11 Lis 2018, Nie 22:57, PID: 771010
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11 Lis 2018, Nie 22:59 przez Ranahilt.)
(11 Lis 2018, Nie 15:07)Zas napisał(a): Dobra, może za bardzo odniosłem to do siebie. To co, jakieś rady dla 25 latka?Mogę się podzielić swoim doświadczeniem z wieku 23?24 lat? Jakoś tak.
Odbyłem rozmowę ze swoim rodzicielem na temat swoich potrzeb. Nie opierała się ona jednak na tym, że zamanifestowałem "od dziś wychodzę gdzie chcę i kiedy chcę i nie pytać mnie o nic!". Nie, nic z tych rzeczy. Rozmowę zacząłem od tego, że spróbowałem opowiedzieć coś o "prawdziwym mnie", o tym, że jestem skrzywiony psychicznie i emocjonalnie, że stan kontroli, ciągłej weryfikacji, sprawdzania mnie paraliżuje i pogłębia moje problemy. Spytałem, czy jestem godny zaufania, czy dotychczasowe moje zachowanie nie świadczy o tym, że jestem wiarygodny i jednak mam trochę oleju w głowie i można mi wierzyć, że nie trzeba rano będzie mnie odbierać z komisariatu albo kostnicy (Chociaż teraz gdy mam już prawie 30 dychy na ten olej w głowie i kostnice bym nie stawiał, ale wtedy nie byłem jeszcze takim alkohohlikiem, jak teraz) . Zaproponowałem, że będę dawał 2 razy znać, maksumalnie o 20, że planuje być później i o 23 jeśli planuję być jeszcze później lub dopiero następnego dnia. Tyle, żadnych więcej informacji jeśli nie chcę. Zgodzono się na to i myślę, ze tylko dlatego, że cały czas podkreślałem i starałem się tłumaczyć to co jest we mnie, jak myślę, jaki jestem z+, jaki się czuję i gdzie widzę rozwiązanie. Generalnie też cała rozmowa była prowadzona przeze mnie na spokojnie, bez próby szukania winnego, co przerodziłoby się w bezsensowną kłótnie niedającą mi żadnej korzyści.
A co do opcji gdy ktoś jest nastolatkiem 15-16 lat, to chyba najprostsza i najskuteczniejsza jest metoda moich ówczesnych rówieśników. Kłamać, kłamać, kłamać, bo rodzice są jak nietoperze.