27 Mar 2018, Wto 20:13, PID: 738746
Po pierwsze dzieciństwo - ojciec alkoholik, w domu wieczne awantury tak właśnie zapamiętałam swój okres dzieciństwa, mało pozytywnych wspomnień więcej negatywnych, wieczne zamartwianie się o mamę, czy pewnego dnia ojciec nie pobije mamy, czy jak wrócę do domu ze szkoły nie zastanę kolejnej awantury rodziców. Codziennie zastanawiałam się czy ojciec tego dnia będzie znowu pił. Było mi bardzo smutno, nie potrafiłam się cieszyć z innych rzeczy, ciągle zmartwienia zmartwienia zmartwienia...
Gdy zaczęłam chodzić na terapię nie sądziłam, że to może być przez rodziców, przez dzieciństwo i to w jakich warunkach dorastałam tym bardziej, że w podstawówce - gimnazjum - technikum nie miałam problemów z fobią społeczną, wystąpienia publiczne, rozmowy z rówieśnikami nie budziły we mnie panicznego lęku. Nawet miałam kilku chłopaków, chodziłam na imprezy, nie miałam żadnych problemów nawet na maturze, lekki stresik był ale podeszłam do niej na luzie, tak samo prawo jazdy zdałam bez problemu, ten stres który wtedy uważałam za ogormny teraz w prównaniu z tym co odczuwam (lęk) jest niczym, to był pikuś...
Po drugie - brak zainteresowania ze strony rodziców. Nie obchodziłam ich zbytnio, moje oceny czy dobre czy złe nie robiły na nich wrażenia, nie interesowały ich moje problemy to kiedy wracam do domu (to juz w okresie dojrzewania) to jak się ubieram, z kim zadaję, czy spożywam jakieś używki itp.
Po trzecie - przez dłuższy czas (tak jak pisałam wyżej) żadna fobia, lęk się u mnie nie pojawiało wcześniej, dopiero koniec 2015 roku (aż po dzień dzisiejszy) coś we mnie pękło. Zaczełam spotykać się z chłopakiem, wiadomo chciałam pokazać się z jak najlepszej strony, zrobić dobre wrażenie na nim i na jego rodzicach, bardzo się stresowałam by nie skompromitować się na pierwszym spotkaniu w jego domu i tak bardzo się tym zamartwiałam, w głowie oczywiście czarne scenariusze, że co będzie jak zrobię/powiem coś głupiego? pomyślą, że jestem dziwna, głupia, wyśmieją mnie... nie wiem dlaczego akurat wtedy moje myśli były nastawione negatywnie... pierwszy raz zaczęła mi się trząś głowa, bić szybko serce, ponić ręce, drżeć głos... myślę że też poniekąd ten strach przed kompromitacją pojawił się ponieważ rodzice ogólnie nie tolerowali mojego chłopaka, uważali,że jestem głupia, durna i to wzbudzało we mnie niską samoocenę, poczucie winy, że robię coś wbrew ich woli a oni przez to mnie obgadują, myślą o mnie źle, śmieją się ze mnie...
Później z każdym spotkaniem czułam coraz większy lęk, tutaj nacisk ze strony rodziców i poniżanie a tutaj strach przed skompromitowaniem się...to wszystko nagromadziło się we mnie wtedy i lęk i fobia społeczna pojawia się teraz w większości sytuacji związanymi z innymi ludźmi... nie mogę funkcjonować normalnie, praca wywołuję u mnie lęk, strach przed skompromitowaniem się w oczach innych, przekonanie, że ciągle jestem oceniana przez każdego z kim rozmawiam, ciągłe zastanawianie się czy inni widzą moje zdenerwowanie, trzęsienie się itp.
Gdy zaczęłam chodzić na terapię nie sądziłam, że to może być przez rodziców, przez dzieciństwo i to w jakich warunkach dorastałam tym bardziej, że w podstawówce - gimnazjum - technikum nie miałam problemów z fobią społeczną, wystąpienia publiczne, rozmowy z rówieśnikami nie budziły we mnie panicznego lęku. Nawet miałam kilku chłopaków, chodziłam na imprezy, nie miałam żadnych problemów nawet na maturze, lekki stresik był ale podeszłam do niej na luzie, tak samo prawo jazdy zdałam bez problemu, ten stres który wtedy uważałam za ogormny teraz w prównaniu z tym co odczuwam (lęk) jest niczym, to był pikuś...
Po drugie - brak zainteresowania ze strony rodziców. Nie obchodziłam ich zbytnio, moje oceny czy dobre czy złe nie robiły na nich wrażenia, nie interesowały ich moje problemy to kiedy wracam do domu (to juz w okresie dojrzewania) to jak się ubieram, z kim zadaję, czy spożywam jakieś używki itp.
Po trzecie - przez dłuższy czas (tak jak pisałam wyżej) żadna fobia, lęk się u mnie nie pojawiało wcześniej, dopiero koniec 2015 roku (aż po dzień dzisiejszy) coś we mnie pękło. Zaczełam spotykać się z chłopakiem, wiadomo chciałam pokazać się z jak najlepszej strony, zrobić dobre wrażenie na nim i na jego rodzicach, bardzo się stresowałam by nie skompromitować się na pierwszym spotkaniu w jego domu i tak bardzo się tym zamartwiałam, w głowie oczywiście czarne scenariusze, że co będzie jak zrobię/powiem coś głupiego? pomyślą, że jestem dziwna, głupia, wyśmieją mnie... nie wiem dlaczego akurat wtedy moje myśli były nastawione negatywnie... pierwszy raz zaczęła mi się trząś głowa, bić szybko serce, ponić ręce, drżeć głos... myślę że też poniekąd ten strach przed kompromitacją pojawił się ponieważ rodzice ogólnie nie tolerowali mojego chłopaka, uważali,że jestem głupia, durna i to wzbudzało we mnie niską samoocenę, poczucie winy, że robię coś wbrew ich woli a oni przez to mnie obgadują, myślą o mnie źle, śmieją się ze mnie...
Później z każdym spotkaniem czułam coraz większy lęk, tutaj nacisk ze strony rodziców i poniżanie a tutaj strach przed skompromitowaniem się...to wszystko nagromadziło się we mnie wtedy i lęk i fobia społeczna pojawia się teraz w większości sytuacji związanymi z innymi ludźmi... nie mogę funkcjonować normalnie, praca wywołuję u mnie lęk, strach przed skompromitowaniem się w oczach innych, przekonanie, że ciągle jestem oceniana przez każdego z kim rozmawiam, ciągłe zastanawianie się czy inni widzą moje zdenerwowanie, trzęsienie się itp.