26 Sie 2012, Nie 15:13, PID: 313777
Zas napisał(a):Z drugiej jednak strony nie mogę sie pozbyć wrażenia, zę gdybym uważał siebie za osobę wartościową i miał jakieś rozwinięte zainteresowania, byłbym w czymś dobry (chocby to było kompletnie obce 99% rozmówców), to czułbym sie pewniej.Jeśli chodzi o rozmowy, to chyba wszystkim przeszkadza też podświadomy lęk o to, jak wypadniemy i jakieś na wpół świadome myślenie o tym "jak mnie inni odbierają".
Też tak sobie myślę. Mi takiej długotrwałej pewności nie daje nawet recytacja, moja powiedziałabym największa pasja. Podczas mówienia, może i czuję się w większości przypadków pewnie a nawet wcale o tym nie myślę. Ale w starciu z realiami życia wypadam bardzo marnie . Nie pamiętam bym kiedykolwiek w siebie wierzyła. Kiedy byłam młodsza w szkole czasami dano mi odczuć, że jestem za słaba. I po prostu nie potrafię uwierzyć w siebie, bo wiem że czegoś mi brakuje, też mam takie problemy z koncentracją, ciężko mi słuchać nauczyciela czy kogoś innego bez napięcia. Nie oznacza to, że nie mam do siebie szacunku.I co z tego, że jestem jedyną, humanistką z krwi i kości w mojej ścisłej klasie, skoro nie potrafię zabrać głosu na lekcji? Co czyni mnie w swoich oczach jeszcze niższą. A jak sobie pomyślę, że gdybym chociaż na zewnątrz dobrze grała istotę pewną siebie i przez to w dużej mierze wzrosłaby moja wartość w oczach innych, bez względu na to co jeszcze skrywam, to smutno się robi. Gdyby tak jedyną rzeczą, którą mi brakuje był brak pewności siebie, byłabym taka szczęśliwa. Ale tak niestety nie jest. Choć z brakiem pewności sami po części prócz tego co mamy budujemy kolejne swoje wady i niepowodzenia co jest w tym wszystkim najśmieszniejsze.
Przeklęte ocenianie!!! Tak bym chciała wyzbyć się z tego lęku, co inni myślą. Gdybyt ak możliwe było życie bez tego mózgu i każdy stałby na tej samej pozycji. .