25 Cze 2020, Czw 19:43, PID: 823678
Są osoby fobiczne, u których większość rzeczy rozgrywa się wewnątrz, a jakoś funkcjonują i udają, ale twierdzą, że sprawia im to ogromny problem, wywołuje lęki itd., a są też osoby, trochę (tak to nazwijmy) niekontaktowe i wycofane. Moim zdaniem jeśli już komuś zaproponowano dane stanowisko, to na pewno nieźle udaje i na 100% nie jest takim "niekontaktowym" typem, ale...
Inna sprawa, czy mimo dobrego udawania jest się w stanie udźwignąć to wszystko, co spadnie na głowę. Ja co prawda nie miałam kierowniczego stanowiska, ale miałam w obowiązkach organizowanie spotkań, zapraszanie ludzi ważniejszych i mądrzejszych ode mnie (dyrektora, zarząd, kierownictwo działów), prowadzenie szkoleń (w tym też dla mądrzejszych/bardziej doświadczonych ode mnie) i narzucanie zadań ludziom z innych działów, w ramach "współpracy" (a w praktyce po prostu non stop musiałam się prosić o łaskawe wysłanie mi dokumentacji, która była mi potrzebna do pokazania na kontrolach, urzędom, przedstawicielom innych firm itd. - dzwonienie, proszenie, ponaglanie, załączanie kierownika tych osób do korespondencji, dalej proszenie a ostatecznie zawsze wszystko i tak wysyłane wcale albo po terminie, co oczywiście było zawsze "moją winą" według mojej kierownik, bo "za mało zaradna jestem" (a nieraz to było kilkanaście próśb...)). U mnie skończyło się to solidnym załamaniem nerwowym i rzuceniem tej pracy. Nie nadawałam się.
Inna sprawa, czy mimo dobrego udawania jest się w stanie udźwignąć to wszystko, co spadnie na głowę. Ja co prawda nie miałam kierowniczego stanowiska, ale miałam w obowiązkach organizowanie spotkań, zapraszanie ludzi ważniejszych i mądrzejszych ode mnie (dyrektora, zarząd, kierownictwo działów), prowadzenie szkoleń (w tym też dla mądrzejszych/bardziej doświadczonych ode mnie) i narzucanie zadań ludziom z innych działów, w ramach "współpracy" (a w praktyce po prostu non stop musiałam się prosić o łaskawe wysłanie mi dokumentacji, która była mi potrzebna do pokazania na kontrolach, urzędom, przedstawicielom innych firm itd. - dzwonienie, proszenie, ponaglanie, załączanie kierownika tych osób do korespondencji, dalej proszenie a ostatecznie zawsze wszystko i tak wysyłane wcale albo po terminie, co oczywiście było zawsze "moją winą" według mojej kierownik, bo "za mało zaradna jestem" (a nieraz to było kilkanaście próśb...)). U mnie skończyło się to solidnym załamaniem nerwowym i rzuceniem tej pracy. Nie nadawałam się.