25 Sie 2014, Pon 23:57, PID: 408658
Uwaga, będę mówić ludzkim głosem.
Chrystus umarł za wszystkich ludzi. Za wszystkich, tzn., że i za ciebie, i za wszystkich innych grzeszników. Nie jest już po tobie, chociażby z tego powodu, że wciąż jeszcze żyjesz i twoje decyzje mogą ulec zmianie, poza tym nikt poza Bogiem nie zmierzy idealnie czyjejś winy i stopnia odpowiedzialności, a ten może być różny w zależności od tego, na ile świadome i wolne były nasze decyzje, a na ile były wynikiem choroby czy wpływu innych osób. W twoim przypadku, o ile to, co opisałaś jest prawdą, wpływ matki był niszczący, a co najgorsze jakimś sposobem — a nie opisałaś tego dokładnie — skrzywił obraz Boga w twoich oczach. Chrystus umarł za nas i błędem jest mniemanie, że Bóg czeka na nasze potknięcia i z każdej takiej wpadki wręcz zaciera z satysfakcji ręce. Otóż Bóg czeka na nasze zwycięstwa nad grzechem, bo chce naszego zbawienia, a nie potępienia. Na wpadki i potknięcia czeka ktoś inny. Ale tego nie musisz się obawiać, jeśli uwierzysz, że Bóg chce twojego dobra i jeśli mu zaufasz.
Nie da się wszystkiego zamknąć jednym, powierzchownym akapitem. I cierpienia, które czasami przeraża swoim ogromem i rodzi pytania, i wątpliwości, które nachodziły czasem największych świętych. Jesteśmy tu, mamy wolną wolę i wybór, w to wpisane zostało to, co złe i to, co dobre.
Bóg nie odwraca się od człowieka, tylko czeka na niego. To człowiek wybiera i odwraca się. Owszem, może też wybrać to, co najgorsze, ale o tym możemy już tylko mniemać. To jest wiara oczywiście — tak mniej więcej można by ją zaprezentować. Twoja matka prawdopodobnie przekazała ci niestety wypaczony jej obraz.
Potrzebujesz specjalistycznej pomocy. Czyjej dokładnie? Ja oczywiście radziłbym, żeby to był specjalista katolik, który byłby w stanie naprostować przy okazji błędne przekonania o wierze, no i oczywiście wyleczyć z nerwicy czy cokolwiek to jest. Prawdopodobnie na jakimś katolickim forum byliby w stanie wskazać kogoś albo wprost pomóc. Może tam też warto poszukać pomocy.
Duke napisał(a):Rozumiem, że już po mnie dlatego, że nie potrafię wierzyć, nie chodzę do kościołą, mam wątpliwości dot.religii? Nie jestem żadną "ladacznicą", nic nie robię, dopiero teraz zaczęłąm sobie zadawać pytania, bo nikt ze mną na ten temat nie rozmawiał.
Chrystus umarł za wszystkich ludzi. Za wszystkich, tzn., że i za ciebie, i za wszystkich innych grzeszników. Nie jest już po tobie, chociażby z tego powodu, że wciąż jeszcze żyjesz i twoje decyzje mogą ulec zmianie, poza tym nikt poza Bogiem nie zmierzy idealnie czyjejś winy i stopnia odpowiedzialności, a ten może być różny w zależności od tego, na ile świadome i wolne były nasze decyzje, a na ile były wynikiem choroby czy wpływu innych osób. W twoim przypadku, o ile to, co opisałaś jest prawdą, wpływ matki był niszczący, a co najgorsze jakimś sposobem — a nie opisałaś tego dokładnie — skrzywił obraz Boga w twoich oczach. Chrystus umarł za nas i błędem jest mniemanie, że Bóg czeka na nasze potknięcia i z każdej takiej wpadki wręcz zaciera z satysfakcji ręce. Otóż Bóg czeka na nasze zwycięstwa nad grzechem, bo chce naszego zbawienia, a nie potępienia. Na wpadki i potknięcia czeka ktoś inny. Ale tego nie musisz się obawiać, jeśli uwierzysz, że Bóg chce twojego dobra i jeśli mu zaufasz.
Nie da się wszystkiego zamknąć jednym, powierzchownym akapitem. I cierpienia, które czasami przeraża swoim ogromem i rodzi pytania, i wątpliwości, które nachodziły czasem największych świętych. Jesteśmy tu, mamy wolną wolę i wybór, w to wpisane zostało to, co złe i to, co dobre.
Bóg nie odwraca się od człowieka, tylko czeka na niego. To człowiek wybiera i odwraca się. Owszem, może też wybrać to, co najgorsze, ale o tym możemy już tylko mniemać. To jest wiara oczywiście — tak mniej więcej można by ją zaprezentować. Twoja matka prawdopodobnie przekazała ci niestety wypaczony jej obraz.
Potrzebujesz specjalistycznej pomocy. Czyjej dokładnie? Ja oczywiście radziłbym, żeby to był specjalista katolik, który byłby w stanie naprostować przy okazji błędne przekonania o wierze, no i oczywiście wyleczyć z nerwicy czy cokolwiek to jest. Prawdopodobnie na jakimś katolickim forum byliby w stanie wskazać kogoś albo wprost pomóc. Może tam też warto poszukać pomocy.