12 Cze 2018, Wto 0:32, PID: 749942
Ach, doktorek mówił mi, że będą mnie diagnozować i miała być indywidualna terapia Trzy miesiące mocno uwiązałyby mnie w miejscu, tego się najbardziej boję, bo chciałam te wakacje spędzić inaczej...
Dobra, może walnę konkretami. Chciałam się diagnozować pod kątem borderline. Chyba taka terapia, leczenie wyglądałaby inaczej niż w przypadku depresji, nerwicy. Boję się coś robić we własnym zakresie, w sensie iść do mojej dawnej terapeutki, bo gdy byłam u niej po przerwie, to w sumie po prostu powiedziałam jej co u mnie i tyle. Dobra była do rozwiązywania konkretnych problemów w relacjach. A mnie męczą lęki, lęki przed opuszczeniem (wszystkie przedforumkowe znajomości się skończyły, historia zawsze zatacza koło), lęk przed byciem niewystarczająco dobrą (nie wiem za co ktoś mnie może lubić), lęk przed przyszłością, odpowiedzialnością, zaufaniem. No i to co powodują, czyli chęć ucieczki, zerwania kontaktów. Choć wiem, że jak będę sama, to nie dam sobie rady. Tu już jest progres, bo mniej uciekam. No ale te emocje, to coś, nad czym nie panuję, nie są ode mnie zależne, racjonalizacja nie pomaga.
Nie chciałabym wałkować przeszłości, mam taki mechanizm, że odcinam się od wspomnień. Gdy po jakimś czasie o nich opowiadam, to bez emocji.
(No i boję się, że przez 3 miesiące odcięłabym się od ludzi i znów została sama)
Dobra, może walnę konkretami. Chciałam się diagnozować pod kątem borderline. Chyba taka terapia, leczenie wyglądałaby inaczej niż w przypadku depresji, nerwicy. Boję się coś robić we własnym zakresie, w sensie iść do mojej dawnej terapeutki, bo gdy byłam u niej po przerwie, to w sumie po prostu powiedziałam jej co u mnie i tyle. Dobra była do rozwiązywania konkretnych problemów w relacjach. A mnie męczą lęki, lęki przed opuszczeniem (wszystkie przedforumkowe znajomości się skończyły, historia zawsze zatacza koło), lęk przed byciem niewystarczająco dobrą (nie wiem za co ktoś mnie może lubić), lęk przed przyszłością, odpowiedzialnością, zaufaniem. No i to co powodują, czyli chęć ucieczki, zerwania kontaktów. Choć wiem, że jak będę sama, to nie dam sobie rady. Tu już jest progres, bo mniej uciekam. No ale te emocje, to coś, nad czym nie panuję, nie są ode mnie zależne, racjonalizacja nie pomaga.
Nie chciałabym wałkować przeszłości, mam taki mechanizm, że odcinam się od wspomnień. Gdy po jakimś czasie o nich opowiadam, to bez emocji.
(No i boję się, że przez 3 miesiące odcięłabym się od ludzi i znów została sama)