27 Lis 2014, Czw 14:50, PID: 423002
Moja rodzina wie o mojej chorobie i jakoś nikt nie chce mi pomóc... Mówiłam, że muszę się leczyć, że potrzebuję wsparcia, to oni niby przytakują - "no to idź do psychiatry" takim tonem lekceważącym (mama uważa, że psycholog nic mi nie pomoże). Nie podchodzą do tego poważnie. Jakbym nie miała nogi to pewnie było by inaczej. Najśmieszniejsze jest to, że jak oni mają problemy - natury psychologicznej - to ja zawsze staram się im pomagać i jestem gotowa do działania. O problemach mojej siostry słyszę od czerwca i próbuję zawsze radzić - często dobrze. Z tego powodu, że się przejmuję ich problemami a na moje zlewają, bo sobie wymyślam (tak chyba sądzą), jestem według ich opinii leniwa, jest mi strasznie przykro bo ich kocham. Teraz mają pretensje, że nic im nie mówię a jak się pytają np. o pracę to jestem nerwowa. Tak jest, ale pytają się przy obiedzie kiedy chcę odpocząć psychicznie, albo dzień po jak ojciec był u swojej mamy i siostry (pytają się co u mnie czy mam pracę itp. a to wstyd więc i wstydzi się ojciec, więc się mnie pyta tylko wtedy). Ja się natomiast zawsze pytam siostry, mamy czy taty jak samopoczucie psychiczne a oni mnie nie. Tylko o to, czy mam prace czy szukam itp. Pytają się o działania a nie o moje zdrowie. Nie przytakną "tak idź do psychologa" czy nie motywują do tego działania. A wiedzą, co mi jest, bo im się zwierzam.