05 Cze 2009, Pią 20:08, PID: 154668
Stres mnie mobilizuje. to znaczy, gdy wiem ze musze cos zrobic, nie mam wyjsca i nie da sie juz tego odlozyc, wstaje rano (zazwyczaj niewyspana, bo "przezywalam na zapas", to co ma sie zdarzyc), biore trzy wdechy i ruszam do walki. W miare jak zalatwiam sprawe po sprawie, jest coraz latwiej, sprawia mi to mniej problemu. Na koniec dnia, oczywiscie czuje ulge i dume, ze zrobilam to, co mialam. Tylko niestety, nastepnym razem wszystko jest dokladnie tak samo. Kiedys sadzilam, ze mozna to zmienic, nauczyc sie konkretnych zachowan itd., ale teraz coraz bardziej wydaje mi sie, ze po prostu taka jestem. Kontakty spoleczne, sytuacje gdzie wymygana jest konfrontacja z innymi, beda mnie zawsze stresowac, czasem mniej, czasem bardziej, ale pewnie tak juz zostanie.