24 Sie 2017, Czw 11:02, PID: 709977
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Sie 2017, Czw 11:04 przez Laksas.)
W styczniu pisałem o Stefanie, koledze który kiedyś był mocnym punktem w mojej niewielkiej grupie znajomych, a ostatnio stał się cieniem samego siebie. Posłuchałem Waszych rad i odciąłem się od znajomości.
W czerwcu kolega do mnie wydzwaniał i nie wytrzymałem. Odebrałem.
Całe dnie spędzałem samemu w domu, więc potrzeba rozmowy była tak wielka, że podniosłem słuchawkę.
Odnowiliśmy kontakt.
Z początku rozmowy były przyjemne. Poza tym spodobały się mi plany kolegi - podróże po kraju, on odwiedzi mnie w moim mieście, a ja wpadnę na kilka dni do niego.
Wszystko jednak popsuło się w lipcu.
Zaczął przekładać spotkania tłumacząc, że brak pieniędzy nie pozwala mu pojeździć po Polsce. W identyczny sposób odrzucił zaproszenie przyjazdu do mnie. Wciąż jednak zapraszał mnie do siebie. Kiedy zgodziłem się na jego propozycję zaczął się migać. Że mu nie pasuje bo coś mu wypada
Nie przeszkadzało mu to jednak w chwaleniu się zakupami. Raz zdradził że pojechał ot tak sobie do innego miasta i kupił kurtkę wiosenną i buty. A potem kiedy wrócił złożył zamówienie w internetowym sklepie na inne buty i kurtkę. W kolejnym tygodniu przeznaczył sporą sumę na jeszcze inne zakupy.
Zirytowało mnie jego zachowanie. Zorientowałem się, że kolega udaje niezamożnego - brak pieniędzy na bilet, a jednak po Polsce jeździ i wydaje pieniądze na ubrania, których nie potrzebuje.
Zrobiło się mi przykro. Tu wmawia, że nie ma na bilet i nie pojedziemy, a w kolejnym tygodniu chwali się nowymi butami, bluzami i kurtkami.
W dodatku jego opowieść o tym, że kupuje koszulki oraz skarpety drogich firm, żeby inni wiedzieli dały mi do zrozumienia, że z tym człowiekiem jest coś nie tak. Kto wydaje kupę kasy na to, żeby skarpety były markowe, tylko po to żeby inni to widzieli?
Spodziewałem się interesujących wakacji - gdzieś pojedziemy, coś fajnego porobimy. Kolega wbrew zapowiedziom wcale o tym nie myślał.
Gdyby stwierdził wprost - słuchaj ale nie chcę nigdzie jechać - spoko
Ale on cały czas utrzymywał - że chce, że pojedziemy, tylko nie ma środków
A jednak jakoś "brak środków" pozwalał mu na zakupy ubrań i wycieczki po Polsce w celach zakupów
Jestem zły na siebie że dałem się nabrać.
W czerwcu kolega do mnie wydzwaniał i nie wytrzymałem. Odebrałem.
Całe dnie spędzałem samemu w domu, więc potrzeba rozmowy była tak wielka, że podniosłem słuchawkę.
Odnowiliśmy kontakt.
Z początku rozmowy były przyjemne. Poza tym spodobały się mi plany kolegi - podróże po kraju, on odwiedzi mnie w moim mieście, a ja wpadnę na kilka dni do niego.
Wszystko jednak popsuło się w lipcu.
Zaczął przekładać spotkania tłumacząc, że brak pieniędzy nie pozwala mu pojeździć po Polsce. W identyczny sposób odrzucił zaproszenie przyjazdu do mnie. Wciąż jednak zapraszał mnie do siebie. Kiedy zgodziłem się na jego propozycję zaczął się migać. Że mu nie pasuje bo coś mu wypada
Nie przeszkadzało mu to jednak w chwaleniu się zakupami. Raz zdradził że pojechał ot tak sobie do innego miasta i kupił kurtkę wiosenną i buty. A potem kiedy wrócił złożył zamówienie w internetowym sklepie na inne buty i kurtkę. W kolejnym tygodniu przeznaczył sporą sumę na jeszcze inne zakupy.
Zirytowało mnie jego zachowanie. Zorientowałem się, że kolega udaje niezamożnego - brak pieniędzy na bilet, a jednak po Polsce jeździ i wydaje pieniądze na ubrania, których nie potrzebuje.
Zrobiło się mi przykro. Tu wmawia, że nie ma na bilet i nie pojedziemy, a w kolejnym tygodniu chwali się nowymi butami, bluzami i kurtkami.
W dodatku jego opowieść o tym, że kupuje koszulki oraz skarpety drogich firm, żeby inni wiedzieli dały mi do zrozumienia, że z tym człowiekiem jest coś nie tak. Kto wydaje kupę kasy na to, żeby skarpety były markowe, tylko po to żeby inni to widzieli?
Spodziewałem się interesujących wakacji - gdzieś pojedziemy, coś fajnego porobimy. Kolega wbrew zapowiedziom wcale o tym nie myślał.
Gdyby stwierdził wprost - słuchaj ale nie chcę nigdzie jechać - spoko
Ale on cały czas utrzymywał - że chce, że pojedziemy, tylko nie ma środków
A jednak jakoś "brak środków" pozwalał mu na zakupy ubrań i wycieczki po Polsce w celach zakupów
Jestem zły na siebie że dałem się nabrać.