15 Lis 2017, Śro 11:29, PID: 716951
imo nuda jest bardzo przydatnym przystosowaniem ewolucyjnym. Mozg na skrajna deprywacje reaguje tworzeniem wlasnych bodzcow. Dzieki nudzie jestesmy bardziej ciekawscy i pracowici. Byc moze skrajne przypadki zlego wykorzystania nudy nalezy potepiac np jesli ktos ucieka ciagle w rozrywke.. Choc z drugiej strony jesli ktos jest dzieki temu szczesliwy i nikomu nie dzieje sie krzywda to niby z jakiej racji mozemy moralizowac i ukladac komus zycie? Albo wspomniani tutaj obficie wielcy - gdyby notorycznie nie uciekali od nudy, to czy znalibysmy dzis ich nazwiska? To dobrze ze sa znani i mieli wplyw na historie (choc mogli byc nieszczesliwi) czy lepiej zeby byli szczesliwi i nieznani. Moze rozwiazaniem jest stwierdzenie, ze istnieje jakas intensywnosc nudy, ktora jest optymalna: z jednej strony zacheca do rozwoju, a z drugiej - nie kradnie zycia. I pewnie jakis balans pomiedzy celami 'wysokimi' jak u Slowackiego, a rozrywka - coby zycie nie bylo smiertelnie powazne (od tego jest smjerc).