26 Sty 2019, Sob 15:33, PID: 781058
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26 Sty 2019, Sob 15:37 przez BlankAvatar.)
@Proxi
tak, ale trzeba by rozpatrzyć jeszcze kwestię jak długo będzie trwać ta "obronna rezygnacja z poczucia sprawstwa". W pewnych sytuacjach, krótkotrwała rezygnacja może być adaptacyjna: przykład Żółwika, który oddaje się w ręce specjalistów, bo jego strategia rozwiązywania problemów zawiodła. Choć mogę sobie wyobrazić sytuację ekstremalną, gdzie wygrywa wariant "długotrwałej rezygnacji" i kolega Żółwika z terapii ZOK, dochodzi do wniosku, że resztę życia musi spędzić na oddziale zamkniętym w szpitalu psychiatrycznym, bo tylko przy lekarzach mu się poprawia.
Są też sytuacje, gdzie nawet długotrwała rezygnacja z poczucia kontroli jest adaptacyjna, bo rzeczywiście ktoś posiada ograniczenia, które mu czegoś uniemożliwiają.. Od walenia głową w mur, co najwyżej rozboli głowa. Choć wypadku FS/itp często wystarczy zmodyfikować cele do których się dąży, np. zamiast przyrównywać się do najbardziej ekstrawertywnych znajomych, to dążyć do tego, by być tylko trochę poniżej przeciętnego obycia towarzyskiego - i wtedy mur przestaje być ceglany. Anyway, wchodzę w dygresję, która nie opisuje sytuacji OPa. Generalnie długotrwała strategia rezygnacji ze sprawstwa przy FS/ itp często jest bardzo zwodnicza. Jeśli chodzi o krótkotrwały odpoczynek od poczucia winy, o której mówisz, to nic w tym złego nie widzę.
tak, ale trzeba by rozpatrzyć jeszcze kwestię jak długo będzie trwać ta "obronna rezygnacja z poczucia sprawstwa". W pewnych sytuacjach, krótkotrwała rezygnacja może być adaptacyjna: przykład Żółwika, który oddaje się w ręce specjalistów, bo jego strategia rozwiązywania problemów zawiodła. Choć mogę sobie wyobrazić sytuację ekstremalną, gdzie wygrywa wariant "długotrwałej rezygnacji" i kolega Żółwika z terapii ZOK, dochodzi do wniosku, że resztę życia musi spędzić na oddziale zamkniętym w szpitalu psychiatrycznym, bo tylko przy lekarzach mu się poprawia.
Są też sytuacje, gdzie nawet długotrwała rezygnacja z poczucia kontroli jest adaptacyjna, bo rzeczywiście ktoś posiada ograniczenia, które mu czegoś uniemożliwiają.. Od walenia głową w mur, co najwyżej rozboli głowa. Choć wypadku FS/itp często wystarczy zmodyfikować cele do których się dąży, np. zamiast przyrównywać się do najbardziej ekstrawertywnych znajomych, to dążyć do tego, by być tylko trochę poniżej przeciętnego obycia towarzyskiego - i wtedy mur przestaje być ceglany. Anyway, wchodzę w dygresję, która nie opisuje sytuacji OPa. Generalnie długotrwała strategia rezygnacji ze sprawstwa przy FS/ itp często jest bardzo zwodnicza. Jeśli chodzi o krótkotrwały odpoczynek od poczucia winy, o której mówisz, to nic w tym złego nie widzę.
(29 Kwi 2014, Wto 1:08)BlankAvatar napisał(a): Paradoks defensywnych strategii..
Dysonans, samoutrudnianie, prokrasytnacja oraz unikanie pozwalają obronić swoje poczucie wartości, bronią przed przykrymi uczuciami, lękiem i depresją. Jeśli nie mamy realnego wpływu na daną sytuację, to wydaje się, że dla własnego zdrowia psychicznego, lepiej uniknąć konfrontacji z przykrym rezultatem. Jednak mechanizm ten używany nawykowo stanowi poważną przeszkodę dla rozwoju człowieka. Wracając do przykładu rozmów kwalifikacyjnych: jeśli nigdy nie będę się do nich przygotowywać i chodzić na nie (choćby dla treningu), to mogę realnie obniżyć swoje szanse, aby się nauczyć dobrze w nich wypadać! Paradoksalnie, strategia zorientowana na obronę poczucia wartości może doprowadzić do jej spadku: jeśli w końcu wybiorę się na rozmowę o pracę, to wynik może być kiepski, jako że unikałem nabierania doświadczenia.
Zaszywamy się w domu, by chronić się przed ludźmi, przed lękiem czy by chronić samoocenę i wyuczamy się bezradności (czyli brak nadziei, że zmiana jest możliwa). Uwierz mi, że w takim stanie można tkwić latami. Istnieje zagrożenie, że im dłużej tak stan będzie trwał, tym trudniej będzie potem człowiekowi uwierzyć, że może być inaczej. Problem bezradności, utraty nadziei będzie się pogłębiał - co najczęściej skutkuje zwiększonymi objawami depresyjnymi, dystymią czy nawet depresją.