08 Sty 2023, Nie 1:46, PID: 865238
(04 Sty 2023, Śro 19:37)BlankAvatar napisał(a):(04 Sty 2023, Śro 18:31)empatya napisał(a): Czyli tylko pełna akceptacja samego siebie jest możliwym rozwiązaniem?No właśnie nie. Dodałem ostatnie zdanie, żeby zniechęcić do takich interpretacji. Całkowita akceptacja samego siebie oznaczałaby brak rozwoju (po co się zmieniać skoro jestem idealny?). Problem pojawia się, gdy ta rozbieżność między mną teraźniejszym (ja realne) a mną w przyszłości (ja idealne) jest zbyt duża (lub jest to zwyczajnie zły wybór).
(04 Sty 2023, Śro 18:31)empatya napisał(a): A co z tym, że np. czuję się dorosła i jestem dorosła, ale po wyglądzie tego nie widać i może nie być tego tak łatwo wyperswadować innym ludziom? Czy wtedy się akceptuje stan taki jaki jest, czy stara się coś z tym zrobić, żeby nie czuć ciągłego dyskomfortu psychicznego?I tak, i tak. Możesz np. ubierać bardziej dorosłe, profesjonalne ciuchy, zmienić fryzurę jeśli jest bardzo młodzieżowa. Z drugiej strony, powinnaś pracować nad ograniczeniem tego poczucia dyskomfortu, bo nigdy nie będziesz miała pełnej kontroli nad tym jak postrzegają cię ludzie - zamartwianie się tym nie przynosi żadnych korzyści.
(04 Sty 2023, Śro 18:31)empatya napisał(a): Na jakiej podstawie stwierdzasz, że większość ludzi nie gra w tę grę? Mi się właśnie wydaje, że jest na odwrót, ale może sęk w tym, że większość ludzi jest mniej niż bardzie świadoma, że bierze w niej czynny udział.Większość ludzi ubiera się dość przypadkowo; mają jakieś swoje ulubione kolory i tkaniny, podpatrują co noszą inni i mają jakieś swoje przyzwyczajenia z młodości. Niewiele jest osób, które rzeczywiście znają się na dobieraniu kolorów, fasonów, tkanin czy mieszaniu różnych stylów ubrań.
To jak z fotografią. Każdy umie zrobić zdjęcie, ale mało kto potrafi zrobić dobre zdjęcie, bo do tego potrzeba jest dobrze przyswojona wiedza o kompozycji, teorii koloru czy technikaliach.
(04 Sty 2023, Śro 18:31)empatya napisał(a): No właśnie u mnie problemem jest to, że ja tych metaforycznych "żółtych" kolorów mogę nie wyłapywać i nie rozumieć całej filozofii za nimi ukrytej. Mam nadzieję, że kiedyś ktoś wymyśli jakiś lek na porost neuronów lustrzanych. xDTo nie szkodzi, bo w naszej kulturze mało kolorów ma mocne znaczenie symboliczne. Co tam mamy? Czarny, to żałoba lub strój wieczorowy - ale przecież nikt nie spojrzy się krzywo jak ubiorę czarne spodnie do sklepu. Granatowy -przynajmniej wypadku mężczyzn- kojarzy się z profesjonalizmem, ale to tylko jeśli jest to kolor garnituru, bo granatowe dresy nie sprawią, że ktoś mnie weźmie za prezesa banku. Co tam jeszcze?. Pstrokate kolory nie nadają się raczej do ubioru formalnego... Niektóre oczobitne odcienie różowego kojarzą się (albo kojarzyły się) z niezbyt rozgarniętymi paniami...
Oczywiście, są ludzie, którzy wierzą, że kolor żółty, to coś tam, a czerwony to coś jeszcze bardziej coś tam, ale to mała grupka niegroźnych wariatów.
1. Ale że niby jakieś JA idealne z przyszłości? Pewni lidzie nie mają takiego komfortu w życiu, żeby myśleć o tym, że w przyszłości będzie lepiej. Przecież może być gorzej lub może nie być żadnej realnej możliwości poprawy sytuacji. Co trzeba w takim wypadku zrobić? Czy wtedy (tak jak to ująłeś) "spoczywa się na laurach" wiedząc, że na pewne rzeczy nie ma i nie będzie się miało wpływu, czy liczy się mimo wszystko na cud?
2. Trudno mi dobie wyobrazić ten złoty środek. To chyba coś, co warto przepracować z kimś kompetentnym w tym temacie.
3. A no tak, słowa kluczowe: "podpatrują, co noszą inni". Mój mózg się przegrzewa od samego myślenia o tym. XD Anyway, dziękuję za wytłumaczenie mi tego.
4. Nie tylko o kolory mi chodziło (bardziej o wszelakie komunikaty niewerbalne wyrażane przez ubiór), ale dziękuję za wyjaśnienie. : )