30 Gru 2018, Nie 21:12, PID: 777538
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30 Gru 2018, Nie 21:13 przez forgetall.)
(30 Gru 2018, Nie 21:03)Zasió napisał(a): Ale amatorski teatr improwizacyjny i psychodrama to przecież dwie kompletnie różne rzeczy... To, że i tu tu się niejako gra, o niczym jeszcze nie świadczy.No tak, psychodrama jest nadzorowana przez psychologa, pewnie lepsza dla ludzi z lękiem.
Nie znalazłem jakiejś uznanej psychodramy w Warszawie, tylko coś gdzie organizują też katolickie rzeczy więc nie brnąłem w to.
W impro chodzi mi przede wszystkim o ekspresję, odgrywanie scenek, wcielanie się w rolę.
Robienie tego przed czym ma się opory w normalnym świecie. Pokonywanie oporów.
Jak w psychodramie, ale tam się jeszcze rozmawia o emocjach chyba. Nie wiem czy to takie potrzebne, czasami lepiej starać się udawać normalnego, a nie uszkodzonego.
Ja chodzę na warsztaty i to nie wygląda jak teatr. Jest kilkunastosobowa grupa. W ogóle scenki są dopiero później, a na początku jakieś klaskanie, jest przygotowanie do scenek, nie ma od razu grania.
Środowisko impro jest bardzo przyjazne, ale rzeczywiście trzeba się trochę postarać. Zanim zacząłem regularne warsztaty impro to robiłem dziesiątki pomniejszych aktywności, które mnie do tego przygotowały i są przydatne na samym impro, np: karaoke, emisja głosu/recytacja, taniec.