30 Mar 2019, Sob 9:03, PID: 787423
@KA_☕☕☕_WA, dziękuję za ten wykład. On sporo daje do myślenia tak "praktycznie" o zespole Aspergera. Wcześniej ograniczałem się do czytania encyklopedycznych notek i kryteriów diagnostycznych.
Jest ryzyko (lub szansa), że teraz spora część forumowiczów (a już szczególnie dziewczyn) krzyknie: "o, przecież to mam, że też mi tego nie zdiagnozowali".
Trzeba oczywiście podejść do tego ostrożnie i zapytać specjalistę, bo nie każda fobia społeczna będzie maską (lub skutkiem) zespołu Aspergera.
Pewne charakterystyczne cechy i do mojego życiorysu pasują. Ktoś kiedyś mówił, czy nie należałoby mnie pod tym kątem diagnozować... Miałem tzw. szczęście, że jeszcze w wieku dojrzewania regularnie "odwiedzałem" oddziały psychiatrii młodzieżowej na spory okres czasu i pozostaje mi zaufać, że próbowali mnie jako tako diagnozować pod różnymi kątami i nie pomylili się, nie dając mi akurat takiego rozpoznania. Poradnia psychologiczno-pedagogiczna również w tę stronę nie poszła.
Chociaż trzeba powiedzieć, że rozpoznania (tzw. "efki") miałem prawie za każdym razem inne, więc albo bardzo się zmieniałem na przestrzeni czasu, albo rzeczywiście proces diagnostyczny na którymś etapie szwankował.
Faktem jest, że mam nieproporcjonalnie większą inteligencję werbalną w stosunku do niewerbalnej. Pamiętam, że w teście WAIS miałem trudności z tymi obrazkami, gdzie były ludki narysowane, coś tam się z nimi działo i nagle pojawiał się trzeci ludek - dziecko. Ostatecznie sobie poradziłem, ale zajęło mi to bardzo dużo czasu. Niestety na 100 % nie wiem, czy tę kolejność obrazków podałem prawidłową. Wyniki testów psychologicznych są jakąś pilnie strzeżoną tajemnicą zawodową...
Jeśli zdolności społeczne kształtują się w 3. roku życia, to na pewno u mnie nie było takiej opcji, bo mało miałem kontaktów z kimś innym niż rodzina (i to niepełna).
Za to interesowało mnie zawsze "tato, co tu jest napisane w gazecie?" i szybciej umiałem czytać niż odzywać się do rówieśników. W podstawówce uczyłem się, jak funkcjonują inni, jako zadziwiony obserwator. Lekcje WF-u były najgorsze, bo nie istniało u mnie coś takiego jak spontaniczna aktywność fizyczna.
Miałem na studiach kolegę, który najprawdopodobniej miał zespół Aspergera. Dużo z tego wykładu do jego zachowania pasuje (wyłączając to, że nie jest dziewczyną).
Nie mogę tu publicznie opisywać szczegółów.
Jeśli ktoś chce pogadać na temat mojego misz-maszu diagnostycznego, jestem otwarty, zapraszam na PW.
Jest ryzyko (lub szansa), że teraz spora część forumowiczów (a już szczególnie dziewczyn) krzyknie: "o, przecież to mam, że też mi tego nie zdiagnozowali".
Trzeba oczywiście podejść do tego ostrożnie i zapytać specjalistę, bo nie każda fobia społeczna będzie maską (lub skutkiem) zespołu Aspergera.
Pewne charakterystyczne cechy i do mojego życiorysu pasują. Ktoś kiedyś mówił, czy nie należałoby mnie pod tym kątem diagnozować... Miałem tzw. szczęście, że jeszcze w wieku dojrzewania regularnie "odwiedzałem" oddziały psychiatrii młodzieżowej na spory okres czasu i pozostaje mi zaufać, że próbowali mnie jako tako diagnozować pod różnymi kątami i nie pomylili się, nie dając mi akurat takiego rozpoznania. Poradnia psychologiczno-pedagogiczna również w tę stronę nie poszła.
Chociaż trzeba powiedzieć, że rozpoznania (tzw. "efki") miałem prawie za każdym razem inne, więc albo bardzo się zmieniałem na przestrzeni czasu, albo rzeczywiście proces diagnostyczny na którymś etapie szwankował.
Faktem jest, że mam nieproporcjonalnie większą inteligencję werbalną w stosunku do niewerbalnej. Pamiętam, że w teście WAIS miałem trudności z tymi obrazkami, gdzie były ludki narysowane, coś tam się z nimi działo i nagle pojawiał się trzeci ludek - dziecko. Ostatecznie sobie poradziłem, ale zajęło mi to bardzo dużo czasu. Niestety na 100 % nie wiem, czy tę kolejność obrazków podałem prawidłową. Wyniki testów psychologicznych są jakąś pilnie strzeżoną tajemnicą zawodową...
Jeśli zdolności społeczne kształtują się w 3. roku życia, to na pewno u mnie nie było takiej opcji, bo mało miałem kontaktów z kimś innym niż rodzina (i to niepełna).
Za to interesowało mnie zawsze "tato, co tu jest napisane w gazecie?" i szybciej umiałem czytać niż odzywać się do rówieśników. W podstawówce uczyłem się, jak funkcjonują inni, jako zadziwiony obserwator. Lekcje WF-u były najgorsze, bo nie istniało u mnie coś takiego jak spontaniczna aktywność fizyczna.
Miałem na studiach kolegę, który najprawdopodobniej miał zespół Aspergera. Dużo z tego wykładu do jego zachowania pasuje (wyłączając to, że nie jest dziewczyną).
Nie mogę tu publicznie opisywać szczegółów.
Jeśli ktoś chce pogadać na temat mojego misz-maszu diagnostycznego, jestem otwarty, zapraszam na PW.