03 Sty 2023, Wto 21:00, PID: 865026
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04 Sty 2023, Śro 2:17 przez BlankAvatar.)
to jest trudne pytanie, bo odpowiedz zależy od kombinacji wielu czynników np.
Jak konformizm będzie wpływał na czyjąś samoocenę i obraz siebie?
Generalnie żadne skrajności nie są dobre, no i myślę, że żadna z tych postaw nie jest w stanie realnie zaistnieć w swojej skrajności: zdecydowana większość ludzi jest w jakimś stopniu konformistyczna i przynależność do ważnej dla nich grupy będzie wpływała na ich samoocenę (niezależnie od tego jak głośno ktoś będzie deklarował, że jest inaczej). Wynikałoby z tego, że nie ma co bać się konformizmu o ile nie będzie on zbyt skrajny (przykład w temacie rozmowy: "zadręczam się wyglądem i wydaję kupę kasy na kosmetyczkę etc. żeby wpisać się w stereotyp kobiecości").
Ostatnie zdanie pozwala mi płynnie przejść do kolejnego czynnika tj. jakie ktoś ma te stereotypy na temat idealnego JA w głowie. To że ja mam jakieś wyobrażenie kobiecości nie oznacza, że wszyscy je podzielają (choć jesteśmy skłonni tak myśleć). Ktoś nie wyobraża sobie kobiety bez szpilek (butów), a ktoś inny - kobiety przeklinającej (nie chce mi się wymyślać lepszych przykładów). Trzeba też pamiętać o tym, że stereotypy mogą być dobre i złe (w sensie przystosowawcze). Jak ktoś ma wyobrażenie rodzica jako opiekuńczego i wspierającego, to chyba dobrze - rajt? Kolejna kwestia to jak bardzo sztywne są te stereotypy (co może zależeć od tego jak ważny jest dla kogoś dany stereotyp, czy wpływa na tożsamość, czy bez niego cały światopogląd się rozpadnie.. ale to też kwestia osobnicza: ludzie różnią się sztywnością w tej kwestii [no i tak na marginesie, ta potrzeba dostosowywania się to też wypadkowa wieku, kultury]). Kolejny problem, to jak bardzo wyobrażenie idealnego JA odbiega od JA realnego (im bardziej tym trudniejsza sytuacja się robi i duże rozbieżności są raczej źródłem patologii np. jeśli jakiś mężczyzna 1,6m uważa, że męskim można być jak się ma powyżej 1,8m, to dostajemy problem nierozwiązywalny). Trudno to jakoś mądrze podsumować, bo nie powiem komuś "weź słuchaj się swoich stereotypów" , bo mogą przecież być ujowe (zakładając że umiem ocenić, co jest dla kogoś dobre).
Kolejny akapit niestety bez płynnego przejścia, ale dalej w temacie czynników. Środowisko! W różnych środowiskach funkcjonują różne stereotypy i trzeba by sobie zadać pytanie czy mogę zmienić środowisko, które mnie nie akceptuje? Nie mówię tutaj zaraz o totalnej zmianie, ale choćby o uzyskaniu dostępu do takiego, gdzie akceptacji zaznam. A co jeśli dany stereotyp jest częścią kultury danego kraju? Anyway, podpowiedź tutaj byłaby taka, że trzeba szukać złotego środka (dostosowywać się, ale i szukać grupy ludzi, którzy są podobni/akceptujący [znowu zakładając, że dany stereotyp jest OK]).
Ostatni akapit jest o tym, że to były pierwsze czynniki jakie przyszły mi do głowy.
Jak konformizm będzie wpływał na czyjąś samoocenę i obraz siebie?
- jestem konformistyczny i czuję się z tym dobrze, bo przynależę do grupy / pasuję do stereotypu
- jestem niekonformistyczny i czuję się z tym dobrze, bo jestem unikalny
- traktuję konformizm instrumentalnie i nie wpływa na mój obraz/samoocenę
Generalnie żadne skrajności nie są dobre, no i myślę, że żadna z tych postaw nie jest w stanie realnie zaistnieć w swojej skrajności: zdecydowana większość ludzi jest w jakimś stopniu konformistyczna i przynależność do ważnej dla nich grupy będzie wpływała na ich samoocenę (niezależnie od tego jak głośno ktoś będzie deklarował, że jest inaczej). Wynikałoby z tego, że nie ma co bać się konformizmu o ile nie będzie on zbyt skrajny (przykład w temacie rozmowy: "zadręczam się wyglądem i wydaję kupę kasy na kosmetyczkę etc. żeby wpisać się w stereotyp kobiecości").
Ostatnie zdanie pozwala mi płynnie przejść do kolejnego czynnika tj. jakie ktoś ma te stereotypy na temat idealnego JA w głowie. To że ja mam jakieś wyobrażenie kobiecości nie oznacza, że wszyscy je podzielają (choć jesteśmy skłonni tak myśleć). Ktoś nie wyobraża sobie kobiety bez szpilek (butów), a ktoś inny - kobiety przeklinającej (nie chce mi się wymyślać lepszych przykładów). Trzeba też pamiętać o tym, że stereotypy mogą być dobre i złe (w sensie przystosowawcze). Jak ktoś ma wyobrażenie rodzica jako opiekuńczego i wspierającego, to chyba dobrze - rajt? Kolejna kwestia to jak bardzo sztywne są te stereotypy (co może zależeć od tego jak ważny jest dla kogoś dany stereotyp, czy wpływa na tożsamość, czy bez niego cały światopogląd się rozpadnie.. ale to też kwestia osobnicza: ludzie różnią się sztywnością w tej kwestii [no i tak na marginesie, ta potrzeba dostosowywania się to też wypadkowa wieku, kultury]). Kolejny problem, to jak bardzo wyobrażenie idealnego JA odbiega od JA realnego (im bardziej tym trudniejsza sytuacja się robi i duże rozbieżności są raczej źródłem patologii np. jeśli jakiś mężczyzna 1,6m uważa, że męskim można być jak się ma powyżej 1,8m, to dostajemy problem nierozwiązywalny). Trudno to jakoś mądrze podsumować, bo nie powiem komuś "weź słuchaj się swoich stereotypów" , bo mogą przecież być ujowe (zakładając że umiem ocenić, co jest dla kogoś dobre).
Kolejny akapit niestety bez płynnego przejścia, ale dalej w temacie czynników. Środowisko! W różnych środowiskach funkcjonują różne stereotypy i trzeba by sobie zadać pytanie czy mogę zmienić środowisko, które mnie nie akceptuje? Nie mówię tutaj zaraz o totalnej zmianie, ale choćby o uzyskaniu dostępu do takiego, gdzie akceptacji zaznam. A co jeśli dany stereotyp jest częścią kultury danego kraju? Anyway, podpowiedź tutaj byłaby taka, że trzeba szukać złotego środka (dostosowywać się, ale i szukać grupy ludzi, którzy są podobni/akceptujący [znowu zakładając, że dany stereotyp jest OK]).
Ostatni akapit jest o tym, że to były pierwsze czynniki jakie przyszły mi do głowy.