28 Wrz 2015, Pon 18:56, PID: 475630
U mnie dłuższe pobyty w szpitalu stały się punktem zwrotnym w unikaniu kontaktów towarzyskich. Byłam skoncentrowana na swoim zdrowiu i nie zawracałam sobie głowy innymi ludźmi. Później nastąpiła zmiana towarzystwa i nagle nie potrafiłam z nikim złapać wspólny język. Pojawił się strach przed jakąkolwiek interakcją z nowo poznanymi osobami, niesamowite kompleksy, unikanie miejsc, gdzie mogłyby być tłumy, itp. Wcześniej wszystko było ok, może tylko oprócz tego, że wszystko brałam sobie do serca i gdy ktoś mnie skrytykował, albo coś mi nie wychodziło, płakałam.
Dzisiaj zdaję sobie sprawę z tego, jak irracjonalne były moje lęki, ale chyba i tak jeszcze we mnie siedzą.
Dzisiaj zdaję sobie sprawę z tego, jak irracjonalne były moje lęki, ale chyba i tak jeszcze we mnie siedzą.