14 Kwi 2023, Pią 19:15, PID: 868245
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14 Kwi 2023, Pią 19:16 przez Dalinar.)
Przez cały okres życia pewnie mógłbym ich policzyć na palcach dwóch rąk, nie liczę "znajomych" na których byłem po części skazany. W różnych okresach życia raz było z tym lepiej raz gorzej.
Podstawówka: praktycznie brak takich osób w szkole , jedynie kilka osób , które niby chciały się ze mną bawić , ale były to osoby , które miałem wrażenie ,że mnie drwią i ogólnie sprawiały wrażenie zbyt dziecinnych , tak wiem jak to brzmi , w końcu były dziećmi to jacy mieli być XD. Tak czy inaczej czułem się w niej samotnie. Do dziś pamiętam w sumie sytuację , gdy prawie cała szkoła się bawiła na boisku w jakąś grę ze skakanką , jedynie JA bałem się podejść i dołączyć chodź bardzo chciałem.
Plus taki , że miałem jednego kolegę z którym spędzałem cały czas poza szkołą , dzięki niemu w gruncie rzeczy dzieciństwo wspominam dobrze , każdy dzień to była jakaś mała przygoda xd szkoda tylko ,że w szkole udawał ,ze mnie nie zna
Kolega , przyjaciel czy ktoś fałszywy , zawsze się zastanawiałem jak powinienem o nim myśleć. Tak czy inaczej już nie żyje.
Gimnazjum : Miałem dwie osoby których mógłbym nazwać kolegami , ale jednak czułem, że jestem tam trochę na doczepkę , na trzeciego i kogoś "użytecznego". W ławce siedziałbym sam, gdyby nie pewna dziewczyna , która chciała siedzieć w jednej ławce. Obstawiam ,że chodziło głównie o pomoc na sprawdzianach itd, więc nigdy jej nie ufałem, była za ładna...Na balu 3-klasisty nawet raczyła nawet stwierdzić , że ze mną zatańczy w parze, odebrałem to jako litość albo żart. Po skończeniu gimnazjum zerwałem kontakt i unikałem w realu wszystkich.
Liceum: miał bym nowym początkiem, nowa szkoła nowy ja , trochę zerwanie z łatką kujona. W takim okresie można powiedzieć ,że plan wypalił. Miałem jednego najlepszego przyjaciela ,dla którego byłem na pierwszym miejscu, który wyciągał mnie na wszelkie wycieczki itd. Można powiedzieć najlepszy okres w życiu. Ten jeden raz kiedy czułem się częścią klasy , inni chcieli ze mną rozmawiać, miałem jakiś tam kolegów, którymi rozmawiałem. I tu zaskoczenie po skończeniu liceum wszelkie kontakty ponownie praktycznie zerwałem łącznie ze zmianą numeru telefonu. Czułem zbyt dużą zależność od tamtego przyjaciela i litość (znowu!) , pomagał mi ze sprawami fobicznymi i czułem z tego powodu jakąś słabość. Mieliśmy iść razem na studia , ale wybrałem znowu samotność... duże miasto , ja sam , studia przemilczę, bo to jedna wielka tragedia ...
Przez kilka lat nie utrzymywałem prawie kontaktów aż do momentu pójścia do pracy.
Obecnie jest chyba najlepiej pod względem poniekąd też z powodu ,że sam podejmuje jakąś inicjatywę ,, nie czekam tylko jak ktoś napiszę czy się odezwie. Mógłbym powiedzieć ,że są to 3 osoby bliższe coś między koleżeństwem a przyjaźnią, 3 relacje typowe koleżeńskie czyli nie wiedzą o mnie zbyt dużo , paru znajomych. Ale wątpliwości dalej są , czy to rzeczywiście jest coś prawdziwego i czy nie jest z mojej strony wyolbrzmienie , szczególnie jeśli chodzi o te osoby bliższe (dlaczego mam ochotę z nimi zerwać wszelki kontakt a jednocześnie chciałbym spędzać z nimi czas jak najczęściej (sick!)
1. Przyjaciółka, której ufam i jedyna osoba , która wie o mnie za dużo , wie o fobii społecznej , rozmawiamy prawie codziennie , niekiedy po kilka godzin , jedna osoba przy której czuje, że nie muszę udawać i powiedzieć jej wszystko i mnie nie wyśmieje. tylko czy dla niej to samo , mam spore wątpliwości , prawie zawsze to ja piszę pierwszy , to ja inicjuję kontakt. Twierdzi, że lubi i ufa , ale nie potrafię do końca uwierzyć. W dodatku jestem w niej zakochany...to męczące Jest bardzo podobna do mnie , pdobny tok myślenia , poglądy , przeszłość itd. Zrozumienie czasami jest bezcenne
2. koleżanko-przyjaciółka- jest totalnie przeciwieństwem mnie w każdym możliwym punkcie . Denerwują mnie jej poglądy, zachowanie, wiele rzeczy , ale z jakiegoś powodu ją lubię a ona mnie?( nie wiem xd) Często się kłócimy , chodź często to raczej na zasadzie kto się czybi ten się lubi , ale jednak xd. Może to dziwne , ale nie czuje przy niej wstydu za moje fobiczne zachowania mimo ,że często zdarza się jej z nich żartować a ja nie pozostaje dłużny. Jednak kiedy trzeba potrafi pocieszyć czy też sprawić abym poczuł się lepiej w danym towarzystwie , niby nie rozumie mojego zachowania, ale jednocześnie nie odbiera tego jako czegoś dziwnego , raczej na zasadzie taki mój urok. Kontakt pisemny wynika głównie z jej inicjatywy , ja nie piszę nigdy pierwszy co w sumie już dwa razy mi wypomniała, trochę na zasadzie byłą chora nawet spytałem jak się czuje. Nie robię tego, bo zawsze mam wrażenie ,że nie ma czasu i się narzucam. Gorzej ,że takie same odczucia mam jak ona piszę , nie wiem czemu xd
3. Kolega który jest w stanie dogadać się z każdym, powszechnie lubiany , no cóż przebywanie w jego towarzystwie nie jest nudne. Z jakiegoś powodu wybrał sobie mnie na "kolego-przyjaciela" Bardzo dobrze mi się z nim rozmawia. Czas kiedy pracowaliśmy razem był zabawny i do nudnych nie należał ( od rozgryzania psychiki innych współpracowników xd po zakład komu pierwszemu uda się umówić z dziewczyną z którą każda ze stron wybrała XD Przez pewien czas nie przejmowałem się co pomyślą sobie inni o mnie. Było fajnie. Ja nigdy do niego pierwszy nie napisałem , nie prpoonowałem żadnych wyjść. Kontakt dalej utrzymujemy , ale cała inicjatywa jest po jego stronie, czasami się dziwie , że jest on w stanie utrzymać te wszytkie znajomości. w sumie osoba , która pozwoliła by mi przełamać fobię , gdybym wykazał większą chęć na wyjścia na miasto... Ot taka furtka na poznanie większej liczy ludzi szczególnie dziewczyn , bo lubią go dosyć mocno tylko, że ja w kontraście przy nim wypadam blado , przeciwieństwo mnie w każdym calu.
TAK CZY INACZEJ ZNOWU MAM OCHOTĘ UCIĄĆ TO WSZYTSKO
Dobra już i tak za długi referat mi wyszedł xd ankieta opcja numer 4 ... przynajmniej na razie
Podstawówka: praktycznie brak takich osób w szkole , jedynie kilka osób , które niby chciały się ze mną bawić , ale były to osoby , które miałem wrażenie ,że mnie drwią i ogólnie sprawiały wrażenie zbyt dziecinnych , tak wiem jak to brzmi , w końcu były dziećmi to jacy mieli być XD. Tak czy inaczej czułem się w niej samotnie. Do dziś pamiętam w sumie sytuację , gdy prawie cała szkoła się bawiła na boisku w jakąś grę ze skakanką , jedynie JA bałem się podejść i dołączyć chodź bardzo chciałem.
Plus taki , że miałem jednego kolegę z którym spędzałem cały czas poza szkołą , dzięki niemu w gruncie rzeczy dzieciństwo wspominam dobrze , każdy dzień to była jakaś mała przygoda xd szkoda tylko ,że w szkole udawał ,ze mnie nie zna
Kolega , przyjaciel czy ktoś fałszywy , zawsze się zastanawiałem jak powinienem o nim myśleć. Tak czy inaczej już nie żyje.
Gimnazjum : Miałem dwie osoby których mógłbym nazwać kolegami , ale jednak czułem, że jestem tam trochę na doczepkę , na trzeciego i kogoś "użytecznego". W ławce siedziałbym sam, gdyby nie pewna dziewczyna , która chciała siedzieć w jednej ławce. Obstawiam ,że chodziło głównie o pomoc na sprawdzianach itd, więc nigdy jej nie ufałem, była za ładna...Na balu 3-klasisty nawet raczyła nawet stwierdzić , że ze mną zatańczy w parze, odebrałem to jako litość albo żart. Po skończeniu gimnazjum zerwałem kontakt i unikałem w realu wszystkich.
Liceum: miał bym nowym początkiem, nowa szkoła nowy ja , trochę zerwanie z łatką kujona. W takim okresie można powiedzieć ,że plan wypalił. Miałem jednego najlepszego przyjaciela ,dla którego byłem na pierwszym miejscu, który wyciągał mnie na wszelkie wycieczki itd. Można powiedzieć najlepszy okres w życiu. Ten jeden raz kiedy czułem się częścią klasy , inni chcieli ze mną rozmawiać, miałem jakiś tam kolegów, którymi rozmawiałem. I tu zaskoczenie po skończeniu liceum wszelkie kontakty ponownie praktycznie zerwałem łącznie ze zmianą numeru telefonu. Czułem zbyt dużą zależność od tamtego przyjaciela i litość (znowu!) , pomagał mi ze sprawami fobicznymi i czułem z tego powodu jakąś słabość. Mieliśmy iść razem na studia , ale wybrałem znowu samotność... duże miasto , ja sam , studia przemilczę, bo to jedna wielka tragedia ...
Przez kilka lat nie utrzymywałem prawie kontaktów aż do momentu pójścia do pracy.
Obecnie jest chyba najlepiej pod względem poniekąd też z powodu ,że sam podejmuje jakąś inicjatywę ,, nie czekam tylko jak ktoś napiszę czy się odezwie. Mógłbym powiedzieć ,że są to 3 osoby bliższe coś między koleżeństwem a przyjaźnią, 3 relacje typowe koleżeńskie czyli nie wiedzą o mnie zbyt dużo , paru znajomych. Ale wątpliwości dalej są , czy to rzeczywiście jest coś prawdziwego i czy nie jest z mojej strony wyolbrzmienie , szczególnie jeśli chodzi o te osoby bliższe (dlaczego mam ochotę z nimi zerwać wszelki kontakt a jednocześnie chciałbym spędzać z nimi czas jak najczęściej (sick!)
1. Przyjaciółka, której ufam i jedyna osoba , która wie o mnie za dużo , wie o fobii społecznej , rozmawiamy prawie codziennie , niekiedy po kilka godzin , jedna osoba przy której czuje, że nie muszę udawać i powiedzieć jej wszystko i mnie nie wyśmieje. tylko czy dla niej to samo , mam spore wątpliwości , prawie zawsze to ja piszę pierwszy , to ja inicjuję kontakt. Twierdzi, że lubi i ufa , ale nie potrafię do końca uwierzyć. W dodatku jestem w niej zakochany...to męczące Jest bardzo podobna do mnie , pdobny tok myślenia , poglądy , przeszłość itd. Zrozumienie czasami jest bezcenne
2. koleżanko-przyjaciółka- jest totalnie przeciwieństwem mnie w każdym możliwym punkcie . Denerwują mnie jej poglądy, zachowanie, wiele rzeczy , ale z jakiegoś powodu ją lubię a ona mnie?( nie wiem xd) Często się kłócimy , chodź często to raczej na zasadzie kto się czybi ten się lubi , ale jednak xd. Może to dziwne , ale nie czuje przy niej wstydu za moje fobiczne zachowania mimo ,że często zdarza się jej z nich żartować a ja nie pozostaje dłużny. Jednak kiedy trzeba potrafi pocieszyć czy też sprawić abym poczuł się lepiej w danym towarzystwie , niby nie rozumie mojego zachowania, ale jednocześnie nie odbiera tego jako czegoś dziwnego , raczej na zasadzie taki mój urok. Kontakt pisemny wynika głównie z jej inicjatywy , ja nie piszę nigdy pierwszy co w sumie już dwa razy mi wypomniała, trochę na zasadzie byłą chora nawet spytałem jak się czuje. Nie robię tego, bo zawsze mam wrażenie ,że nie ma czasu i się narzucam. Gorzej ,że takie same odczucia mam jak ona piszę , nie wiem czemu xd
3. Kolega który jest w stanie dogadać się z każdym, powszechnie lubiany , no cóż przebywanie w jego towarzystwie nie jest nudne. Z jakiegoś powodu wybrał sobie mnie na "kolego-przyjaciela" Bardzo dobrze mi się z nim rozmawia. Czas kiedy pracowaliśmy razem był zabawny i do nudnych nie należał ( od rozgryzania psychiki innych współpracowników xd po zakład komu pierwszemu uda się umówić z dziewczyną z którą każda ze stron wybrała XD Przez pewien czas nie przejmowałem się co pomyślą sobie inni o mnie. Było fajnie. Ja nigdy do niego pierwszy nie napisałem , nie prpoonowałem żadnych wyjść. Kontakt dalej utrzymujemy , ale cała inicjatywa jest po jego stronie, czasami się dziwie , że jest on w stanie utrzymać te wszytkie znajomości. w sumie osoba , która pozwoliła by mi przełamać fobię , gdybym wykazał większą chęć na wyjścia na miasto... Ot taka furtka na poznanie większej liczy ludzi szczególnie dziewczyn , bo lubią go dosyć mocno tylko, że ja w kontraście przy nim wypadam blado , przeciwieństwo mnie w każdym calu.
TAK CZY INACZEJ ZNOWU MAM OCHOTĘ UCIĄĆ TO WSZYTSKO
Dobra już i tak za długi referat mi wyszedł xd ankieta opcja numer 4 ... przynajmniej na razie