20 Lut 2019, Śro 3:43, PID: 783432
UWAGA DLUGIE. Temat w sam raz dla mnie bo przemoc psychiczna w szkole spowodowala u mnie zaburzenie stresowe z napadami agresji i zachowania psychotyczne. W moim przypadku przemoc trwala cale zycie na kazdym praktycznie etapie sie z nia spotykalam od kiedy tylko weszlam w towarzystwo, rany lize do dzisiaj. Z racji tego, ze temat jest mi bliski i wielokrotnie przerabiaby chcialabym podwazyc cala mase bzdur, ktore tutaj niektore osoby pisza bo moze znieczulica mnie az tak nie rusza i brak empatii co poniektorych ale przypomne, ze sa tutaj ofiary przemocy z towarzyszacymi zaburzeniami psychicznymi, ktore pewnych rzeczy na pewno nie chcialyby uslyszec.
1. Przemoc szkolna to przestepstwo. Tak sa na to paragrafy i jesli ktos mysli, ze to tylko taka zabawa miedzy dziecmi albo rzecz powszechna to licze na to, ze kiedy zostanie pobity w ciemnej uliczce i okradziony lub padnie ofiara mobbingu to nie bedzie plakal po sadach tylko przyjmie to powszechne doswiadczenie na klate bo przeciez "takie jest zycie, twardym trza byc". Czym sie rozni sytuacja, kiedy zostane pobita teraz, majac 24 lata przez jakiegos dresa od sytuacji pobicia w szkole? Proporcja sil jest taka sama, popelniany czyn rowniez ma ten sam charakter, nie widze powodow dlaczego niby nieuksztaltowane jesscze dziecko mialoby przyjac to na klate, a dorosly z 100% dojrzalym systemem nerwowym ma latac po policji. Problemem nie sa tutaj paragrafy i prawo bo czlowiek ma pelne prawo do obrony zarowno przed przemoca fizyczna jak i gnebieniem, problemem sa dorosli wokol, rodzice i nauczyciele, ktorzy bagatelizuja problem i nie racza powiadomic dziecka o przyslugujacych mu prawach. U nas w szkole byl nauczyciel, pracujacy dawniej jako kurator,ktory nie szczypal sie z takimi przypadkami i kiedy dostal zgloszenie o jakiejkolwiek przemocy to sprawa trafiala z gory na policje. Ponoc pare osob mialo dzieki niemu nadzor kuratorski i rozprawy sadowe. Niestety mialam pecha, ze nikt mnie nie powiadomil w tym okresie o tym nauczycielu nad czym bardzo ubolewam. Nie moge tez wybaczyc mojej siostrze, ze zamiast od razu wyciagnac ciezkie dziala to w obawie przed opinia publiczna (jestem z malego miasta) wolal latac po dyrektorach i wychowawcach majacych sprawe w dup*e za przeproszeniem, a mnie wysylac do pedagoga, dla ktorego forma pomocy bylo podanie sobie raczek z przesladowcami, zrzucanie winy na mnie i w ramach pocieszenia podarowanie mi ksiazki "zmierzch" (autentyk) do przeczytania. Dzisiaj mam przynajmniej doswiadczenie, ze jak moje dziecko bedzie gnebione to bawic sie z nikim nie bede i sprawa od razu trafi do sadu a dziecko do nowej szkoly
2. Nie jest prawda, ze osoby gnebione to nieudacznicy, ktorzy i tak by sobie w zyciu nie proadzili. Znalam osobiscie osoby gnebione, ktore:
-byly lubiane w poprzedniej szkole/klasie
-w obecnej klasie byly na szczycie hierarchii ale cos np. klotnia z reszta ziomkow sprawila ze staly sie popychadlem
-byly asertywne i towarzyskie ale mialy az dwie wady np. otylosc w polaczeniu z niechecia do przemocy co sprawilo ze padly ofiara agresji
To, ze wiekszosc ofiar przemocy wydsje sie przymulona, smutna i zalekniona moze byc skutkiem tej przemocy a nie przyczyna bo trudno sobie wyobrazic zeby ktos codziennie wyzywany byl wesolutki, pewny siebie i towarzyski.
3. Przemocowcy to fajni i wartosciowi ludzie. Nie wiem. Nie znam wszystkich przemocowcow wiec ciezko stiwerdzic ale tych z mojego miasta nigdy tak nie nazwe. Mimo tego, ze teraz czesc zyje normalnie, maja rodzinki, dzieci, dla mnie to potwory i nir chodzi wcale o samo wyzywanie ale o okolicznosci w ktorycj sie to odbywalo. Jak napisalam pochodze z malego miasta gdzie wszyscu sie znaja a wiesci sie rozchodza. Kiedy zmarli mi rodzice to wiedzialo o tym cale miasto, gowniarze tez a mimo to nie przeszkadzalo im obracac mojego zycia w pieklo . Bylam pelna sierota i moglam trafic do domu dziecka ale co tam,do+ jej bardziej niech sie nie czuje za pewnie. Dla mnie takie osoby maja wartosc rowna 0 bez wzgledu na to ile dzieci nie naplodzily, ilu pieskom i kotkom nie ppmogly, ilu rzeczy nie wynalazly. Ich wartosc jako ludzi jest dla mnie niska, wiek by mogl ich tlumaczyc ale fakt, ze do dzisiaj nke dostalam przeprosin (niektorzy byli na tyle bezczelni, ze wyzywali mnie na miescie juz jako osobe dorosla) swiadczy o tym, ze zapomnieli, to sowadczy o ich stosunku do drugiego czlowoeka co z kolei przeklada sie na ich wartosc jako ludzi.
4. Przemoc ksztaltuje charakter. I tak i nie. Z tym jest roznie w zaleznosci od danej osoby i od tego jak podejdzie do przemocy. U mnie bylo o tyle specyficznie, ze ja w pewnym momencie zaczelam aktywnie sie przed ta przemoca bronic, to spowodowalo, ze z jednej strony mialam problemy psychiczne,a z drugiej uksztaltowalo we mnie pare fajnych cech o czym zaraz napisze tylko najpierw opowiem o swoim doswiadczeniu przemocy.
Jak napisalam, mialam do od samego poczatku.
1. Okres przedszkola-podstawowki. Smiali sie ze mnie, byla takze przemoc fizyczna, bicie, zrzucanie z drzew (mieszkalam na zalesionym obszarze), duszenie, rzucanie ceglami. Bylo tez izolowanie oczywiscie. Powodem w tym okresie bylo to ze pochodzilm z biednej rodziny, brzydko sie ubieralam i nosilam okulary. Przezywali mnie zarowno rowiesnicy jak i rodzina np. starszy o 3 lata bratanek, ktory przyjezdzal co jakis czas do nas na niedzielny obiad z rodzicami, dzieciak mial tendencje sadystyczne, krzywdzil zwierzeta, a znecanie sie nademna bylo jego kolejna rozrywka. W tamtym okresie bronilam sie odpyskowujac, potem olewajac
Chcialam sie bic ale wychowana bylam przez matke a potem sioatre ze dziewczyny ske nie bija, ze robie z sieboe dziwadlo i ze wstyd sie jak babochlop zachowywac. Olewka i pyskowki tylko nasilily przemoc. W tym okresie zaczelam sie samookaleczac, mialam tez probe samobojcza
2. Gimbaza- najgorszy okres. Wyzywana bylam przez cale 3 lata dzien w dzien. W klasie i poza nia. Znala mnie cala szkola i cala szkola sie nabijala. Nabijali sie rowniez na miescie wiec praktycznie z domu nie wychpdzilam. Nie mialam w tym okresie zbyt wielu kolezanek i czasu mlodzienczych imprez i paczek przyjaciol nie przezylam. Poza wyzywaniem bylam opluwana, moje rzeczy byly niszczone, zdarzaly sir kradzieze. Na koncu podstawowki zmarli mi rodzice i wprowadzila sie siostra wiec przemoc mnie dodatkowo do+. Tu bylo o tyle wesolo, ze moj szwagier to alkoholik ze sklonnosciami do agresji i mentalnoscia dresa wiec w tym okresie mialam przemoc w szkole plus okresowe awantury w domu i doroslego oprawce, ktory lubil sobie "pozartowac" ze stara panna bede, se jestem dziwadlem,czasem zlapal za cycki niby w zartach, a czassm moja siorka oberwala. Jesli chodzi o szkole to przezywali mnie z powodu tego ze w tamrtm okresie zafascynowalam sie modna wowczas subkultura emo i tak sie ubieralam. Ludziom to przeszkadzalo i poszlo. Wtedy czesciej sie samookaleczalam i wylaczalam, byly tez pierwsze bojki bo zaczelam sie stawiac a to przynosilo efekty.
3. Liceum. Tu sie dzialo najwiecej. Po akcjach w gimbazie do nowej szkoly przyszlam zlamana. Balam sie ludzi, trzeslam sie cala i izolowalam sie. Co do przemocy to tak naprawde szybko ja ukrocilam bo pojawila sie jedna sytuacja, ktora przelala czare goryczy. Mianowocie, wzoelam udzial wymianie studenckiej i zaprosilam do domu Niemke. Nie byl to najlepszy pomysl ze wzgledu na moj owczesny stan psychiczny i strach przed ludzmi ale zaryzykowalam bo chcialam pokazsc sie z jak najlepszej strony. Cala wymiana trwala chyba 2 tygodnie i byla katorga.Wprawdzie nie musialam chodzic wtedy na lekcje ale po oprowadzaniu tych Niemcow po miescie mielismy czas dla siebie czyli jak mozna sie domyslic byly imprezki i alkohol czyli atrakcja nie dla takiej ofiary. Pamietam wtedy jedna sytuacje. Siedzielismy w lesie grup okolo 20 osob bo kolega w tym czasie latwil dzialki na grilla. Ktos wpadl na pomysl, zeby pograc w gluchy telefon zeby czas minal wiec gralismy. Kiedy do mnie doszlo haslo to az slabo mi sie zrpbilo. Byl to zbitek polsko-angielskich slow ktory mnie obrazal, nie chcualam tego powtarzac ale jedna laska to zrobila i cala grupa 20 osob smiala sie wtedy ze mnie . Plalalam wtedy ale cos tez we mnoe peklo i kiedy wymiana sie skonczyla i wrocilam do szkoly to jeden chlopak z naszej budy zaczal mnie gnebic. Mialam dosc i dosc mocno go po szkole pobilam. Koles zaczepiac przestal plus zyslalam autentycznie szacun u ludzi. Od tego czasu stalam sie paskudna, bylam agresywna i mialam konflikty z prawem. Mialam swoja grupke znajomych z ktkrymi niefajne rzeczy sie robilo. Kradlismy po sklepach, jeden kolega lubil meczyc zwierzeta, a ja lubilam bojki. Na koncie mialam 2 napasci z nozem i podpalenia, w tym wlasnego domu. Mialam obsesje na punkcie przemocy i wybuchnac.moglam w kazdej chwili kiedy ktos moim zdaniem staral sie mna rzadzic albo nabijal sie (czasem to bylo urojone). Nie zawsze sie bolam bo bym w pierdlu siedziala i edukacji nie skonczyla, czesto jak ktos mi podpadl to robilam na okolo czyli np. kradlam jegp rzeczy albo nastawialam ludzi przeciwko niemu. Nie tyczylo sie tk facetow bo do nich zawsze bezwzglednie bylam agresywna az do 3 roku studiow. Paradoksalnie w tym oresie bylam lubiana i malo kto sapal do mnie. Do dzisiaj tesknie za tymi latami i zaluje ze czasu cofnac nie moge. Wtedy tez pojawily sie pierwsze zalety, ktote mam do dzis i przy calym moim s+ jestem z nich cholernie zadowolona. Mianowicie, stalam sie asertywna (dzisiaj nke mam z tym wiekszych problemow), potrafie przejrzec ludzi, potrafie sie bronic i stawiac granice, potrafie zniesc duza niewygode w wielu dziedzinach zycia, potrafie mowic ludziom prosto w twarz co o nich mysle, zwlaszcza jak przesadzaja, potrafie stawac w obronie gdy widze przemoc
4. Studia do teraz. Na licencjacie przemocy nie doswiadczylam, na magisterce tez nie ale przed pojscoem na studia mialam sytuacne, ktora sprawila ze normalnie sie na nich nie czulam. Przed samymi studiami zapisalam sie do grupy na fejsie dla pierwszakow i zadalam na tej grupie pytanie odnosnie tego co trzeba przygotowac na zajecia. Dodalam, ze nie mam w rodzinie nikogo kto studiuje wiec nie wiem z czym to sie je. Zamiast rzeczowych odpowiedzi zostalam zmieszana z blotem, bylam wyzywana, moja rodzina byla wyzywana przez ludzk z tej grupy i to nie dwie osoby, komentarzy pod tym wpisem bylo chuba z 200.Wtedy sttasznie sie zalamalam, nie chcialam jechac na studia, balam sie i kiedy juz tam bylam to nie nawiazalam przez cale 3 lata kontaktu z nikim w grupie, izolowalam sie i bylam opryskliwa bo balam sie, ze ci ludzie widzieli ta dyskusje albo brali w niej udzial i zacznie sie to co mialam w gimbazie. Okres studiow to tez wtedy gdy z rozpaczy tak mocno sie schlalam ze trafilam do szpitala w ciezkim stanie, powodem byla samotnosc, a takze sytuacja gdy zostalam pobita oraz ciag przemocowy mojego szwagra na swieta kiedy ze strachu spalam z nozem pos poduszka i ucieklam do sasiadow gdy chcial mnke pobic, wtedy tez szwagier mial probe samobojcza ktorej bylam swiadkiem
Okres studiow to rowniez czas kiedy zaczelam sie leczyc, brac leki i chodzic na terapie i dopiero terzz zycie mi sie jakos tam uklada chociaz z wielu rzeczy zadowolona nie jestem i nie moge o sobie powiedzoec, zs jestem szczesliwa.
Przemoc mnie zniszczyla. Kiedys bylam otwarta i tolerancyjna, dzisiaj jestem typowym Polakiem narzekajacym na wszystko malkontentem, boje sie zmian i nowosci, nie jestem elastyczna i nie nadaje sie do dzisiejszego naatawionego na sukces i pozytywne myslenie swiata, jestem naburmuszona, oschla, wiele rzeczy mnie drazni i mam problem z zazdroscia bo panicznie zazdroszcze doslownie kazdej osobie wylazujacej jakiekolwiek oznaki zadowolenia z zycia. W konsekwencji mam problem zeby znalec sobie jakichkolwoek przyjaciol bo dla mnie osoba o innym swiatopogladzie to juz moj wrog no i pracy pewnie fajnej miec tez nie bede. Jednym slowem lipa.
1. Przemoc szkolna to przestepstwo. Tak sa na to paragrafy i jesli ktos mysli, ze to tylko taka zabawa miedzy dziecmi albo rzecz powszechna to licze na to, ze kiedy zostanie pobity w ciemnej uliczce i okradziony lub padnie ofiara mobbingu to nie bedzie plakal po sadach tylko przyjmie to powszechne doswiadczenie na klate bo przeciez "takie jest zycie, twardym trza byc". Czym sie rozni sytuacja, kiedy zostane pobita teraz, majac 24 lata przez jakiegos dresa od sytuacji pobicia w szkole? Proporcja sil jest taka sama, popelniany czyn rowniez ma ten sam charakter, nie widze powodow dlaczego niby nieuksztaltowane jesscze dziecko mialoby przyjac to na klate, a dorosly z 100% dojrzalym systemem nerwowym ma latac po policji. Problemem nie sa tutaj paragrafy i prawo bo czlowiek ma pelne prawo do obrony zarowno przed przemoca fizyczna jak i gnebieniem, problemem sa dorosli wokol, rodzice i nauczyciele, ktorzy bagatelizuja problem i nie racza powiadomic dziecka o przyslugujacych mu prawach. U nas w szkole byl nauczyciel, pracujacy dawniej jako kurator,ktory nie szczypal sie z takimi przypadkami i kiedy dostal zgloszenie o jakiejkolwiek przemocy to sprawa trafiala z gory na policje. Ponoc pare osob mialo dzieki niemu nadzor kuratorski i rozprawy sadowe. Niestety mialam pecha, ze nikt mnie nie powiadomil w tym okresie o tym nauczycielu nad czym bardzo ubolewam. Nie moge tez wybaczyc mojej siostrze, ze zamiast od razu wyciagnac ciezkie dziala to w obawie przed opinia publiczna (jestem z malego miasta) wolal latac po dyrektorach i wychowawcach majacych sprawe w dup*e za przeproszeniem, a mnie wysylac do pedagoga, dla ktorego forma pomocy bylo podanie sobie raczek z przesladowcami, zrzucanie winy na mnie i w ramach pocieszenia podarowanie mi ksiazki "zmierzch" (autentyk) do przeczytania. Dzisiaj mam przynajmniej doswiadczenie, ze jak moje dziecko bedzie gnebione to bawic sie z nikim nie bede i sprawa od razu trafi do sadu a dziecko do nowej szkoly
2. Nie jest prawda, ze osoby gnebione to nieudacznicy, ktorzy i tak by sobie w zyciu nie proadzili. Znalam osobiscie osoby gnebione, ktore:
-byly lubiane w poprzedniej szkole/klasie
-w obecnej klasie byly na szczycie hierarchii ale cos np. klotnia z reszta ziomkow sprawila ze staly sie popychadlem
-byly asertywne i towarzyskie ale mialy az dwie wady np. otylosc w polaczeniu z niechecia do przemocy co sprawilo ze padly ofiara agresji
To, ze wiekszosc ofiar przemocy wydsje sie przymulona, smutna i zalekniona moze byc skutkiem tej przemocy a nie przyczyna bo trudno sobie wyobrazic zeby ktos codziennie wyzywany byl wesolutki, pewny siebie i towarzyski.
3. Przemocowcy to fajni i wartosciowi ludzie. Nie wiem. Nie znam wszystkich przemocowcow wiec ciezko stiwerdzic ale tych z mojego miasta nigdy tak nie nazwe. Mimo tego, ze teraz czesc zyje normalnie, maja rodzinki, dzieci, dla mnie to potwory i nir chodzi wcale o samo wyzywanie ale o okolicznosci w ktorycj sie to odbywalo. Jak napisalam pochodze z malego miasta gdzie wszyscu sie znaja a wiesci sie rozchodza. Kiedy zmarli mi rodzice to wiedzialo o tym cale miasto, gowniarze tez a mimo to nie przeszkadzalo im obracac mojego zycia w pieklo . Bylam pelna sierota i moglam trafic do domu dziecka ale co tam,do+ jej bardziej niech sie nie czuje za pewnie. Dla mnie takie osoby maja wartosc rowna 0 bez wzgledu na to ile dzieci nie naplodzily, ilu pieskom i kotkom nie ppmogly, ilu rzeczy nie wynalazly. Ich wartosc jako ludzi jest dla mnie niska, wiek by mogl ich tlumaczyc ale fakt, ze do dzisiaj nke dostalam przeprosin (niektorzy byli na tyle bezczelni, ze wyzywali mnie na miescie juz jako osobe dorosla) swiadczy o tym, ze zapomnieli, to sowadczy o ich stosunku do drugiego czlowoeka co z kolei przeklada sie na ich wartosc jako ludzi.
4. Przemoc ksztaltuje charakter. I tak i nie. Z tym jest roznie w zaleznosci od danej osoby i od tego jak podejdzie do przemocy. U mnie bylo o tyle specyficznie, ze ja w pewnym momencie zaczelam aktywnie sie przed ta przemoca bronic, to spowodowalo, ze z jednej strony mialam problemy psychiczne,a z drugiej uksztaltowalo we mnie pare fajnych cech o czym zaraz napisze tylko najpierw opowiem o swoim doswiadczeniu przemocy.
Jak napisalam, mialam do od samego poczatku.
1. Okres przedszkola-podstawowki. Smiali sie ze mnie, byla takze przemoc fizyczna, bicie, zrzucanie z drzew (mieszkalam na zalesionym obszarze), duszenie, rzucanie ceglami. Bylo tez izolowanie oczywiscie. Powodem w tym okresie bylo to ze pochodzilm z biednej rodziny, brzydko sie ubieralam i nosilam okulary. Przezywali mnie zarowno rowiesnicy jak i rodzina np. starszy o 3 lata bratanek, ktory przyjezdzal co jakis czas do nas na niedzielny obiad z rodzicami, dzieciak mial tendencje sadystyczne, krzywdzil zwierzeta, a znecanie sie nademna bylo jego kolejna rozrywka. W tamtym okresie bronilam sie odpyskowujac, potem olewajac
Chcialam sie bic ale wychowana bylam przez matke a potem sioatre ze dziewczyny ske nie bija, ze robie z sieboe dziwadlo i ze wstyd sie jak babochlop zachowywac. Olewka i pyskowki tylko nasilily przemoc. W tym okresie zaczelam sie samookaleczac, mialam tez probe samobojcza
2. Gimbaza- najgorszy okres. Wyzywana bylam przez cale 3 lata dzien w dzien. W klasie i poza nia. Znala mnie cala szkola i cala szkola sie nabijala. Nabijali sie rowniez na miescie wiec praktycznie z domu nie wychpdzilam. Nie mialam w tym okresie zbyt wielu kolezanek i czasu mlodzienczych imprez i paczek przyjaciol nie przezylam. Poza wyzywaniem bylam opluwana, moje rzeczy byly niszczone, zdarzaly sir kradzieze. Na koncu podstawowki zmarli mi rodzice i wprowadzila sie siostra wiec przemoc mnie dodatkowo do+. Tu bylo o tyle wesolo, ze moj szwagier to alkoholik ze sklonnosciami do agresji i mentalnoscia dresa wiec w tym okresie mialam przemoc w szkole plus okresowe awantury w domu i doroslego oprawce, ktory lubil sobie "pozartowac" ze stara panna bede, se jestem dziwadlem,czasem zlapal za cycki niby w zartach, a czassm moja siorka oberwala. Jesli chodzi o szkole to przezywali mnie z powodu tego ze w tamrtm okresie zafascynowalam sie modna wowczas subkultura emo i tak sie ubieralam. Ludziom to przeszkadzalo i poszlo. Wtedy czesciej sie samookaleczalam i wylaczalam, byly tez pierwsze bojki bo zaczelam sie stawiac a to przynosilo efekty.
3. Liceum. Tu sie dzialo najwiecej. Po akcjach w gimbazie do nowej szkoly przyszlam zlamana. Balam sie ludzi, trzeslam sie cala i izolowalam sie. Co do przemocy to tak naprawde szybko ja ukrocilam bo pojawila sie jedna sytuacja, ktora przelala czare goryczy. Mianowocie, wzoelam udzial wymianie studenckiej i zaprosilam do domu Niemke. Nie byl to najlepszy pomysl ze wzgledu na moj owczesny stan psychiczny i strach przed ludzmi ale zaryzykowalam bo chcialam pokazsc sie z jak najlepszej strony. Cala wymiana trwala chyba 2 tygodnie i byla katorga.Wprawdzie nie musialam chodzic wtedy na lekcje ale po oprowadzaniu tych Niemcow po miescie mielismy czas dla siebie czyli jak mozna sie domyslic byly imprezki i alkohol czyli atrakcja nie dla takiej ofiary. Pamietam wtedy jedna sytuacje. Siedzielismy w lesie grup okolo 20 osob bo kolega w tym czasie latwil dzialki na grilla. Ktos wpadl na pomysl, zeby pograc w gluchy telefon zeby czas minal wiec gralismy. Kiedy do mnie doszlo haslo to az slabo mi sie zrpbilo. Byl to zbitek polsko-angielskich slow ktory mnie obrazal, nie chcualam tego powtarzac ale jedna laska to zrobila i cala grupa 20 osob smiala sie wtedy ze mnie . Plalalam wtedy ale cos tez we mnoe peklo i kiedy wymiana sie skonczyla i wrocilam do szkoly to jeden chlopak z naszej budy zaczal mnie gnebic. Mialam dosc i dosc mocno go po szkole pobilam. Koles zaczepiac przestal plus zyslalam autentycznie szacun u ludzi. Od tego czasu stalam sie paskudna, bylam agresywna i mialam konflikty z prawem. Mialam swoja grupke znajomych z ktkrymi niefajne rzeczy sie robilo. Kradlismy po sklepach, jeden kolega lubil meczyc zwierzeta, a ja lubilam bojki. Na koncie mialam 2 napasci z nozem i podpalenia, w tym wlasnego domu. Mialam obsesje na punkcie przemocy i wybuchnac.moglam w kazdej chwili kiedy ktos moim zdaniem staral sie mna rzadzic albo nabijal sie (czasem to bylo urojone). Nie zawsze sie bolam bo bym w pierdlu siedziala i edukacji nie skonczyla, czesto jak ktos mi podpadl to robilam na okolo czyli np. kradlam jegp rzeczy albo nastawialam ludzi przeciwko niemu. Nie tyczylo sie tk facetow bo do nich zawsze bezwzglednie bylam agresywna az do 3 roku studiow. Paradoksalnie w tym oresie bylam lubiana i malo kto sapal do mnie. Do dzisiaj tesknie za tymi latami i zaluje ze czasu cofnac nie moge. Wtedy tez pojawily sie pierwsze zalety, ktote mam do dzis i przy calym moim s+ jestem z nich cholernie zadowolona. Mianowicie, stalam sie asertywna (dzisiaj nke mam z tym wiekszych problemow), potrafie przejrzec ludzi, potrafie sie bronic i stawiac granice, potrafie zniesc duza niewygode w wielu dziedzinach zycia, potrafie mowic ludziom prosto w twarz co o nich mysle, zwlaszcza jak przesadzaja, potrafie stawac w obronie gdy widze przemoc
4. Studia do teraz. Na licencjacie przemocy nie doswiadczylam, na magisterce tez nie ale przed pojscoem na studia mialam sytuacne, ktora sprawila ze normalnie sie na nich nie czulam. Przed samymi studiami zapisalam sie do grupy na fejsie dla pierwszakow i zadalam na tej grupie pytanie odnosnie tego co trzeba przygotowac na zajecia. Dodalam, ze nie mam w rodzinie nikogo kto studiuje wiec nie wiem z czym to sie je. Zamiast rzeczowych odpowiedzi zostalam zmieszana z blotem, bylam wyzywana, moja rodzina byla wyzywana przez ludzk z tej grupy i to nie dwie osoby, komentarzy pod tym wpisem bylo chuba z 200.Wtedy sttasznie sie zalamalam, nie chcialam jechac na studia, balam sie i kiedy juz tam bylam to nie nawiazalam przez cale 3 lata kontaktu z nikim w grupie, izolowalam sie i bylam opryskliwa bo balam sie, ze ci ludzie widzieli ta dyskusje albo brali w niej udzial i zacznie sie to co mialam w gimbazie. Okres studiow to tez wtedy gdy z rozpaczy tak mocno sie schlalam ze trafilam do szpitala w ciezkim stanie, powodem byla samotnosc, a takze sytuacja gdy zostalam pobita oraz ciag przemocowy mojego szwagra na swieta kiedy ze strachu spalam z nozem pos poduszka i ucieklam do sasiadow gdy chcial mnke pobic, wtedy tez szwagier mial probe samobojcza ktorej bylam swiadkiem
Okres studiow to rowniez czas kiedy zaczelam sie leczyc, brac leki i chodzic na terapie i dopiero terzz zycie mi sie jakos tam uklada chociaz z wielu rzeczy zadowolona nie jestem i nie moge o sobie powiedzoec, zs jestem szczesliwa.
Przemoc mnie zniszczyla. Kiedys bylam otwarta i tolerancyjna, dzisiaj jestem typowym Polakiem narzekajacym na wszystko malkontentem, boje sie zmian i nowosci, nie jestem elastyczna i nie nadaje sie do dzisiejszego naatawionego na sukces i pozytywne myslenie swiata, jestem naburmuszona, oschla, wiele rzeczy mnie drazni i mam problem z zazdroscia bo panicznie zazdroszcze doslownie kazdej osobie wylazujacej jakiekolwiek oznaki zadowolenia z zycia. W konsekwencji mam problem zeby znalec sobie jakichkolwoek przyjaciol bo dla mnie osoba o innym swiatopogladzie to juz moj wrog no i pracy pewnie fajnej miec tez nie bede. Jednym slowem lipa.