15 Lut 2011, Wto 1:03, PID: 239471
Sosen napisał(a):Przede wszystkim musisz sobie zdać sprawę, jak niewielu jest terapeutów, którzy potrafią taką terapię prowadzić. Nie wiem czy jest sens tutaj dyskutować.
Taka terapia nie polega na naprawie relacji z rodzicami, tylko raczej na odwrót. Masz zerwać złe więzy, te, które Cię dzisiaj pętają. Nie masz relacji naprawiać, tylko wyrzucić z siebie to co Ci siedzi, tą część siebie którą kiedyś zablokowałeś. Bez wsparcia terapeuty ten proces się nie odbędzie, zwłaszcza jeśli mówisz że twoja obecna terapeutka Cię do tego nie namawia, nie wiem czy wspiera Cię w tym? Czy potrafi? Skoro to tylko twoja inicjatywa.
Nie pomyślałeś może, że wtedy ty nie dojrzałeś do takiej terapii, a teraz masz nieodpowiedniego terapeute? A może tamta tylko tak mówiła, a nie potrafiła być ciepła i swoją postawą Cię otworzyć? Nie wystarczy powiedzieć teraz porozmawiajmy o dzieciństwie, musisz czuć tą otwartość ze strony terapeuty na każdą twoją emocje. Więc sama wiedza terapeuty tutaj nic nie da.
To tak, jakbym ja miał prowadzić terapie(w uproszczeniu). Mam wiedzę, ale najpierw sam muszę ten proces przejść, żeby móc w sposób otwarty mówić ze swoim klientem o tych sprawach. Jestem zbyt zablokowany, tak jak pewnie są zablokowani na pewne rzeczy terapeuci.
Moim zdaniem oczekiwania jakie masz względem terapeuty może zaspokoić osoba bliska, przyjaciel, partner. Myślę, że otwartość na emocje to wszystko czego możemy oczekiwać od osoby, której pacimy za spotkania, a tobie chyba chodzi o coś więcej... Moja obecna terapeutka jest bardzo empatyczną osobą, chociaż tak na prawdę nie empatia z jej strony mi pomogła, tylko mój wysiłek pomiędzy spotkaniami. Ona mogla dać mi wsparcie w kilku trudnych momentach, ale całą pracę musiałem wykonać samodzielnie.
Aco do rodziców...zerwanie więzi z nimi to ryzykowny krok, niekoniecznie musi pomoc. Fakt, zależy jacy rodzice, ale zawsze można spróbować sobie ułożyć relacje na nowych zasadach, przynajmniej nic się wtedy nie traci. A ważne w tym jest to, że często przenosimy podświadomie urazy do rodziców na partnerów, przynajmniej ja tak miałem, więc chyba warto wyczyścić ten obszar. Tutaj niestety teoretyzuję.
Sosen napisał(a):Chyba bardziej mam jakąś chorą wewnętrzną potrzebę. Nie wiem, miałem podobnie z moją matką, próbowałem ją zmienić. Tutaj też jakby szukam kogoś, kto by zrozumiał mój punkt widzenia, a tak samo jak z matką spotykam się ze ścianą. Nie ważne jakbym się nie rozpisał i jakbym bardzo chciał przekazać to co chcę, jakbym się do tego nie przygotował. Więc dostaję coś przeciwnego.
Nie spotkałeś się ze ścianą, ja zauważyłęm partnera do dyskusji. Gdzieś tam widzę podobieństwo w tym co pisałeś do moich dawnych poglądów, dlatego zapaliła mi się czerwona lampka. Przyznaję, nie wiem wszystkiego i mogę się mylić, więc liczę na argumenty z Twojej strony. Ostatecznie nie warto się utożsamiać ze swoimi poglądami, natomiast warto je weryfikować, zawsze.
Pozdrawiam