18 Kwi 2018, Śro 19:40, PID: 742320
U mnie podobnie to wygląda, to ciągłe mówienie "pod rozmówcę", uważanie na słowa, chęć "pasowania" do rozmówcy. I całą spontaniczność szlag trafia.
Myślę też, że dochodzi tutaj również innego rodzaju problem - skupianie się na rozmówcy, słuchanie go, pytanie o wszystko to taki mechanizm obronny, chroniący mnie przed mówieniem o sobie, przed wygłaszaniem swoich opinii, to takie chowanie się za rozmówcą, przez co w pewnym momencie dochodzi do sytuacji, że "rozmowa" to tak naprawdę jednostronne gadanie, a ja staje się pudełkiem odbiorczym i zaczynam czuć przygnębienie spowodowane tym, że dana osoba "nic o mnie nie wie" - bo sama nic z siebie nie daję.
Walczę z tym dzielnie i może coś wywalczę w końcu.
Myślę też, że dochodzi tutaj również innego rodzaju problem - skupianie się na rozmówcy, słuchanie go, pytanie o wszystko to taki mechanizm obronny, chroniący mnie przed mówieniem o sobie, przed wygłaszaniem swoich opinii, to takie chowanie się za rozmówcą, przez co w pewnym momencie dochodzi do sytuacji, że "rozmowa" to tak naprawdę jednostronne gadanie, a ja staje się pudełkiem odbiorczym i zaczynam czuć przygnębienie spowodowane tym, że dana osoba "nic o mnie nie wie" - bo sama nic z siebie nie daję.
Walczę z tym dzielnie i może coś wywalczę w końcu.