17 Sie 2019, Sob 15:43, PID: 802538
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17 Sie 2019, Sob 15:47 przez karmazynowy książę.)
(14 Sie 2019, Śro 12:09)Kra_Kra napisał(a): Coaching nie daje żadnych gotowych odpowiedzi, tylko nakierowuje ciebie na wydobywanie odpowiedzi z siebie. Z tego powodu tradycyjny coaching nie jest metodą pracy z zaburzeniami lub deficytami w umiejętnościach społecznych jako takich. Polecam książkę "coaching w sytuacji kryzysu", tam są przedstawione różnice między terapią a coachingiem oraz jest opisane, czym jest coaching kruyzysu - połączenie metod interwencji kryzysowej z coachingiem.
Przecież od samego początku podkreślam, że nie chodzi mi o tradycyjny kołczing. Nawet jeśli części osób może on pomóc, bo czemu nie, z jakiegoś powodu kołcze całkiem spoko zarabiają. Chodzi mi o połączenie kołczingu z psychologią, czyli kołczing, ale podparty głęboką wiedzą, a może i nawet certyfikatami psychoterapii.
(14 Sie 2019, Śro 12:31)Shiro napisał(a): Nie dziwie Ci sie problemu ze sorzedaza. Jak ja mialem drozyzne slabej jakosci wpychac ludziom to bylo mi zwtczajnie zbyt glupio aby siew to mocno angazowac. Czulem sie jak oszust sprzedajacy garnki emerytom nawet jesli sami chcieli cos kupic.
W mopku tez bardziej chcialem dawac tym ludziom telefon do terapii uzaleznien niz jakikolwiek alkohol XD
Ja nie lubie coachingu to nie wiem. Wole jakis fajny artykul naukowy czy o swiecie przeczytac.
A z placeniem za dobre rady pewnie skonczylbym z syndromem stokholskim i placil za expienie mna w zyciu
To akurat druga strona pracy w sprzedaży. Ja też nie potrafię wciskać ludziom , jestem na to zbyt uczciwy. W mojej opinii, podstawą sprzedaży jest dostarczenie drugiej stronie produktu, który stanowi dla niej realną wartość. Kreowanie potrzeb nie zawiera się w tej definicji.
(14 Sie 2019, Śro 13:28)BlankAvatar napisał(a): zawsze możesz poszukać psychoterapeuty, które jest też kołczem.
Właśnie tak bym chciał. Widziałem, że nawet "poważne" poradnie zdrowia psychicznego w Warszawie, poza klasycznymi psychoterapiami, świadczą usługi coachingu.
Z Twojej perspektywy Blank, jako osoby wykształconej w tej działce, odrzucenie klasycznej psychoterapii na rzecz takiego mixu ma sens? Dostrzegasz plusy takiego rozwiązania? Jak w "branży" postrzegacie osoby, które mają wykształcenie psychologiczne i certyfikaty do prowadzenia psychoterapii, ale zajmują się coachingiem?
(14 Sie 2019, Śro 13:31)Rival napisał(a): Sky is the limit
Lecimy po swoje
Żeby mieć trzeba chcieć
Motywacja to atrakcja
DYNAMIKA MOI DRODZY DYNAMIKA
Dziękuję bardzo, wyślę fakturkę.
Może gdyby ktoś mi tak mówił codziennie rano, to naprawdę by zadziałało.
Albo nie.
(14 Sie 2019, Śro 14:04)Szary napisał(a): A co jeżeli terapeuta miał rację, a to Ty hiperbolizujesz? Boję się trochę, byś nie wpadł w jakąś matnię dążenia do nieosiągalnej doskonałości. Ale ja się nie znam, więc w sumie nie powinienem nic mówić. Pozdrawiam.
Myślę, że każdy z nas w jakiś sposób próbuje dążyć do ustalonej przez siebie doskonałości.
A jeśli nie, to dlaczego?
Według mnie nie dążenie do niej jest sytuacją patologiczną.
Stagnacja.
(14 Sie 2019, Śro 19:16)Zasió napisał(a): Inwestuj w cuksy od druida, teraz na topie chyba pregabalina.
Sam się cały czas zastanawiam.
Właśnie rzuciłem paroksetynę
(14 Sie 2019, Śro 19:39)ewl napisał(a): [size=small]Kołcz[/size][size=small]: Tu z+ś, tutaj było ok, tam powinieneś zrobić inaczej. Na następny zainicjuj rozmowę z W. na temat A, B i C, nagraj to i przynieś do mnie, to razem przeanalizujemy.
[/size]
Co do tego to w moim mniemaniu jest to beznadziejny pomysł. To tak jak chłopcy szukający idealnego i skutecznego w 100% sposobu na podryw. Każdy człowiek jest inny, nie da się wymyślić scenariusza rozmowy w taki sposób żebyś miał pewność, że każda osoba będzie zadowolona.
No właśnie, czy naprawdę jest to beznadziejny pomysł?
Ja podchodzę do tego w ten sposób:
Oczywiście, że nie ma jednej, sprawdzonej recepty na rozmowę. Jest coś niemierzalnego, jakieś wyczucie społeczne, które sprawia, że rozmowy przebiegają dobrze, a druga strona rozmowy jest zadowolona z jej przebiegu. Chce więcej. I częściej.
Ale czy naprawdę wskazanie błędów w rozmowie komuś, kto nie jest specjalistą, nie pomoże mu w nawiązywaniu kontaktów?
Wydaje mi się, że każdy z nas popełnia jakieś gafy, mówi coś głupiego co jakiś czas, a może nawet jest w tym jakaś konsekwencja, zachowania, które odrzucają rozmówców, z których nie zdajemy sobie sprawy. I takich zachowań może być dużo, może to być cały proces popełniania błędów w kontaktach międzyludzkich, który da się skorygować. Który jest widoczny dla osób z zewnątrz, ale nie dla nas.
Oczywiście, taki rozmówca nie powiem nam szczerze, co go odrzuca. Może sam sobie nie zdaje z tego sprawy.
To tak jak w sporcie, przychodzi nowy trener i dostrzega błędy, których ani zawodnik, ani poprzedni trener nie widział. Pracują nad tym, a zawodnik zaczyna osiągać lepsze rezultaty.
Podobnie widziałbym taką relację z "kołczem"/psychologiem. Jako kimś, kto jest w stanie z boku, obiektywnie spojrzeć na sposób prowadzenia rozmowy i zachowania, które potencjalnie mogą odrzucać rozmówcę. I da wskazówki, które pozwolą uniknąć tych zachowań w przyszłości. Kurde, jasne, można mówić, że to kreowania osobowości, zatracanie tożsamości, nie bycie sobą i tak dalej. Ale wolę to od bycia sobą i nie czucia się z tym super.
Oczywiście, może się zdarzyć, że po jakimś czasie, ten zawodnik wspomniany kilka linijek wyżej zacznie popełniać nowe, całkiem inne błędy, które zakodował w nim nowy trener. I schemat się powtarza. Ale myślę, że warto spróbować.
(14 Sie 2019, Śro 19:39)ewl napisał(a): Powiem Ci coś na bazie własnych doświadczeń. Taki zwykły, prozaiczny przykład. Idę do kuchni w pracy, siedzi tam jedna osoba. Jesteśmy już we dwie/ dwoje. Nawiązuje się jakaś rozmowa, small talk. A ja, zamiast nawiązywać bliższą relację cały czas myślę tylko o tym, co mam powiedzieć, by ta osoba była zadowolona, co powiedzieć, żeby ją zainteresować, rozśmieszyć itd. Przez to skupienie na sobie nie jestem w stanie poznać tej osoby, a co za tym idzie -> pogłębić relacji.
Jasne, mam tak samo. Ale z drugiej strony, potrafię sobie wyobrazić, że nawet jeśli to skupienie na sobie i na tym, co powiedzieć, przestanie być problemem, to i tak rozmowa może nie być udana i nie doprowadzi do zacieśnienia więzi, nie będzie stanowiła podstawy jakiejś głębszej relacji. Właśnie ze względu na to, co napisałem wyżej, czyli braku umiejętności prowadzenia rozmowy w interesujący sposób. Oczywiście, mówię tutaj o sobie, być może Twoim problemem jest zbytnie skupienie się na sobie i luźniejsze podejście do rozmów rozwiąże sprawę.
Jeśli chodzi o mnie, to mam wrażenie, że problem jest głębiej.
(14 Sie 2019, Śro 19:39)ewl napisał(a): Teraz jeszcze taka kwestia:
- masz dziewczynę
- masz jakichś znajomych
- nie raz przychodziłeś na spotkania forumkowe.
W mojej ocenie zachowujesz się wręcz jak normals, miło i ciekawie się z Tobą rozmawia.
Pewnie to samo można napisać o Tobie (zastępując "dziewczynę" "chłopakiem"), a jednak masz podobne cele i przemyślenia do tych, które opisałem w tym temacie.
Więc skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?
(14 Sie 2019, Śro 19:39)ewl napisał(a): Czy sposób w jaki rozmawiasz z innymi ludźmi znacząco różni się od sposobu w jaki rozmawiasz ze swoimi bliższymi znajomymi czy dziewczyną? Czy tu przypadkiem nie chodzi o wyluzowanie i poczucie bezpieczeństwa, a co za tym idzie - "odblokowanie" i chęć mówienia o wszystkim co przyjdzie Ci do głowy bez konieczności ciągłej kontroli samego siebie bo "co on/a o mnie pomyśli, źle wypadnę"?Hm, było kilka takich sytuacji, że jak rozmawiałem na luzie, np. po alko, to słyszałem, że jestem po+. Więc to chyba nie rozwiązuje problemu
(16 Sie 2019, Pią 20:59)Sydney napisał(a):Cytat:A half a millennium ago, da Vinci wrote: “I have been impressed with the urgency of doing. Knowing is not enough; we must apply. Being willing is not enough; we must do.” Da Vinci was an artist, engineer, mathematician, inventor, scientist, musician, architect, writer – a Renaissance man, sure. But a doer. My kind of guy.
be a doer Potrzebny i po prostu ćwicz
super proste ja wię
nie kojarzę tego typq Da Vinci