28 Sty 2021, Czw 3:23, PID: 836183
(23 Sty 2021, Sob 20:21)Kacper napisał(a): Pisałem już o tym że ojciec mi umarł jak miałem roczek. Moja mama była załamana, a babcia do dzisiaj bardzo często gada o śmierci (przez lata nawet tak jakby mi to nie przeszkadzało?). Zastanawia mnie tylko jedna rzecz, którą powiedział mi poprzedni terapeuta. Czy to możliwe, że niewystarczająca opieka ze strony mamy, częste rozpaczanie w domu, brak czułości - czy to wszystko miałoby wpływ na rozwój tak małego dziecka?
Jeśli chodzi o niewystarczającą opiekę, to terapeuta powiedział mi że np. jak dziecko płacze i się nim nie zajmiesz, to ono w końcu przestaje płakać bo wtedy "nie cierpi". Oczywiście nadal cierpi, tylko że to ukrywa, a jeśli zdarza się to często, to taki nawyk się utrwala. Jeśli chodzi o moją babcię to ona też w sumie jest taką os. unikającą, no ale ona przeżyła wojnę, ma fiksacje na punkcie gromadzenia rzeczy itp. Mama mówiła mi że bardzo często płakała i podejrzewa że jak była w pracy to pewnie przy mnie. Do dzisiaj potrafi popaść w rozpacz z byle jakich powodów... Najbardziej nie lubię jej mówić jak jakiś członek rodziny umarł, wtedy ona tak często o tym wspomina i wybucha płaczem... ja z natury jestem empatyczny i staram się ją pocieszać, przytulać, ale ja nie płaczę. Nie wiem dlaczego ale chciałbym płakać częściej.
, ja potrafię w mgnieniu oka zmienić swój wyraz twarzy i nastrój. Jak ktoś ma mi pomóc skoro ja tak umiejętnie przez lata ukrywam wszystko co złe? Czy to możliwe że mama i babcia przeniosły na mnie źle przeżytą żałobę?
Nie myślcie sobie że obwiniam moją rodzinę... ja nikogo nie obwiniam, wszystko od zawsze było na mnie - to JA jestem z+, to ja jestem dziwny, to ja jestem brzydki, to ja jestem głupi. Jestem zdolny kochać innych ludzi, ale nie siebie. A mówią że dopóki nie pokochasz samego siebie to nie możesz pokochać kogoś innego.
Oczywiście, że brak należytej opieki ze strony matki oraz brak czułości, szczególnie gdy ma to miejsce w bardzo wczesnym dzieciństwie, rzutuje na rozwój psychologiczny i emocjonalny człowieka.
Twój terapeuta prawdopodobnie opierał swoje wnioski na Teorii przywiązania Johna Bowlby'ego, inaczej zwanej teorią przywiązania lub więzi. Dotyczy ona negatywnego wpływu jaki wywiera na rozwój małego dziecka utrata ojca, matki lub innych bliskich mu osób, w wyniku nie poświęcania dziecku takiego czasu i uwagi, jakiego potrzebuje ono do prawidłowego rozwoju emocjonalnego w bardzo wczesnym dzieciństwie.
Proponowałabym Ci się z nią zapoznać, bo myślę że właśnie tam znajdziesz źródło bądź też rozwiązanie swoich problemów.
http://www.psychologia.edu.pl/czytelnia/...znego.html