16 Sty 2020, Czw 18:45, PID: 814207
Jako że trochę czasu już minęło, to pozwolę sobie napisać jak się sytuacja rozwinęła...
Nadal mam straszliwe rozterki, co do tych studiów. Głównie orbitujące wokół samego studiowania. Coraz mniej mi się chce jeździć na zajęcia (ostatnio nawet cały zjazd ominęłam), już mam zawalone jedno kolokwium, sesja się zbliża, a ja się kompletnie nie mogę zmobilizować do nauki. Wracam zmęczona po pracy i po prostu mi się nie chcę. Dodatkowo świadomość tego że mogłabym tego obowiązku nie mieć i ciągłe wątpliwości czy chcę studiować, tym bardziej mnie demotywują do nauki.
Z drugiej strony mam lęk że kiedyś mogę tego żałować, no i też obawiam się reakcji otoczenia (głównie rodziców...co prawda jestem w o tyle komfortowej sytuacji, że sama sobie te studia opłacam, ale i tak pewnie było by gderanie, że odpuszczam itd.).
Nadal mam straszliwe rozterki, co do tych studiów. Głównie orbitujące wokół samego studiowania. Coraz mniej mi się chce jeździć na zajęcia (ostatnio nawet cały zjazd ominęłam), już mam zawalone jedno kolokwium, sesja się zbliża, a ja się kompletnie nie mogę zmobilizować do nauki. Wracam zmęczona po pracy i po prostu mi się nie chcę. Dodatkowo świadomość tego że mogłabym tego obowiązku nie mieć i ciągłe wątpliwości czy chcę studiować, tym bardziej mnie demotywują do nauki.
Z drugiej strony mam lęk że kiedyś mogę tego żałować, no i też obawiam się reakcji otoczenia (głównie rodziców...co prawda jestem w o tyle komfortowej sytuacji, że sama sobie te studia opłacam, ale i tak pewnie było by gderanie, że odpuszczam itd.).