14 Maj 2017, Nie 0:29, PID: 701608
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14 Maj 2017, Nie 0:50 przez EasyPeasy.)
(12 Maj 2017, Pią 23:13)Promyk napisał(a): Ech, no co tu można napisać, masz świetne życie, ja zawsze o takim marzyłam, ale zdaję sobie sprawę, że z Twojej perspektywy wygląda to inaczej.
Po przeczytaniu Twoich postów odnoszę wrażenie, że Twoi koledzy z liceum i akademika mają coś z fobika (rymło mi się ^P^). Mam na myśli to, że zbyt dużo czasu siedzą na kompie, nie piją alkoholu, nie chodzą do clubów. Dobra i normalsy tak mają, dlatego nie napisałam, że są fobikami, tylko że czasem mają podobne zajawki (oczywiście generalizuję, bo niektóre fobiki też piją alkohol itd.). Sądzę, że trochę się od tych swoich kolegów różnisz. Sam napisałeś, że potrzebujesz więcej wrażeń i najwyraźniej oni Ci tych wrażeń nie dostarczają. Z Twojego opisu wynika, że kuzyn i jego znajomi są tacy "hej do przodu", czyly są trochę bardziej rozbuchani niż Twoi koledzy z akademika, pewnie dlatego w ich towarzystwie czujesz się jako ten gorszy. Niestety tak to już bywa, że nie w każdej grupie można brylować. Pewnie się przyzwyczaiłeś do formy spędzania czasu z tymi kolegami z akademika i lo, i dlatego trudno Ci się jest odnaleźć wśród znajomych kuzyna. Nic na siłę. Jeśli nie czujesz się tam komfortowo, no to nie musisz się z nimi spotykać i fundować sobie kaca moralniaka (czyli myśli w stylu: tego nie powiedziałem, to mogłem zrobić lepiej). Odnoszę wrażenie, że obie grupy znajomych nie są do Ciebie idealnie dopasowane, bo jedni są zbyt do przodu, a drudzy za bardzo w tyle, dlatego dobrze kombinujesz z tym poznawaniem nowych osób. Jednak jak jest naprawdę, to tylko ty wiesz. Z Twoich opowieści wynika, że często masz kontakt z innymi ludźmi, ale chyba coś nie bardzo z jakością tych spotkań. Napisałeś, że nie masz co robić od piątku do niedzieli, a za chwilę, że w piątki i soboty chodzisz z kolegami z lo na siłownię, natomiast w niedzielę zapewne do kuzyna. No nie wiem, jak dla mnie to trochę dużo tych spotkań z innymi ludźmi, ale może Tobie po prostu brakuje jakiejś głębszej więzi emocjonalnej, takiej jaką się ma z dziewczyną. Sam pisałeś, że jak kontaktowałeś się z tamta laską, to czułeś się spełniony i usatysfakcjonowany, czyli to by było najbardziej prawdopodobne rozwiązanie zagadki odczuwanego przez Ciebie niedosytu, mimo dość rozbudowanego życia towarzyskiego. W końcu każdy potrzebuje jakiejś bliskiej osoby i kumple jej nie zastąpią, dlatego należałoby się skupić na poszukiwaniach tej drugiej połówki.
Jeeej, masz całkiem sporo tych zainteresowań, bo siłownia, basen, gra na gitarze, nauka języków obcych, nauka programowania. Fajnie, że masz w sobie motywację do tego, by nabywać te wszystkie umiejętności. Niejeden mógłby Ci tego pozazdrościć. Chciałeś, żeby Ci polecić jakieś ciekawe hobby, heh, aż korci, żeby napisać: " może ty się kufffa jeszcze zajmiesz hodowlą jedwabników co?" :lolo2: To oczywiście żarcik. Może powinieneś się zapisać na jakiś kurs grania na gitarze, kurs języków obcych, wtedy mógłbyś poznać nowych ludzi i ćwiczylibyście wspólnie.
Heh, tak czytam te Twoje opisy i jak zobaczyłam jaka u Ciebie występuje ogromna potrzeba kontaktu z ludźmi i jak często się z nimi spotykasz, i kiedy jeszcze dodatkowo myślę sobie o tym, że wszyscy normalsi tak mają, to czuję się zatrwożona tym, jak ja od tego odstaję. Ja całymi dniami siedzę w domu, od pon. do niedzieli i jeśli Ty mówisz, że Twoje życie jest nudne i że chciałbyś mieć większy kontakt z ludźmi, to ja w mojej sytuacji powinnam już chyba walić głową w ściany. Też mam potrzebę kontaktu z ludźmi, zawsze chciałam mieć swoją paczkę znajomych, taką jak ty, ale niestety nie mam i już raczej nie uda mi się tego zrealizować.
(11 Maj 2017, Czw 21:52)Lato napisał(a): Ktoś tu pisze o szarym życiu? Boże, to jakim kolorem miałbym opisać swoje.
hah, tesz sobie zadaję to pytanie. Moje jest tak guffniane, że chyba wybrałabym brąz.
Dziś wyszło tak, że kuzyn z jego narzeconą (na którym ślubie w czerwcu za rok mam być świadkiem) i wspólnym dobrym znajomym (z którym czasami pogadam), został zaproszony na urodziny, ja nie, a "Ci z liceum" jak to zwykle no niezbyt przepadają za wypadami do klubów/barów/restuaracji gdzie można posiedzieć, pogadać, poznać nowe dziewczyny (tzn. te towarzystwo z liceum jest trochę zróżnicowane, jest jedna osoba, która jest jakby w takim kokonie rodzice mu za wszystko płacą, na wszystko dają i dopiero pośród nas powoli "oswaja się z dorosłością", druga osoba, która kiedyś bardzo dużo piła i robiła inne rzeczy i jest podobną osobowością co ja, ale ta pierwsza o której przed chwilą mówiłem, która nigdy nie piła alkoholu, go przekonała do tego stopnia, że do "ostatnich czasów" był zagorzałym przeciwnikiem alkoholu do momentu w którym nie poszedł na służbę przygotowawczą do wojska i na "odchodne" nie napie... się z kolegami z wojska, i teraz wczoraj np. byliśmy w trójkę ja, ta pierwsza i druga osoba, w takim baro/restauracji, i ta druga osoba, która wcześniej piła z liceum, wczoraj załatwiała mi kierowcę, żebym wypił z nią, ale było już po północy, bo trochę późno dotarliśmy do tego "obiektu" i się odmyśliliśmy, więc tak to wygląda, tą pierwszą osobę wyciągamy z kokonu, który stworzyli mu rodzice, jest jeszcze trzecia osoba, która mieszka ze mną w akademiku, jeden z moich współlokatorów, i która no nie ma takich ograniczeń, jest taki jak ta osoba druga, za "swoich czasów", czyli pije sporo. Także tak to wygląda dziś : Wypiłem dziś piwa, bo tak nieprzyjemnie być samemu w domu, w sobotę, w pustym domu, bo jak pisałem "lub nie" : mieszkam sam, od końca 17 roku życia, dlatego czuję się bardzo "usamodzielnony" w odróżnieniu o których pisałem, a już najbardziej od tej pierwszej osoby, którą również lubię.
I masz rację mają trochę z fobika, tzn. ta pierwsza osoba, tak jak napisałem została tak jakby odizolowana od społeczeńswa przez rodziców i ona wpływa na tą drugę osobę (na tą trzecią nie) i ona ma faktycznie trochę coś z fobika, jak jesteśmy w towarzystwie większej ilości osób jak np. wczoraj szybko wycofuje się do tyłu, stara się "uciekać" i stroni od alkoholu i "tłocznych miejsc". Ale ta druga osoba taka nie jest, ona jest taka jak ja, otwarta i chętna na przygody no i lubi mnie jaraliśmy kilka razy razem, czasami tylko w dwójkę gdzieś idziemy, podobnie jak ta trzecia i no jest przekonana do nas. Nie żebym nie lubił tej pierwszej, jest dla mnie równie ważna jak i reszta i staramy się ją "uspołecznić".
A co do kuzyna, to jest no jeszcze badziej skrajna "otwartość", w towarzystwie kuzyna są z 3/4 parki i ja i jeszcze ten wspólny znajomy o którym mówiłem, że dzisiaj kuzyn/ jego narzecona/ i on (który nie ma dziewczyny) zostali zaproszeni na te urodziny, oni są najbliżsi z tego grona. No i co do nich, to są no jeszcze bardziej otwarci/rozgadni niż znajomi z liceum/akademika o których pisałem tuż przed chwilą. To w ogóle dwa różne światy/zainteresowania/tematy rózmów/atmosfera/dojrzałość przedewszystkim powiedziałbym dojrzałość, jak już mówiłem lub nie wszyscy znajomi z liceum/akademika nie mają dziewczyn i są zależni od rodziców (ta druga osoba z którą jarałem miała raz dziewczynę "ale do niczego nie doszło"), a od kuzyna, no to jak pisałem są 3/4 parki, pracują, a nie studiują, są jakby bardziej samodzielni/dojrzali niektórzy są starsi ode mnie i kuzyna o 2/3/4 lata -> jedna parka ma dziecko, jedna planuje no i tak jak pisałem czuję się przy nich przytłoczony trochę, nieaangażują mnie tak jak tamci w rozmowę, zostaję w cieniu, tylko przed tą osobą, z tego towarzystwa, która ma 25 lat i nie ma dziewczyny, udaje mi się otworzyć gdy nie ma innych, no i oni też mają dostęp czynny do różnych środków (i nie mam na myśli tu zioła, a np. MDMA)".
I naprawdę trafnie podsumowałaś mnie, potrzebuję właśnie takiej osoby, z którą będę mógł porozmawiać szczerze, spędzić czas, kiedy te dwie grupy znajomych, nie mają dla mnie czasu, lub zajmują się sobą, czyli w skrócie dziewczyny. Potrzebuję bliskości moja mama po śmierci taty, gdy miałem 13 lat jakby no nie spełniła swojego obowiązku, szybko znalazła drugiego faceta, odsunęła się, ja byłem na "działce" dziadków i pradziadka, zabrakło w okresie bycia nastolatkiem rodziców/matki i wyszło jak wyszło. Teraz jak pisałem od 5 lat (teraz mam 22, a zacząłem mieszkać sam jak miałem 17 lat) mieszkam w swoim domu, który no jest pusty, jak jestem w nim i brakuje mi bliskości z kimś, jednak przez te 5 lat sądzę, że z uwagi na to, że mieszkam od końca 17 roku życia samemu dojrzałem dużo bardziej niż moi rówieśnicy (wcześniej było podobnie, bo wpłynęła na to śmierć ojca w wieku 13 lat) i jednak potrzebuję już tej bliskości z kimś/ pewnie też się potrzebnym/kochanym z uwagi na sytuację z matką/rodzicem i znajomymi kuzyna, którzy mi tego nie dostarczają. I naprawdę gdy kontaktowałem się z tą dziewczyną byłem szczęśliwy/spełniony, nie przejmowałem się niczym, byłem najszczęślwszym człowiekiem na tej Ziemii i dlatego sądzę, że to właśnie tego potrzebuję. (A się rozpisałem, cztery piwa robią swoje )
A co do walenia głową w ścianę, to szczerze jak ja przebędę/przeżyję powiedzmy w weekend w swoim "pustym domu" od 9 - 15/16 ucząc się np. tych rzeczy, które napisałem, że się ich uczę, to już dostaję szewskiej pasji, że z nikim do tej pory nie pobyłem/pogadałem tak jak np. dziś, że cały wieczór musiałem spędzić samemu, to wypiłem sobie piwa, bo trochę mi to było nie w smak i mnie "zmartwiło"/"zdenerwowało" ja z uwagi na to, że mieszkam sam, bardzo sobie cenię, że w tygodniu od tego pon-śr/ czy tam pon-czw mieszkam z współlokatorami i naprawdę potrzebuję kontaktu albo choćby bycia fizycznie w jednym pomieszczeniu z innymi bardziej niż inni
PS: A co do propozycji kursów grania na gitarzę/języka obcego to jak najbardziej bym chciał tylko, że pieniędzy brak, mam ograniczone fundusze, teraz jak pisałem szukam pracy na "czwartki/piątki", żeby sobie dorobić, ale wiesz takiej pracy, gdzie mam kontakt z ludźmi, czyli tak jak pisałem w Empiku/ lub barman/kelner, ale o to trudno, i naprawdę z chęcią zapisałbym się na kurs grania na gitarze, tzn. uczęszczał do jakiejś nauczycielki/ albo kurs języka, ale pieniędzy brak, miałem w planach kurs ratownika/ no i na te sztuki walki o których mówiłem, ale to zrealizuję akurat, bo pragnę tego, siłownia mnie nie zaspokaja, potrzebuję rywalizacji z "żywym człowiekiem", a nie "obciążeniem", na kurs tańca też bym poszedł, bo szczerze mówiąc tańcowanie mi zbyt nie wychodzi, ale tak jak pisałem nie mam partnerki, pobrałem też sobie aplikację do wymiany językowej/konwersacji po "obcemu" i napisałem do kilku dziewczyn z "zagramanicy" i jestem przekonany, że wkrótce pogadam z nimi przez "Skype'a", bo bardzo bym chciał tego kontaktu i ogólnie poprawić płynność swojego angielskiego, bo w sierpniu, mam z tymi osobami o których pisałem z liceum ta trójka + jeszcze dwie osoby z Wojskowej Akadamii Technicznej, o której również pisałem, że są również z liceum, tyle, że wybrali WAT, a nie polibudę ( na WAT miałem iść z nimi), to też z nami jadą do Chorwacji na wyjazd studencki, więc, dlatego mam motywację do poprawy "kontaktowści" angielskiego
A i co do Twojej wypowiedzi, to wydajesz mi się bardzo inteligentną i mądrą dziewczyną/pojętną naprawdę, mało takich, naprawdę nawet nie wiesz jak mało osób potrafiłoby z tego co tu napisałem, wywnioskować tak wiele jak ty, są tak niedomyślni, ty jesteś ich przeciwieństwem, wczoraj jak pisałem, że byliśmy o północy w tym baro/restauracji to były takie puste dziewczyny, że tragedia, a ty jesteś taka "pojętna" więc uwierz w siebie (wiem co czujesz, bo ja też muszę uwierzyć w siebie przy kontaktach z dziewczynami, a z uwagi na "negatywny" wpływ moich przekonań zebranych przy doświadczeniach z "towarzystwem kuzyna" i "nieodpowiednimi/toksycznymi ludźmi/natarczywymi ekstrawertykami" mówiącymi, że jesteś zbyt małomówny/nieśmiały" nie jest to proste, wiem co czujesz) i napewno udałoby Ci się znaleźć tą wymarzoną paczkę znajomych i ją znajdziesz prędzej czy później