11 Sty 2024, Czw 23:59, PID: 874008
@ewl Witaj w klubie późno zdiagnozowanych!
Hehe, aż sama mogę podpisać się pod Twoimi słowami, bo udawanie normalnej wychodzi mi aż nadto perfekcyjnie. Jest to męczące, ale jest to o wiele bezpieczniejsze Wierz mi jednak, że tak naprawdę po czasie okazało się to być moim małym przekleństwem, bo właśnie ludzie rzadko rozumieją coś czego wyraźnie nie widzą.
Doskonale rozumiem przez co teraz przechodzisz oraz przez co przechodziłaś przez całe swoje życie
Wiedz proszę, że nie jesteś sama i że ja w Ciebie wierzę, że sobie poradzisz. Daj sobie tyle czasu ile tylko będziesz potrzebowała. Nie żałuj łez, bo one naprawdę pomagają.
Po mojej diagnozie przeżyłam dosłownie półroczną żałobę, wciąż tylko rozpamiętując i rozgrzebując przeszłość, układając sobie wszystko na nowo oraz głaszcząc moje wewnętrzne dziecko, które przez tyle czasu czuło się takie zagubione oraz niezrozumiane na tym świecie. Musiałam tak jakby przepracować przeszłość, z uwzględnieniem tej nowej wiedzy na mój temat.
...
Jak swego czasu diagnozowałam się w fundacji, to już wtedy brano pod uwagę wstępną klasyfikację ICD-11, co właśnie ułatwiło moją diagnozę. Zdecydowanie nie byłam typowym przypadkiem, ale z drugiej strony moja diagnoza była jedynie formalnością, ponieważ sama zgromadziłam oraz przygotowałam całą potrzebną dokumentację. Jedynie na drugie spotkanie udałam się z matką, która musiała opowiedzieć o całym moim życiu, począwszy od poczęcia oraz przebiegu ciąży.
Moja oficjalna diagnoza była poprzedzona jednak ponad 1,5 rocznym prywatnym research'em na ten temat i tak jakby już wtedy wiedziałam. Nie chciałam jednak żyć wyłącznie z samodiagnozą, ponieważ potrzebowałam tej oficjalnej dla poprawienia stosunków z moją rodziną (wcześniej zmagałam się z brakiem poszanowania moich indywidualnych potrzeb - rodzina nie wiedziała z czego one wynikają). Poniekąd jest to przykre, ale ten dokument sporo mi dał i załatwił tę kwestię. Ponadto moją oficjalną diagnozą zaczęłam w mojej rodzinie trend dociekania prawdy i okazało się, że nie jestem sama
Na chwilę obecną wiem, że mój św. pamięci dziadek był najprawdopodobniej osobą w spektrum, mój ojciec z kolei jest dyslektykiem oraz ma ADHD po swojej matce, ponadto obecnie mam jedną siostrę w spektrum autyzmu oraz z ADHD (co z resztą polecam i Tobie ten temat zbadać), druga siostra otrzymała samą diagnozę ADHD, później okazało się, że moja ciocia od strony matki też jest w spektrum autyzmu, a jej córka, moja kuzynka, również ma ADHD
Cała moja rodzina jest neuroróżnorodna! A dodatkowo, prawie cała moja rówieśnicza rodzina jest tęczowa, czyli prócz diagnoz, to wszystko jednak po prostu było u nas w genach rodziny.
Do teraz raz za jakiś czas otrzymuję podziękowania za moją upartość oraz wytrwałość w dążeniu do prawdy, bo pomogłam moją osobą całej mojej rodzinie i jako rodzina obecnie uczymy się życia na nowo, z nową wiedzą.
Mi oraz mojej rodzince bardzo pomogły książki Ewy Furgał. Ogólnie to wszyscy potrzebowaliśmy około dwóch lat, aby się dostosować do nowej rzeczywistości, w której w domowym zaciszu się już tak nie maskujemy i możemy być sobą.
Jeżeli chodzi o samą diagnozę, to moją drogę oraz motywację możesz poznać we wcześniejszych (najstarszych) moich postach na tym forum. A w odpowiedzi na Twoje pytanie co dała mi diagnoza spektrum autyzmu, to dała mi ona naprawdę sporo, bo tak jakby otworzyła mi drzwi do dalszego poszukiwania samej siebie. To było jak czubek góry lodowej, gdzie po kolejnych paru latach dotarłam do jeszcze trudniejszej prawdy (wpis z 11 Gru 2021). Pewnie domyślisz się o co chodzi, a jeżeli nie, to odsyłam Cię do mojego wpisu z dnia (31 Mar 2022, Czw 10:51).
Sama nie wiem co jeszcze mogłabym tutaj od siebie dodać, więc jak coś to zachęcam Cię do zadawania pytań. Możesz się nawet odezwać na PW jak chcesz.
Trzymaj się! Prędzej czy później odnajdziesz siebie i zaczniesz żyć w zgodzie ze samą sobą
Hehe, aż sama mogę podpisać się pod Twoimi słowami, bo udawanie normalnej wychodzi mi aż nadto perfekcyjnie. Jest to męczące, ale jest to o wiele bezpieczniejsze Wierz mi jednak, że tak naprawdę po czasie okazało się to być moim małym przekleństwem, bo właśnie ludzie rzadko rozumieją coś czego wyraźnie nie widzą.
Doskonale rozumiem przez co teraz przechodzisz oraz przez co przechodziłaś przez całe swoje życie
Wiedz proszę, że nie jesteś sama i że ja w Ciebie wierzę, że sobie poradzisz. Daj sobie tyle czasu ile tylko będziesz potrzebowała. Nie żałuj łez, bo one naprawdę pomagają.
Po mojej diagnozie przeżyłam dosłownie półroczną żałobę, wciąż tylko rozpamiętując i rozgrzebując przeszłość, układając sobie wszystko na nowo oraz głaszcząc moje wewnętrzne dziecko, które przez tyle czasu czuło się takie zagubione oraz niezrozumiane na tym świecie. Musiałam tak jakby przepracować przeszłość, z uwzględnieniem tej nowej wiedzy na mój temat.
...
Jak swego czasu diagnozowałam się w fundacji, to już wtedy brano pod uwagę wstępną klasyfikację ICD-11, co właśnie ułatwiło moją diagnozę. Zdecydowanie nie byłam typowym przypadkiem, ale z drugiej strony moja diagnoza była jedynie formalnością, ponieważ sama zgromadziłam oraz przygotowałam całą potrzebną dokumentację. Jedynie na drugie spotkanie udałam się z matką, która musiała opowiedzieć o całym moim życiu, począwszy od poczęcia oraz przebiegu ciąży.
Moja oficjalna diagnoza była poprzedzona jednak ponad 1,5 rocznym prywatnym research'em na ten temat i tak jakby już wtedy wiedziałam. Nie chciałam jednak żyć wyłącznie z samodiagnozą, ponieważ potrzebowałam tej oficjalnej dla poprawienia stosunków z moją rodziną (wcześniej zmagałam się z brakiem poszanowania moich indywidualnych potrzeb - rodzina nie wiedziała z czego one wynikają). Poniekąd jest to przykre, ale ten dokument sporo mi dał i załatwił tę kwestię. Ponadto moją oficjalną diagnozą zaczęłam w mojej rodzinie trend dociekania prawdy i okazało się, że nie jestem sama
Na chwilę obecną wiem, że mój św. pamięci dziadek był najprawdopodobniej osobą w spektrum, mój ojciec z kolei jest dyslektykiem oraz ma ADHD po swojej matce, ponadto obecnie mam jedną siostrę w spektrum autyzmu oraz z ADHD (co z resztą polecam i Tobie ten temat zbadać), druga siostra otrzymała samą diagnozę ADHD, później okazało się, że moja ciocia od strony matki też jest w spektrum autyzmu, a jej córka, moja kuzynka, również ma ADHD
Cała moja rodzina jest neuroróżnorodna! A dodatkowo, prawie cała moja rówieśnicza rodzina jest tęczowa, czyli prócz diagnoz, to wszystko jednak po prostu było u nas w genach rodziny.
Do teraz raz za jakiś czas otrzymuję podziękowania za moją upartość oraz wytrwałość w dążeniu do prawdy, bo pomogłam moją osobą całej mojej rodzinie i jako rodzina obecnie uczymy się życia na nowo, z nową wiedzą.
Mi oraz mojej rodzince bardzo pomogły książki Ewy Furgał. Ogólnie to wszyscy potrzebowaliśmy około dwóch lat, aby się dostosować do nowej rzeczywistości, w której w domowym zaciszu się już tak nie maskujemy i możemy być sobą.
Jeżeli chodzi o samą diagnozę, to moją drogę oraz motywację możesz poznać we wcześniejszych (najstarszych) moich postach na tym forum. A w odpowiedzi na Twoje pytanie co dała mi diagnoza spektrum autyzmu, to dała mi ona naprawdę sporo, bo tak jakby otworzyła mi drzwi do dalszego poszukiwania samej siebie. To było jak czubek góry lodowej, gdzie po kolejnych paru latach dotarłam do jeszcze trudniejszej prawdy (wpis z 11 Gru 2021). Pewnie domyślisz się o co chodzi, a jeżeli nie, to odsyłam Cię do mojego wpisu z dnia (31 Mar 2022, Czw 10:51).
Sama nie wiem co jeszcze mogłabym tutaj od siebie dodać, więc jak coś to zachęcam Cię do zadawania pytań. Możesz się nawet odezwać na PW jak chcesz.
Trzymaj się! Prędzej czy później odnajdziesz siebie i zaczniesz żyć w zgodzie ze samą sobą