04 Sty 2008, Pią 1:44, PID: 9106
TroPtyN napisał(a):O żesz, aleśmy wszyscy do siebie podobni!Ano, tak ! Mnie to wciąż nie przestaje zadziwiać i pomyśleć, że jeszcze jakieś pół roku temu czułem się tak, jakbym należał do jakiejś zupełnie innej rasy. Tzn. ciągle się tak czuję, ale przynajmniej wiem, że jest nas, takich kosmitów, więcej .
Co ciekawe także nie mam wielkich problemów z "dzień dobry", pomijając może to, że nagminnie używam tego zwrotu zamiast "dobry wieczór" i też zdarza mi się tak witać nieznajomych "na wszelki wypadek" biorąc ich za sąsiadów . Na dłuższą rozmowę z kimś obcym raczej nie jestem w stanie się zdecydować, czasem miewam tylko takie przebłyski normalności (hmm ciekawe czy też coś takiego miewacie ) i wtedy coś nawet zagadnę. A później znów wszystko wraca do ukochanej "normy". W ogóle mam problemy z takimi sytuacjami, gdy muszę powiedzieć coś więcej niż dwa, trzy słowa. Nawet przy najlepszych intencjach coś musi nawalić.
W sylwestra urządziłem sobie taką małą zabawę i każdemu sąsiadowi, znajomemu i ludziom w sklepach życzyłem "udanego sylwestra", "wszystkiego dobrego" itp. Normalnie tego nie robię, podobnie na święta (też chcialem urządzić zabawę, ale nie wyszło ). W ogóle tego nie lubię, uważam te puste życzenia za obłudne, ale tu dochodzą jeszcze moje dziwaczne przekonania . Mam wrażenie, że ta zabawa wypadła nienaturalnie i ironicznie (wszędzie chodziłem z takim przyklejonym uśmieszkiem ). Ale zawsze to jakaś mała satysfakcja się pojawiła.
Pomyślałem sobię, że dobrym sposobem na radzenie sobie w takich sytuacjach jest nie staranie się bo wtedy wypada się sztucznie. Do tego dochodzi u mnie szczypta pogardy dla otoczenia i nawet można żyć (uczucia nienawiści i pogardy pozwalają mi przetrwać trudne chwile ).