12 Kwi 2021, Pon 21:13, PID: 840599
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12 Kwi 2021, Pon 21:16 przez Monty.)
(11 Kwi 2021, Nie 2:40)beata7 napisał(a): Wizja zwierzania się psychiatrze (do którego chciałabym się teraz udać w następnej kolejności) jest dla mnie nie do pojęcia, nie jestem w stanie psychicznie tam iść i cokolwiek mu przekazać. Dlatego jestem ciekawa jakie są wasze doświadczenia w tym temacie. Jak wy sobie radziliście/radzicie w takiej sytuacji? Co sobie mówiliście/robiliście, żeby się przekonać? Czy to zadziałało? Jeśli tak, to na krótko czy na dłuższą metę? Interesują mnie wszelkie przydatne informacje, które mogłyby pomóc też mi
Może zastanów się czego tak naprawdę się wstydzisz najbardziej i przemyśl to dogłębnie. Czy to naprawdę aż takie straszne i obciachowe? Czy gdyby inni mieli takie "sekrety" jak Ty to uznałabyś ich za gorszych, nie chciała mieć z nimi nic wspólnego?
W gruncie rzeczy lęk społeczny jest dość idiotyczny, my sami śmieszni, a to wszystko jest tym mniej obciachowe im bardziej sami umiemy się z siebie śmiać.
Jeśli o mnie chodzi to psychiatrów i psychologów obawiam się mniej niż innych lekarzy, czy nawet ludzi na ulicy, bo psychiatrzy wiedzą jakim jestem "dziwakiem" i mogę przy nich być szczery. Wiedzą też, że takich jak ja jest sporo i że wielu ludzi ma różne dziwactwa, odchyły, zaburzenia, a pomaganie takim uczynili swoją pracą.
Na koniec muszę jednak zastrzec, że moje rady mogą być chybione, a ja sam nie jestem przypadkiem godnym naśladowania. Jestem znacznie starszy od Ciebie, a jeszcze mi się w ostatnich pięciu latach mocno pogorszyło. Teraz w niektóre sytuacje społeczne nie mogę nawet wejść bez leków przeciwlękowych. Dobrze, że chociaż nie obawiam się po nie pójść do lekarza (i antydepresanty oczywiście). A mówiła psychiatra 10 lat temu, że mi się jeszcze pogorszy jak nie będę działał. Nawet jej uwierzyłem, ale perspektywa wydawała mi się odległa, a zaszczepiony wstyd i wyparcie były zbyt duże, żeby podjąć walkę
Ja generalnie zgadzam się z @Boomshaka - dla mnie też leki to podstawa. Mogę uwierzyć w przeróżne afirmacje, przekonać się, że sobie radzę, ćwiczyć ekspozycję na delikatniejsze sytuacje itp., a jak wchodzę w sytuacje cięższego kalibru, to ułamek sekundy i po mnie. Ciężko mi uwierzyć, że mógłbym znacząco zmniejszyć fobię samą terapią bez leków. Choć póki co, z lekami tez mi nie idzie najlepiej, ale może dlatego, że jestem zachowawczy i boje się je zmienić, może już czas.