05 Gru 2007, Śro 20:22, PID: 7274
Co do tej genetyki, to wydaje mi się, że w jakiś sposób to też działa. Nie jest tak że nie, ani nie jest tak, że tak. Choć bardzo duże znaczenie ma wychowanie, środowisko i podejście do małego człowieka.
To jest w pewnym sensie prawda, ale człowiek sam się tego nauczył, bo ciągle szuka i szuka i próbuje znaleźć, niektórzy znaleźli, niektórzy ciągle szukają, a niekórzy nie chcą szukać, bo im z tym dobrze.
Czcij Ojca swego i matkę swoją, bo to oni Cię zrodzili, dali Ci życie, są Twoimi opiekunami, ale nie znaczy, że masz ślepo patrzeć na to, co robią… Winny czasem może być każdy, zależnie jednak od sytuacji samo dojście do winy nic nie daje. Wiesz, kto jest winny, co z tym teraz zrobisz?
Nigdy nie zauważyłam, aby „kościół” „promował” coś takiego, o czym ty tutaj mówisz… Bo chcą dobrze, ale to nie prawda, że ja nie mam nic do powiedzenia…
A wytłumaczysz mi czemu świadomie?
Ileż w tym goryczy… Nie szkoda Ci siebie? Wiesz jak się wypije coś tak gorzkiego to potem trudno się pozbyć tego smaku, czasem się tylko mieli językiem i chyba zaraz go sobie szczoteczką wyszoruje...
Najgorsze jest to, że tą gorycz Ci Twoi rodzice to buźki wepchali, a tak to bywa, że jak się coś komuś wpycha to czasem nie wiadomo ile, bo się nie czuje, tego co ten, któremu się wpycha…
Uważaj, bo będziesz mieć za dużo i naładujesz na talerz innym.
I oczyścić to ja się jedynie po czymś takim moge chyba jedynie płukaniem żołądka.
Jednak gorzkie musi być, żeby było słodkie.
Nie czyny, ale człowiekowi.
Nie, to człowiek, oczywiście…
Bóg stworzył człowieka i dał mu wolną wolę, a człowiek robi, co chce. Żyje, a jak już żyje to jego sprawa… I na pewno Bóg by nie chciał, by ludzie się „kaleczyli” w Jego imię. On ma po prostu żyć po swojemu, nie po to został stworzony, by biegał teraz za Bogiem i wyklepywał jakieś formułki, które nawet nie wie, co znaczą. Ale i też nie po to, by zamknął się w swoim i nic go nie obchodziło.
Takie chodzenie na krawędzi jest właśnie niebezpieczne, bo można łatwo spaść.
O, tak, tak. Właśnie tak.
Coś troche za mocno pogrechotałam to wszystko i niepotrzebnie...
Anomalia napisał(a):Od pokoleń jesteśmy wychowywani wg praw takiej pedagogiki ("czarnej pedagogiki" - jak ją nazywa ww. pani psycholog), gdzie pierwszym i podstawowym nakazem jest: "czcij ojca swego i matkę swoją... niezależnie od tego, co złego Ci uczynili, bo oni czynią to dla Twojego dobra. Nie masz prawa pisnąć nikomu nic na ten temat, bo spotka cię sroga kara. Nie masz prawa pamiętać tych krzywd, albowiem jeśli wyrządzono ci krzywdę, to tylko i wyłącznie z twojej winy"
To jest w pewnym sensie prawda, ale człowiek sam się tego nauczył, bo ciągle szuka i szuka i próbuje znaleźć, niektórzy znaleźli, niektórzy ciągle szukają, a niekórzy nie chcą szukać, bo im z tym dobrze.
Czcij Ojca swego i matkę swoją, bo to oni Cię zrodzili, dali Ci życie, są Twoimi opiekunami, ale nie znaczy, że masz ślepo patrzeć na to, co robią… Winny czasem może być każdy, zależnie jednak od sytuacji samo dojście do winy nic nie daje. Wiesz, kto jest winny, co z tym teraz zrobisz?
Nigdy nie zauważyłam, aby „kościół” „promował” coś takiego, o czym ty tutaj mówisz… Bo chcą dobrze, ale to nie prawda, że ja nie mam nic do powiedzenia…
Anomalia napisał(a):Tak, oszukujemy się, że to niemożliwe, że jak to, że moja matka? Mój ojciec? Świadomie? Przecież tak mnie kocha...! - i tak dalej.
Tak. Moja matka, mój ojciec. Świadomie.
Ale czy faktycznie mnie kocha?
Czasami najtrudniej jest powiedzieć sobie uczciwie: nie, moi rodzice mnie nie kochają. To boli, wiem. Ale również bardzo oczyszcza.
Ta książka, o której piszę wyżej, pozbawiła mnie tego rodzaju złudzeń. Bo to są złudzenia - myślenie, że nasi rodzice chcą dla nas jak najlepiej i cokolwiek robią, robią to dla naszego dobra. To jest największe kłamstwo świata!
A wytłumaczysz mi czemu świadomie?
Ileż w tym goryczy… Nie szkoda Ci siebie? Wiesz jak się wypije coś tak gorzkiego to potem trudno się pozbyć tego smaku, czasem się tylko mieli językiem i chyba zaraz go sobie szczoteczką wyszoruje...
Najgorsze jest to, że tą gorycz Ci Twoi rodzice to buźki wepchali, a tak to bywa, że jak się coś komuś wpycha to czasem nie wiadomo ile, bo się nie czuje, tego co ten, któremu się wpycha…
Uważaj, bo będziesz mieć za dużo i naładujesz na talerz innym.
I oczyścić to ja się jedynie po czymś takim moge chyba jedynie płukaniem żołądka.
Jednak gorzkie musi być, żeby było słodkie.
Anomalia napisał(a):I jeszcze jedno: wbrew pozorom przebaczenie nie jest rozwiązaniem.Więc co nim jest?
Nie czyny, ale człowiekowi.
Anomalia napisał(a):Jeśli chciałbyś szukać winnego, to na Twoim miejscu poszukałabym we władzach Kościoła Katolickiego i w tej całej filozofii męczennictwa i umartwiania.Oj, pachnie, pachnie. Tylko to jest taki jakiś okropnie zmieszany zapach, że już nawet nie wiem co to…
Naprawdę myślisz, że Bóg, jeśli faktycznie kocha ludzi, wymyśliłby taką torturę jak religia katolicka? Odmawianie sobie wszystkiego, cierpienie w imię Boga, podporządkowanie, samobiczowanie itd... Nie pachnie Ci to czasem ludzkim pragnieniem posiadania władzy absolutnej nad masami???
Nie, to człowiek, oczywiście…
Bóg stworzył człowieka i dał mu wolną wolę, a człowiek robi, co chce. Żyje, a jak już żyje to jego sprawa… I na pewno Bóg by nie chciał, by ludzie się „kaleczyli” w Jego imię. On ma po prostu żyć po swojemu, nie po to został stworzony, by biegał teraz za Bogiem i wyklepywał jakieś formułki, które nawet nie wie, co znaczą. Ale i też nie po to, by zamknął się w swoim i nic go nie obchodziło.
Takie chodzenie na krawędzi jest właśnie niebezpieczne, bo można łatwo spaść.
Smoklej napisał(a):Nie widzisz, że to zakurzony strych, w którym od dawna nikt nie sprzątał. Są tam rzeczy wartościowe, są i śmieci, zabobony.
Religia to nauka, może się mylić. To narzędzie, które jest zawodne, bo stworzył je człowiek. Religia, nie jest od jakiegoś tam Boga. Jest człowiek, który stworzył religię, by go rozpoznać.
O, tak, tak. Właśnie tak.
Coś troche za mocno pogrechotałam to wszystko i niepotrzebnie...