10 Wrz 2018, Pon 23:42, PID: 763373
(10 Wrz 2018, Pon 23:14)yoga.cat napisał(a): czy czujesz,że rzeczywiście,to co odczuwasz w czasie takich sytuacji,które przedtem wydawały się niemożliwe zaczęło się zmieniać po "eksperymentach"?
(10 Wrz 2018, Pon 23:14)yoga.cat napisał(a): To mnie zawsze zastanawia, czy przeżycia wewnętrzne ulegają przemianie przy prawidłowo prowadzonej ekspozycji.
Zdecydowanie dzięki terapii zmieniło się nie tylko to, jak przeżywam takie trudne sytuacje, ale też po prostu moje ogólne postrzeganie świata, ludzi i wszystkiego co mi się przytrafia. Może zabrzmi to trochę banalnie albo naiwnie, ale jestem w stanie stwierdzić z pełnym przekonaniem, że po całym procesie terapeutycznym stałem się po prostu szczęśliwszym i bardziej wyluzowanym człowiekiem. Więc tak, moje przeżycia wewnętrzne zmieniły się na dużo lepsze (chociaż do mojego wymarzonego ideału jeszcze długa droga) i na pewno przyczyniły się do tego te eksperymenty, ale myślę, że każdy element terapii miał na to jakiś wpływ.
(10 Wrz 2018, Pon 23:14)yoga.cat napisał(a): Czy poznałeś jakąś szczególną technikę pracy z samooceną, która wydaje Ci się mieć przyszłość u Ciebie? Napisałeś by nie skupiać się na porównywaniu się,ale jak?
Jedną techniką było wypisanie na kartce wszystkich cech, które mi się w sobie podobają i czytanie ich na głos przy jednoczesnym patrzeniu w lustro, co na początku było dla mnie tragicznie trudne, bo tak bardzo nienawidziłem swojego wyglądu. Natomiast szczególnie przydatne w budowaniu samooceny są dla mnie dwie rzeczy: po pierwsze, docenianie każdego sukcesu, nawet tego najdrobniejszego, a po drugie właśnie zaprzestanie porównywania się do innych. Moja metoda na to jest tak banalnie prosta, że aż śmieszna: za każdym razem, kiedy zauważyłem, że zaczynam się z kimś porównywać, mówiłem sobie w myślach STOP, następnie powtarzałem sobie moją absolutnie ulubioną myśl dotyczącą tego problemu: "Porównywanie się do innych ludzi nie przynosi mi ŻADNYCH korzyści i nie ma żadnego sensu, jeśli nie przestanę tego robić, to nigdy nie będę pewny siebie", a na koniec odwracałem swoją uwagę od tych natarczywych porównań, zajmując się czymś, co miałem pod ręką (np. w metrze wyjmowałem telefon i przeglądałem internet). Ciągłe powtarzanie tej metody, kolokwialnie mówiąc, "wytrenowało" mój mózg, że porównywanie się jest złe, a skupienie się na czymś produktywnym - dobre.