11 Lis 2018, Nie 4:19, PID: 770805
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11 Lis 2018, Nie 5:14 przez lauradelvalle.)
(09 Lis 2018, Pią 19:47)Żółwik napisał(a): Piszesz, jakbyś czytała już parę wątków na forum i przesiąknęła trochę naszym pesymistycznym slangiem.
Tak, czytałam wiele wątków, ale mnie nie trzeba przekonywać do pesymizmu. Jest to mój język i wychodzi on ze środka mojej duszy razem z czarnym humorem. Po części jest to pewnie wynik ciągłych niepowodzeń z czymś, co większości ludzi przychodzi naturalnie, a po części moja "prawdziwa" osobowość. Tak samo myśli samobójcze - to tylko skutek tego, przez co jestem tak nieszczęśliwa i raczej nie należy im poświęcać zbyt dużej uwagi. Trzeba znaleźć i wyeliminować przyczynę - to, co je wywołuje - a wtedy same znikną. Warunek jest tylko taki, że trzeba je przetrwać, a to, czy wyeliminuję przyczynę to już inna sprawa, jak na razie od kilkunastu lat mi się nie udaje.
(09 Lis 2018, Pią 19:47)Żółwik napisał(a): Masz jakieś doświadczenia z psychoterapią?
Tak, mam. Parę razy zaczynałam psychoterapię i za każdym razem wydawało mi się to stratą czasu. W ogóle wątpię, czy dla ludzi o podobnych problemach ktokolwiek wymyślił coś naprawdę skutecznego. Jeśli nie, to mamy szansę być pierwszymi albo po prostu pozostaje pistolet i kula w łeb. Zawsze mnie zastanawiało, jak psycholodzy i psychiatrzy mogą to leczyć, skoro sami tego nie przeżyli i tego nie rozumieją. Wszystko, co mają to schematy wyuczone na studiach, a to czasami nie wystarcza. Oprócz psychologów byłam również u bioenergoterapeuty, trenera rozwoju osobistego i trenera duchowego, nic to nie pomogło, jeszcze tylko egzorcysty brakuje...
Niemniej dziękuję wszystkim za chwilowe zainteresowanie i nawet zdobędę się na słaby uśmiech
(10 Lis 2018, Sob 17:16)Strachliwy napisał(a): Ta wypowiedź świadczy że jesteś świadoma tego skąd biorą się Twoje problemy w interakcjach z ludźmi a to już dużo, zwłaszcza ostatnie zdanie na to wskazuje. Polecam Tobie książkę "Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi" - Dale Carnegie, oraz udać się na psychoterapię grupową.
Wątpię, czy książka coś da, tak samo jak psychoterapia, a tym bardziej grupowa. Miałam nieprzyjemność być na jednej i wystarczy. Zauważyłam, że tak bardzo odstawałam od reszty, że więcej to dało szkody, niż pożytku. Poza tym i tak dla ludzi w moim wieku pewnie nic konkretnego nie ma. Każdy martwi się tylko dziećmi, bo to one są przyszłością narodu, a ludzie w moim wieku już są ułożeni, mają pracę, studia, znajomych i jakąś drogę rozwoju (albo szykują sobie sznur do powieszenia...). Zresztą chodzenie na psychoterapię grupową przy fobii społecznej/osobowości unikającej brzmi jak gaszenie ognia benzyną albo leczenie nowotworów paleniem tytoniu. Niemniej dziękuję za sugestie.
(11 Lis 2018, Nie 2:19)foteL napisał(a): Napisałaś, że zaczęło się to w 4 klasie podstawówki. Miałaś jakieś traumatyczne przeżycia albo kompleksy? Jeśli nie byłaś taka od urodzenia to jakieś doświadczenja musiały sprawić, że się wycofywałaś ze społeczeństwa, a widocznie jesteś bardzo wrażliwa
No właśnie nie miałam. Wrażliwa niestety jestem (chociaż do czasu), ale to nie mogło mieć aż takiego wpływu na fobię/zaburzenia osobowości. Sądzę raczej, że to pechowe geny, a otoczenie też swoje dodało. Ot, nieszczęśliwy zbieg okoliczności i wyszło jak wyszło.
(11 Lis 2018, Nie 2:42)foteL napisał(a): Co dokładnie sprawia Ci trudność w ko taktach przez internet?
Ech... Trudno to wyjaśnić. Póki co kontakty przez internet nie różnią się dla mnie aż tak bardzo od tych twarzą w twarz, ale może z czasem się to zmieni. Jak na razie po prostu stresuję się tym, co mi odpiszecie, czy nie zostanę skrytykowana, czy się przyjmę, czy znowu będę społecznym wyrzutkiem, jak zawsze. Jest to dla mnie nowe, bo nigdy nie udzielałam się na forach, a kontakty z ludźmi są moją najsłabszą stroną. Myślę jednak, że gdybym wciągnęła się w to forum i zaczęła pisać też w postach innych, to z czasem strach stawałby się coraz mniejszy, aż w końcu może nawet by zniknął.