23 Kwi 2009, Czw 20:30, PID: 143190
Byłam parę lat temu na weselu kuzynki, do tego jako świadek (przez co nie mogłam się wymigać w ostatniej chwili) i mam identycznie odczucia. Wieczne wyciąganie do tańca (kiedy tańczyć nie potrafię) przez coraz bardziej pijanych weselników, zabawy grupowe i co za tym idzie macanie i obłapianie (nienawidzę kiedy dotyka mnie obca osoba lub taka której nie lubię), wmuszanie alkoholu (pijam wyłącznie piwo i to bardzo rzadko). Wujek usilnie starał się mnie nakłonić żebym poszła porozmawiać z pewną dziewczyną której praktycznie nie znałam, "bo ona jest bardzo fajna", widocznie uznał że czuję się samotnie siedząc tak ciągle przy stole sama. Miejscówkę przy stole też miałam kiepską bo przy samej młodej parze, na dodatek po tej stronie stołu gdzie siedziała rodzina męża kuzynki, w ogóle tych ludzi wcześniej nie znałam, a na weselu nie przypadli mi do gustu. Przez większość czasu chcialo mi się wyć, zniknąć, rozpłynąć w powietrzu, marzyłam wręcz żeby do sali wpadł jakiś terrorysta i wysadził się w powietrze wraz z całym budynkiem, byleby się ten koszmar już skończył. Przysięgłam sobie że już nigdy więcej, ktokolwiek by się nie żenił.