19 Sty 2013, Sob 1:23, PID: 334648
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19 Sty 2013, Sob 1:30 przez Zasió.)
Nie Blanczku, nie liczę na żaden quick-fix. Po prostu czasami tutaj, a czasami czytając coś w internecie czuje się jak ostatni śmieć, bo oto "przecież wystarczy wyjść do ludzi". Pomyślałem sobie - może te moje niezmierzone lęki jakoś zracjonalizuję jak poznam tych wspaniałych, którzy pewnego dnia po prostu wyszli z domu i w pubie poderwali laskę. A tu się okazuje, że to jednak... wcale nie jest takie proste? - a w każdym razie nie dla fobika? Że jednocześnie spełnionych musi zostać kilka warunków, bo oto na koncert poszedł ktoś jednak z paroma osobami i to one zaczęły nawijkę, bo oto jednak w szkole/ dopiero w pracy ktoś się ośmielił, bo oto spotkał wspólnych znajomych, czy wreszcie wyszedł do ludzi przez router brzegowy, a nie podbił do obcych ludzi w Empiku? No nic, oszukali mnie, banda złodziei, decydentów... Poki co wychodzi jednak na to, że "wyjdź do ludzi" oraz inne - jak najbardziej słuszne - uwagi, że liczy się "czy jesteś otwarty i przyjaźnie nastawiony, czy masz coś do powiedzenia (...) liczy się też pewna kreatywność w rozpoczęciu rozmowy" nie zostały wcielone w życie w totalnej próżni. Ach, gdybym w liceum był mądrzejszy i poszukał pomocy albo wiedzy w internecie, to niewykluczone, ze właśnie wychodziłbym do ludzi : starał sie podtrzymywać rozmowy z jednym bardzo pozytywnie nastawionym do wszystkich, ale w tym jakos i do mnie chłopakiem z chóru, by potem np. poznać też ludzi z jego klasy, w ogóle starał się byc bardziej widocznym, by potem nei usłyszeć od pani dyrygent, żem "bardzo nieśmiały i skryty w sobie", na pewno we własnej klasie, a potem grupie na studiach starałbym sie kontrolować, analizować i zmieniać własne zachowanie, skorzystałbym z tej propozycji wyjścia do pubu w jeden z grudniowych wieczorów 2008 r. z której nie skorzystałem, zapisałbym się na pewne dodatkowe zajęcia rok wcześniej... no, faktycznie, to dobra rada z tym wychodzeniem... Szkoda, że pójście tą drogą w szczegółach wygląda jednak inaczej nizby to wynikało z prostego przekazu i czasem ci, którzy szczycą sie, ze tą drogą poszli, nie zawsze mogli być tego stopnia przebojowi, jak to sobie zwykłem wyobrażać... Ale mozę się mylę, póki co nie jesteście reprezentatywną próbką...
Powtórzę wiec, Blanczku, nie chodziło mi o quick-fixy. Doskonale wiesz zresztą, ze nie umiałbym ich zastosować, bo dobrej terapii też znaleźć sobie nie potrafiłem i leczyć się nei potrafię. Chciałem po prostu zapytać, jak innym się udało.
stap!inesekend - nie. I pewnie źle się wyraziłem. Po prostu wydaje mi się ostatnio, że są mniejsze od moich, choć pamiętam chyba cześć dawniejszych twoich postów i... mogę byc niesprawiedliwy.A wiadomość dostałem, ale prędzej skorzystam z wysłanego mi dawno temu przez inna osobę linka, niż będę pchał się w środowisko, które jednak jest mi chyba bardzo odległe, a w każdym razie ja pojawić miałbym się nie wiadomo skąd i dlaczego...
Powtórzę wiec, Blanczku, nie chodziło mi o quick-fixy. Doskonale wiesz zresztą, ze nie umiałbym ich zastosować, bo dobrej terapii też znaleźć sobie nie potrafiłem i leczyć się nei potrafię. Chciałem po prostu zapytać, jak innym się udało.
stap!inesekend - nie. I pewnie źle się wyraziłem. Po prostu wydaje mi się ostatnio, że są mniejsze od moich, choć pamiętam chyba cześć dawniejszych twoich postów i... mogę byc niesprawiedliwy.A wiadomość dostałem, ale prędzej skorzystam z wysłanego mi dawno temu przez inna osobę linka, niż będę pchał się w środowisko, które jednak jest mi chyba bardzo odległe, a w każdym razie ja pojawić miałbym się nie wiadomo skąd i dlaczego...