08 Gru 2017, Pią 15:16, PID: 719885
Pamiętam, że z matmy podst się bardzo stresowałam, bo zawsze byłam słaba. I zostało chyba z 10 minut do końca, a ja nadal nie miałam dużo zadań zrobionych i strzelałam czasami. No ale zdałam na 63 %. Polski zawsze był łatwy dla mnie, więc pisemny podst nie sprawił mi problemu i się nie stresowałam za bardzo. Angielski zawsze umiałam dobrze i podst była bardzo łatwa, rozszerzony już trochę bardziej mnie stresował bo angielski to był jedyny przedmiot, w którym się czułam dobrze w szkole i mi zależało na wysokim wyniku i chyba 80% dostałam także fajnie. Ogólnie pisemne nie były stresujące oprócz matmy dla mnie. Pisałam jeszcze historię sztuki rozsz. ale poszłam kompletnie na ''łosia'' bo prawie nic się nie uczyłam, może z 3 dni przed egzaminem, a na zajeciach z his. sztuki była dziewczyna, która mnie mocno denerwowała i Pan ją bardzo lubił przez co mało chodziłam na zajęcia i ogólnie miałam wylane na to, ale, że każdy zdawał dwa rozszerzenia to nie chciałam być gorsza i wybrałam mniejsze zło.
A ustne były mocno stresujące. Na polski dużo się uczyłam lektur a dostałam beznadziejny temat o komunikacji przez telefon czy coś w tym stylu i gdyby nie pytania, w których się rozwinęłam bardziej niż w swojej odpowiedzi to bym chyba nie zdała, albo zdała ledwo co a tak miałam 75 %.
Ang ustny mnie mniej stresował o wiele i dostałam chyba z 96% ale dlatego, że w ostatnim zadaniu nie chciało mi się rozwijać. Tak to bym miała 100%.
Ogólnie na ustne nie patrzy nikt przy wyborze studiów, czasami filologię ale na prawdę rzadko także nie stresuj się aż tak, lepiej myśleć o tym tylko żeby zdać i tyle. Nauczyciele w komisjach byli inni niż Ci uczący dlatego ja np. się bardziej komfortowo czułam bo wolę zbłaźnić się przed kimś kogo nie znam,a nie np. przed ta samą nauczycielką co miałam z nią zajęcia.
Jeszcze pamiętam przed matura poszłam do łazienki i zrobiłam pozycję supermana bo słyszałam że pomaga i sobie mówiłam ''jestem pewna siebie''.Trochę pomogło. To przed ustnymi tylko. Inni słyszałam brali uspokajające tabletki ale moim zdaniem to głupota, serio. Już lepiej po prostu sobie zrobić jakąś krótką 10 min medytację z głębokimi oddechami, na pewno pomoże. Zjeść dobre śniadanie, może do szkoły iść, albo jeśli się ma czas przed można pobiegać, pójść na spacer, ruch nie zaszkodzi.Odstresuję trochę.
Nie wiem jaką masz sytuację w szkole z innymi uczniami, bo ja miałam średnią ale jak każdy się stresował tak samo to było łatweij porozmawiać przez egzaminami i każdy sie rozśmieszał nawzajem chyba z tego stresu także... ogólnie matura to bzdura, serio. To wszystko sie wydaję takie formalne, oficjalne i w ogóle straszne, a takie nie jest. I potem o tym nie myślisz, masz gdzieś swoją maturę. No chyba, że sie starasz na jakiś mocno chodliwy kierunek na dobrej uczelni. Ale jak się nie uda, to w innej, na innym kierunku się uda. Nie ma się co przejmować.
Powodzenia wszystkim
A ustne były mocno stresujące. Na polski dużo się uczyłam lektur a dostałam beznadziejny temat o komunikacji przez telefon czy coś w tym stylu i gdyby nie pytania, w których się rozwinęłam bardziej niż w swojej odpowiedzi to bym chyba nie zdała, albo zdała ledwo co a tak miałam 75 %.
Ang ustny mnie mniej stresował o wiele i dostałam chyba z 96% ale dlatego, że w ostatnim zadaniu nie chciało mi się rozwijać. Tak to bym miała 100%.
Ogólnie na ustne nie patrzy nikt przy wyborze studiów, czasami filologię ale na prawdę rzadko także nie stresuj się aż tak, lepiej myśleć o tym tylko żeby zdać i tyle. Nauczyciele w komisjach byli inni niż Ci uczący dlatego ja np. się bardziej komfortowo czułam bo wolę zbłaźnić się przed kimś kogo nie znam,a nie np. przed ta samą nauczycielką co miałam z nią zajęcia.
Jeszcze pamiętam przed matura poszłam do łazienki i zrobiłam pozycję supermana bo słyszałam że pomaga i sobie mówiłam ''jestem pewna siebie''.Trochę pomogło. To przed ustnymi tylko. Inni słyszałam brali uspokajające tabletki ale moim zdaniem to głupota, serio. Już lepiej po prostu sobie zrobić jakąś krótką 10 min medytację z głębokimi oddechami, na pewno pomoże. Zjeść dobre śniadanie, może do szkoły iść, albo jeśli się ma czas przed można pobiegać, pójść na spacer, ruch nie zaszkodzi.Odstresuję trochę.
Nie wiem jaką masz sytuację w szkole z innymi uczniami, bo ja miałam średnią ale jak każdy się stresował tak samo to było łatweij porozmawiać przez egzaminami i każdy sie rozśmieszał nawzajem chyba z tego stresu także... ogólnie matura to bzdura, serio. To wszystko sie wydaję takie formalne, oficjalne i w ogóle straszne, a takie nie jest. I potem o tym nie myślisz, masz gdzieś swoją maturę. No chyba, że sie starasz na jakiś mocno chodliwy kierunek na dobrej uczelni. Ale jak się nie uda, to w innej, na innym kierunku się uda. Nie ma się co przejmować.
Powodzenia wszystkim