18 Maj 2019, Sob 1:53, PID: 792659
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19 Maj 2019, Nie 11:53 przez BlankAvatar.)
(16 Maj 2019, Czw 23:01)Ninkka napisał(a): @"KA_☕☕☕_WA"Wiesz, ten filmik, który wysłałam w moim innym temacie o spektrum autyzmu tak bardzo też pasuje do mnie i opisu głównych elementów mojego dzieciństwa, ale zaczęło się inaczej. Parę miesięcy temu miałam akurat trudny okres z pewnego powodu, z czego wynikły pewne nowe, dziwne dla mnie sytuacje i uzewnętrzniłam pewne moje zachowania, które zwykle chowałam w sobie i ludzie różnie to odbierali: jako schizofrenię, psychozy, @Żółwik też to w pewien sposób odebrał i był o wiele bliżej ze swoimi przypuszczeniami niż ogół ludzi( ), ale sprawa była na tyle intensywna dla mnie i dla mojego środowiska, że moja mama umówiła mnie dość szybko do psychiatry, żeby zbadała problem. Jak się okazało, jak ja i mama(żeby nie było, że wydarzenia zostały przedstawione z mojej perspektywy i jakoś przeze mnie przedstawione w korzystniejszym dla mnie świetle) zdawałyśmy relacje z tego wszystkiego, to w pewnym momencie tak się zaśmiała i powiedziała mamie coś w stylu, żeby sama ochłonęła z emocji,dała mi trochę spokoju(golden quality content XD , dla takich chwil, kiedy się okazuje, że matka nie zawsze ma rację, warto z nią czasem do specjalistów chodzić) i dodała, że absolutnie nie potrzebuję żadnych leków, bo doskonale dam sobie radę bez nich. Na następnej wizycie sama zagaiła do mnie, że moja mama wydaje jej się bardzo impulsywną osobą i dlatego tak może reagować i powiedziała, żeby oddała mi moje wszystkie leki, bo według niej nadal nie widzi żadnych poważnych przeciwwskazań do stosowania ograniczonego zaufania wobec mnie. Potem(i w późniejszej wizycie) dała mi skierowanie na terapię ze wskazaniem na to, że zrobi mi testy psychologiczne, bo dokładnie nie wie, co mi jest, ale zdecydowanie nie wygląda to jej ani na schizofrenię ani na psychozy czy inne że tak powiem **je muje dzikie węże. Mój przyjaciel, który bardzo dobrze mnie zna jak i inna Pani psychiatra mieli takie samo zdanie, jak inna psychiatra, że na pewno to nie jest ostry stan i żadna schizofrenia czy psychozy itp. i stwierdzili, że z powodu nerwów czy stresu mogę mieć takie a nie inne reakcje albo... to o czym mówię może się okazać w jakimś stopniu prawdą(chyba wolałabym nieeee XD no ale pewne wnioski, które z tych wydarzeń wyniosłam były naprawdę cenne dla mnie i myślę, że nie tylko ) no i z taką diagnozą się zgadzam. Pewnego dnia jak gadałam razem z mamą o tym wszystkim przy stole, to wyznała mi, że gdy byłam mała, miała pewne podejrzenia co do pewnego zaburzenia podobnego do autyzmu, ale nie pamięta nazwy, no i tak doszłyśmy do zespołu Aspergera i analizując różne objawy razem, wiele z zachowań czy aspektów mojej osoby i ja i mama potwierdziłyśmy, że mamy, więc i istnieje możliwość wystąpienia takiego zaburzenia u mnie. Wtedy też mnie bardziej oświeciło(to co zostało zapoczątkowane przez naprawdę świetne i bardzo pomocne dla mnie osoby, dziękuję ), jak bardzo w pewnych istotnych aspektach społeczny przez całe życie różniłam się od innych, a to albo nie dochodziło do mojej świadomości, albo zupełnie byłam tego nieświadoma. I tak np. odkryłam Amerykę faktem, że normalni ludzie z neurotypowym mózgiem są w stanie dość trafnie interpretować intencje czy emocje ludzi z np. mimiki twarzy czy innych komunikatów pozawerbalnych, co dla mnie jest czystą abstrakcją na wyższych poziomach niż łopatologiczny, a tego akurat jestem bardzo znana, a nie byłam świadoma, że inni ludzie generalnie w społeczeństwie(ponoć nawet fobicy) AŻ tak odbiegają w takich aspektach ode mnie. x) Często też nie potrafię w praktyce wyłapać ironii czy sarkazmu znowu: jak jest to na wyższym poziomie niż łopatologiczny. No i tak to działa przez całe moje życie. x) A no i moje typowe zainteresowania, które ponoć są specyficzne i szczególne dla ogółu i o tym też nie miałam pojęcia(w sensie: nie miałam tego uświadomionego tak dobitnie). XDDD Ale moi psychiatrzy wolą się jeszcze wstrzymać z ostateczną diagnozą, bo twierdzą, że jestem dość specyficznym i ciekawym przypadkiem, więc wolą się wstrzymać aż do bardziej szczegółowej diagnozy wraz z testami.
A z psychiatrą nie gadałam na ten temat. Psycholożka uspokoiła mnie na tyle, że stwierdziłam, że nie chcę się babrać w tym temacie, przynajmniej na razie, bo są ważniejsze problemy.
Co do przypuszczeń to wyszło bardzo losowo. Obejrzałam tu kilka filmików z reakcją "o matko, przecież to ja!", z ciekawości wypełniłam ten test, zaczęłam sobie coś czytać w necie... Wcześniej prawie nic o spektrum nie wiedziałam (tylko tyle, że powodują je szczepionki ) i nawet nie przypuszczałam, że moje niektóre odchyły mogą być autystyczne.
Ciekawa jestem czy w dorosłym wieku da się jeszcze wiele zdziałać z terapią u osób z autyzmem, aspergerem. Częściej chyba diagnozuje się pod tym kątem dzieci i je uczy z tym żyć od małego. Dorosłego chyba ciężej zreformować, szczególnie w takich fundamentalnych sprawach... Ciemno to widzę, ale spróbowałabym kiedyś.
U Ciebie nie było nigdy takich objawów jak u mnie?
(17 Maj 2019, Pią 22:12)Żółwik napisał(a): Też jestem ciekaw. Dorosłego też można nauczyć z tym żyć. Pewne rzeczy są niereformowalne, zostaje praca nad aktualnymi trudnościami...Ja jestem zdania, że coś może być niemożliwe, dopóki ktoś tego nie zrobi.
(17 Maj 2019, Pią 22:44)Ninkka napisał(a): Ta rozmowa o spektrum była jedną z najciekawszych, jakie podjęłam ze swoją terapeutką.To co wyboldowałam, to tak się ostatnio coraz bardziej czuję z moimi skillami społecznymi. x) Ale to jest w pewnym sensie "broń obusieczna", bo zarazem taka osoba może nie rozumieć społeczeństwa, a społeczeństwo tej osoby tylko pod względem właśnie tych umiejętności społecznych, prezentacji intencji, pewnych zagadnień czy swojej wiedzy w ogóle w taki sposób, żeby inni ludzie efektywnie potrafili zrozumieć taką osobę.
Mówiła, że pracuje też z dorosłymi aspergerowcami i że to naprawdę ciekawa praca, bo niełatwo osobę dorosłą, a tym bardziej taką, w której głęboko tkwi niechęć do jakichklowiek zmian, nauczyć zmieniać podstawy jej indywidualnego pojmowania świata i radzenia sobie z podstawowymi czynnościami nie tylko z konieczności, ale też dla samego siebie i ze zrozumieniem dlaczego/po co coś się robi, czy można z tego zrezygnować albo robić to inaczej, a w końcu świadomie decydować o sobie.
Masakra, mega mnie to fascynuje.
Z drugiej strony oczywiście fajnie się o tym słucha, bo gdyby mi ktoś teraz uświadomił, że do tej pory robiłam wszystko źle i tak naprawdę nic nie rozumiem, to byłby beton.
To, co napisałeś pod gwiazdką też daje dużo do myślenia. Spektrum to jedno, a poza nim może istnieć masa innych rzeczy, o których nawet nie wiemy, a które uniemożliwiają nam dojście do siebie, a nawet podjęcie odpowiedniej ścieżki w tym kierunku. W takich momentach czuję, że im więcej wiem, tym mniej tą całą wiedzę ogarniam. xD
That's how mafia ASD works and other similar stuff... XDDD
Oczywiście współczuję i łączę się w bólu.