej fobii i osobowości.
Od zawsze czułem i byłem inny.Zawsze to czułem.To trochę straszne,tak od wczesnych lat czuć cienką ale trwałą ścianę emocjonalną dzielącą mnie i innych ludzi.Było tak od kiedy pamiętam.Od pierwszych chwil w zerówce,przedszkolu.Kłopoty pojawiły się w podstawówce.To nie jest czas w moim życiu o którym można powiedzieć w dwóch słowach.Ten okres zmienił mnie na zawsze.Tak jest do dziś.
Ta niewielka ściana,szyba którą czułem kiedy byłem małym chłopcem, zwiększała się z wiekiem.Dziś jest kanionem.
Przekonanie o mojej inności wzrastało wraz z wiekiem,im mniejszy tym mniejsze nawet minimalne,marginalne,im starszy tym coraz większe.
Kiedy kończyłem szkołę podstawową wiedziałem o sobie o wiele mniej niż kiedy ją zaczynałem,jedno natomiast było jasne - jest coś ze mną bardzo nie tak,albo jestem zupełnie inny od reszty.Albo jedno i drugie.
Tylko to był jeden jedyny pewnik.Reszta była jednym wielkim olbrzymim i niezaspokojonym pytaniem.
Jakoś w trzeciej gimnazjum zacząłem natrafiać na nić po której idę do chwili obecnej.Teraz trzymam ją mocno,to prawie sznur.Ale jego początek który był nitką złapałem w ostatniej klasie gimnazjum.
Innymi słowy,wtedy zacząłem chyba rozumieć o co ze mną tak naprawdę chodzi.Ba!Dziś także mam wiele pytań,ale mam już pewne punkty odniesienia.Coś stałego,w miarę twardy grunt.To rodzi kolejne pytania rzecz jasna.
Czy mam fobię społeczną?Tego nie wiem,oficjalnie jestem zdrowym i dobrze rozwijającym się młodym człowiekiem.
Fobię u siebie stwierdzam sam,wiem że to brzmi śmiesznie,ale to co przeczytałem,ile przeczytałem,ile zweryfikowałem daje wynik jasny - mam olbrzymie kłopoty społeczne.Moje liczne objawy fobii i prawie pewna osobowość unikająca,depresja także ponad wszelką wątpliwość ale to jako dodatek.Depresja to prawdopodobnie wynik następstw mojej fobii i osobowości.
Od zawsze czułem i byłem inny.Zawsze to czułem.To trochę straszne,tak od wczesnych lat czuć cienką ale trwałą ścianę emocjonalną dzielącą mnie i innych ludzi.Było tak od kiedy pamiętam.Od pierwszych chwil w zerówce,przedszkolu.Kłopoty pojawiły się w podstawówce.To nie jest czas w moim życiu o którym można powiedzieć w dwóch słowach.Ten okres zmienił mnie na zawsze.Tak jest do dziś.
Ta niewielka ściana,szyba którą czułem kiedy byłem małym chłopcem, zwiększała się z wiekiem.Dziś jest kanionem.