26 Kwi 2018, Czw 19:29, PID: 743761
Tak, mam coś w tym rodzaju (chociaż fachową nazwę poznałem dopiero teraz) Do tej pory znałem tylko pojęcie osobowości anankastycznej.
Dawniej, w czasach ostrzejszej fobii, miałem w głowie obraz innych ludzi jako krytycznych, pozbawionych całkiem poczucia humoru i wyrozumiałości na błędy. Naturalne więc, że to było jedną z przyczyn moich lęków przed działaniem wśród ludzi.
Dzisiaj jestem trochę bardziej świadomy, że tak nie jest i to wynika z obserwacji świata - wiele ludzi działa niedokładnie, nie zwraca uwagi na szczegóły, popełnia masę błędów, których się nie przejmują i świat się od tego nie zawala.
Cały czas jednak przy wielu okazjach, gdzie wykonuję coś wśród ludzi odczuwam niepewność, niepokój. Kiedy popełnię jakiś błąd, to zamartwiam się wiele dni i chyba trochę wyolbrzymiam negatywne skutki. Jeśli ktoś skrytykuje moją pracę, to nie mam tendencji do obrony siebie, tylko zapadam się pod ziemię ze wstydu. Kiedy coś zrobię, to potem długo to analizuję i zazwyczaj "naturalnie" dochodzę do negatywnych wniosków.
Niedawno w sumie doszedłem do tego, że jednym z moich nieprawidłowych zachowań, przez które ciągle utrzymuję ten stan, jest nadmierne przygotowywanie się do każdej czynności. Np. dokładne sprawdzanie jakie są regulaminy, jak chcę gdzieś zadzwonić to zbieram masę informacji o instytucji i zasadach. Kiedy po raz pierwszy miałem odbyć podróż samolotem to stresowałem się kilka tygodni przed - ale nie tym, że będzie jakaś katastrofa lotnicza (tym to wcale), tylko jakie są zasady na lotniskach, co można brać itd. Robiłem to dziesiątki razy - przeczytałem zasady u jednego przewoźnika, potem u innych, sprawdzałem na forach itd. Rozumiem, że dobre poinformowanie jest ważne, ale ja to robię przesadnie. W ogóle zawsze odczuwam niepokój przed podróżami, bo mam wrażenie, że "coś pójdzie nie tak", czegoś zapomnę itd.
Gdyby tak zrobić eksperyment, że przygotowuję się np. tylko połowę czasu poświęcanego wcześniej do jakiejś sytuacji to pewnie by wyszło, że poradziłem sobie w niej wystarczająco dobrze.
Dodam jeszcze, że na co dzień objawia się to także dłuższym wykonywaniem różnych czynności, bo zawsze coś trzeba sprawdzić kilka razy, czy się nie pomyliłem. Jednym z najgorszych skutków mojej "atelofobii" jest prokrastynacja - lęk przed rozpoczęciem jakiejś czynności z uwagi na to, że nie zrobię tego perfekcyjnie.
Co do przyczyn, też myślę, że to rodzinne. No ale cóż - myślę, że można jakoś ćwiczyć, żeby zmienić w sobie nadmierny perfekcjonizm na bardziej zdrową dokładność (no bo zupełnym luzakiem to już chyba nie mam szans zostać ) .
Dawniej, w czasach ostrzejszej fobii, miałem w głowie obraz innych ludzi jako krytycznych, pozbawionych całkiem poczucia humoru i wyrozumiałości na błędy. Naturalne więc, że to było jedną z przyczyn moich lęków przed działaniem wśród ludzi.
Dzisiaj jestem trochę bardziej świadomy, że tak nie jest i to wynika z obserwacji świata - wiele ludzi działa niedokładnie, nie zwraca uwagi na szczegóły, popełnia masę błędów, których się nie przejmują i świat się od tego nie zawala.
Cały czas jednak przy wielu okazjach, gdzie wykonuję coś wśród ludzi odczuwam niepewność, niepokój. Kiedy popełnię jakiś błąd, to zamartwiam się wiele dni i chyba trochę wyolbrzymiam negatywne skutki. Jeśli ktoś skrytykuje moją pracę, to nie mam tendencji do obrony siebie, tylko zapadam się pod ziemię ze wstydu. Kiedy coś zrobię, to potem długo to analizuję i zazwyczaj "naturalnie" dochodzę do negatywnych wniosków.
Niedawno w sumie doszedłem do tego, że jednym z moich nieprawidłowych zachowań, przez które ciągle utrzymuję ten stan, jest nadmierne przygotowywanie się do każdej czynności. Np. dokładne sprawdzanie jakie są regulaminy, jak chcę gdzieś zadzwonić to zbieram masę informacji o instytucji i zasadach. Kiedy po raz pierwszy miałem odbyć podróż samolotem to stresowałem się kilka tygodni przed - ale nie tym, że będzie jakaś katastrofa lotnicza (tym to wcale), tylko jakie są zasady na lotniskach, co można brać itd. Robiłem to dziesiątki razy - przeczytałem zasady u jednego przewoźnika, potem u innych, sprawdzałem na forach itd. Rozumiem, że dobre poinformowanie jest ważne, ale ja to robię przesadnie. W ogóle zawsze odczuwam niepokój przed podróżami, bo mam wrażenie, że "coś pójdzie nie tak", czegoś zapomnę itd.
Gdyby tak zrobić eksperyment, że przygotowuję się np. tylko połowę czasu poświęcanego wcześniej do jakiejś sytuacji to pewnie by wyszło, że poradziłem sobie w niej wystarczająco dobrze.
Dodam jeszcze, że na co dzień objawia się to także dłuższym wykonywaniem różnych czynności, bo zawsze coś trzeba sprawdzić kilka razy, czy się nie pomyliłem. Jednym z najgorszych skutków mojej "atelofobii" jest prokrastynacja - lęk przed rozpoczęciem jakiejś czynności z uwagi na to, że nie zrobię tego perfekcyjnie.
Co do przyczyn, też myślę, że to rodzinne. No ale cóż - myślę, że można jakoś ćwiczyć, żeby zmienić w sobie nadmierny perfekcjonizm na bardziej zdrową dokładność (no bo zupełnym luzakiem to już chyba nie mam szans zostać ) .